header imageheader imageheader image

MW

Krzych Ayanami

mw_okladka.jpg
Okładka amerykańskiego wydania „MW”

Lata 60 XX wieku — okres wystąpień studenckich w Stanach Zjednoczonych i wojny w Wietnamie. Na leżącą na odległej prowincji japońską wyspę Okino Mafune trafia międzynarodowa grupa młodocianych przestępców. Początkowo znęcają się nad tubylcami, jednak rozczarowani brakiem godnych siebie przeciwników planują napad na znajdującą się w okolicy amerykańską bazę wojskową. W tym samym czasie na wyspie pojawia się jacht z dwiema osobami na pokładzie: mężczyzną, który jest jego kapitanem, oraz kilkunastoletnim chłopcem. Dorosły zostaje dotkliwie pobity, zaś dziecko uprowadzone do jaskini, gdzie pilnuje go jedyny w całej grupie Japończyk. Gdy rano opuszczą swoje schronienie okaże się, że wszyscy oprócz nich zginęli w wyniku wycieku broni chemicznej.

Chłopiec to Michio Yuki. 16 lat po wydarzeniach na wyspie jest pracownikiem bankowości korporacyjnej. Jest oddany pracy, darzony ogólnym szacunkiem, a koleżanki z pracy wręcz za nim szaleją. Ma aparycję nieszkodliwego inteligenta — wysoki, szczupły, nosi okulary i garnitur. Wnioskując z wyglądu jego mieszkania, zarabia zdecydowanie powyżej średniej krajowej. Garai, jego towarzysz z wyspy, jest księdzem. Przywdział sutannę zapewne po to by móc sobie poradzić z błędami młodości i straszliwymi wspomnieniami z wyspy, na której życie straciło 800 osób. Bez sutanny nikt by go najprawdopodobniej nie podejrzewał o pełnienie posługi kapłańskiej gdyż prezentuje się jak bokser, którego zdecydowanie nie chciałoby się spotkać w ciemnej uliczce. W innej sytuacji jego oddanie Bogu być może pomogłoby mu znaleźć spokój duszy, jednak znajomość z Michiem skutecznie rujnuje wszystkie plany. Wtedy, na wyspie, nie mógł się oprzeć urokowi dziecka i je zgwałcił, a chemikalia, chociaż chłopca nie zabiły, to bezpowrotnie go odmieniły. Michio stał się człowiekiem nieprzestrzegającym żadnych zasad moralnych, pozbawionym sumienia i na dodatek bardzo inteligentnym. Pragnie zniszczyć wszystkich, którzy przyczynili się do jego... przypadku. Właściwie nawet nie dla zemsty, to nie jest dla niego cel sam w sobie. Bardziej dlatego, że może to zrobić.

Po 16 latach od katastrofy na wyspie osoby odpowiedzialne za to, że broń chemiczna w ogóle znalazła się w Japonii pełnią odpowiedzialne funkcje w polityce, przedsiębiorczości i bankowości. Nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa. Pierwszą ofiarą jest pan Nanpeida. Aby zmusić go do spotkania Michio porywa mu małoletniego syna, żąda okupu w wysokości 100 milionów jenów oraz zabrania informowania policji. Tego ostatniego żądania Nanpeida nie spełnia i tuż po przekazaniu pieniądzy dowiaduje się, że jego dziecko zostało zamordowane. Sam nie żyje wiele dłużej. Uciekając przed policją Michio ukrywa się w kościele ojca Garai, który umożliwia mu ucieczkę okłamując przybyłych na miejsce funkcjonariuszy. Duchowny wciąż odczuwa do Michia słabość, również fizyczną, i chociaż wie jakim jest człowiekiem i co robi, nie jest w stanie wystąpić przeciw niemu. Czuje, że istnieje między nimi jakaś więź.

W serialu „Anioły w Ameryce” jest scena, w której Roy Cohn (grany przez Ala Pacino) dowiaduje się, że ma AIDS. Ma to miejsce w podobnym okresie, w którym rozgrywa się akcja mangi, kiedy ta choroba kojarzyła się ze środowiskiem narkomanów i homoseksualistów. Roy jest wpływowym urzędnikiem administracji w Waszyngtonie i twierdzi, że ani jest ćpunem — co jest prawdą — ani też gejem. Ci bowiem są dla niego pospólstwem, które nie ma żadnych wpływów i nie potrafi nic osiągnąć. On zaś jest wpływowym człowiekiem sukcesu i dlatego określa się mianem heteroseksualisty sypiającego z mężczyznami. Podobnie skończy się próba zakwalifikowania „MW” do pozycji stricte gejowskich. Jakkolwiek Garai i Michio są dla siebie stałymi partnerami, to każdy z nich prowadzi swoje odrębne, samodzielne życie. Ksiądz doskonale zdaje sobie sprawę, że postępuje niewłaściwie i darzy gorącym uczuciem kobietę, której pomógł wyjść z depresji. Gdy się ponownie spotykają po latach ona widzi w nim mężczyznę, nie zaś osobę duchowną. Zaś w jego żyłach krąży krew a nie woda.

Michio... jest człowiekiem, choć może powinienem napisać raczej „indywiduum”, który przechodzi przez życie jak maszynka do mięsa. Ludzi tylko wykorzystuje — dotyczy to również Garaia, który jest dla niego pożytecznym idiotą, nad którym lepiej mieć kontrolę, żeby przypadkiem nie popsuł za dużo. Jeżeli może coś załatwić przez łóżko nie rozróżnia między kobietami a mężczyznami, lecz w obu wypadkach zrobi to bardziej dla własnej przyjemności, gdyż jest mistrzem manipulacji. Zaś tych, których już wykorzystać nie może, albo niszczy psychicznie albo morduje. Garai chcę przeszkodzić Michiowi, ale niewiele może zrobić z takim przeciwnikiem... Zwłaszcza, że sam ma krew na rękach i prędzej sam skończyłby w więzieniu niż wsadził tam kochanka.

Powyższe akapity to dość ogólnikowe przedstawienie blisko sześciusetstronnicowej mangi, która choć w ubiegłym roku obchodziła swoje trzydziestolecie, to niewiele straciła na aktualności. Dla Tezuki pod koniec lat 70, kiedy to manga została ukończona, głównym zagrożeniem bezpieczeństwa w krajach demokratycznych były skrajne organizacje prawicowe, lewicowe bądź nacjonaliści, przeprowadzający zamachy terrorystyczne. Echa tych wydarzeń pojawiają się w mandze m.in. na przykładzie organizacji, która kiedyś nawoływała do rewolucji, ale z czasem jej członkowie zaczęli obrastać tłuszczem dzięki stabilności jaką zaoferował im system demokratyczny. W ogóle bardzo ważnym wątkiem jest tutaj japońska polityka oraz problemy związane z wymuszonym sojuszem wojskowym ze Stanami Zjednoczonymi, choć jednocześnie nie można powiedzieć, że jest to pozycja antyamerykańska.

Pomimo uniwersalności, która sprawa iż komiks jest prawie całkowicie zrozumiały dla osób z naszego kręgu cywilizacyjnego, Tezuka przedstawił również pewne typowe dla Japonii zjawiska. Będą one zapewne ciekawe dla czytelników lubiących wynajdywać je w komiksach. W tym miejscu uprzedzam, że nie wszyscy będą zbyt szczęśliwi z ich znalezienia — miejscami występują one w bardzo okrutnej i niemal odrażającej postaci. Manga w ogóle jest dość brutalna, bohaterowie bez wahania sięgają po tortury, takie jak wbijanie igieł pod paznokcie, by wydobyć potrzebne informacje. W innej sytuacji redaktorka jednej z gazet odmawia publikacji kompromitujących księdza zdjęć z klubu dla gejów ponieważ sama jest lesbijką i nie chce, żeby ksiądz z uwagi na swoje skłonności miał problemy. Z powodu takich wątków „MW” jest zdecydowanie pozycją dla starszego odbiorcy. Na pewno starszego niż typowy czytelnik „Death Note’a”.

Wspomniałem o tej mandze nie bez powodu. Uważam, że „MW”, które wychodziło blisko trzydzieści lat wcześniej, jest dla pierwowzorem dzieła Ohby i Obaty lub przynajmniej mogło w dużym stopniu zadecydować o kształcie tego komiksu. Chociaż Light Yagami i Michio Yuki stoją po przeciwnych stronach ideologicznej barykady to cała masa rozwiązań pojawia się w obu mangach. Jednocześnie „Death Note” ma wszystkie braki jakie może mieć tytuł przeznaczony dla młodzieży (czyli niezbyt wymagającego odbiorcy), który wzoruje się na znacznie bardziej dojrzałym tytule. „MW” prezentuje bowiem historię ze znacznie szerszej perspektywy. Jest ona również bardziej rozbudowana i przemyślana

Nie znaleziono pliku "16192417"
Jeśli widzisz ten napis to znaczy, że ktoś z redakcji anime.com.pl dał ciała i nie sprawdził poprawności artykułu. Najlepiej zgłoś to na adres webmaster@anime.com.pl.
, niejednoznaczna i nawet nie siląca się na polityczną poprawność.

Obecnie, kiedy sprowadzenie mangi z zagranicy jest stosunkowo drogie (w EMPiKu „MW” kosztuje blisko 100 złotych) nie polecam tej mangi osobom, które liczą się z pieniędzmi ani też oczywiście tym, które koncentrują się na masówce i w zupełności im to wystarcza. Jeśli jednak chce przeczytać coś świeżego, pozycję, która nie jest wyłącznie dobrą mangą, ale komiksem w ogóle, a przedstawianie homoseksualizmu oraz przemocy nie odstręcza — polecam mieć tą pozycję na uwadze. Amerykańskie wydanie posiada łaciński układ stron oraz twardą oprawę z obwolutą.

Dodaj do:

Zobacz także

Powiązane tematy: Osamu Tezuka.

Z tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki.

Ocena

12345678910
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy.
5,14/10 (7 głosów)

Komentarze

Sposób wyświetlania:

Ilość komentarzy: 3 dodaj

[1] Re: MW
Froh [*.ssp.dialog.net.pl], 31.05.2009, 15:14:58, oceny: +0 -0
Sorry ale to wymaga przeredagowania. Przykładowo przedostatni akapit jest "lekko" chaotyczny. Dodatkowo brak celu w tym tekście. Jeśli ma być to recenzja to brakuje jasno określonych plusów i minusów dla których recenzent poleca lub nie dany tytuł. Także ta maniera pisania o czymś zupełnie oderwanym a potem związywanie tego wątku z tematem, strasznie przeszkadza w czytaniu. Na koniec - moim zdaniem wstęp jest za długi i niepotrzebnie szczegółowy.
[2] Re: MW
Śnieżka [*.escape.one.pl], 02.06.2009, 20:07:09, odpowiedź na #1, oceny: +0 -0
poza tym
przedstawia ponurą i brutalną historią
na stronie głównej bije po oczach i kopie po łydkach
[3] Re: MW
Avila [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 04.06.2009, 06:45:22, oceny: +0 -1
Avilahmmm....
Powered by WashuOS