Miejmy nadzieję, że mniejsza placówka nie będzie stanowiła problemów ze swobodnym poruszaniem się w tłumie.

Dużo mniejsza?

dużo :/

Mamy jeszcze jedno wolne miejsce w YHPbusie na Love3 z Krakowa do Wrocławia(zatrzymujemy sie tez w Katowicach na dworcu), ktos chetny? Po szczególy prosze pisać na maila naszego: yumehimeprojects@gmail.com

YHPbus? To nie brzmi dobrze XD

Ale jest cieplo, bezawaryjnie i z miłym kierowcą i postojem w każdej chwili;) no i w super atmosferze...

Następna planowana zmiana - szkolna kotłownia.

Blisko do pieca.

LARP - Obóz koncentracyjny.

Na czym oni chcą się koncentrować?

Nie powinniście sobie robić żartów z takich rzeczy, niektórzy ludzie mogą poczuć się urażeni. Moim zdaniem powinniście zawczasu przeprosić, wtedy by było dobrze, tak to mogę wam tylko udzielić uwagi. Oczywiście nie bierzcie tego mocno do siebie, ale pomyślcie czasem o uczuciach innych ludzi, bo one też są ważne.

Data rejestracji 09.02.2012.
To wiele wyjaśnia.
Posiedzisz, zrozumiesz :D

Nie sądzę, żeby data rejestracji miała jakikolwiek związek z tym, jaka jest dana osoba, poza tym - siedziałam juz wcześniej tutaj i dopiero teraz mnie naszła ochota na zarejestrowanie się, bo widząc wasze postępowanie smutno mi i za was, i za osoby które cierpią.

;( Łączymy się w bulu i nadzieji.

Nie wiem, czy sobie ze mnie żartujesz, czy nie, ale proszę, żebyś przestał. Nie wspomnę też o ewidentnych błędach ortograficznych w Twoim poście - wierze, że jesteś inteligentny i zrobiłes to specjalnie, ale wiedz, że to w żaden sposób nie sprawi, że będziesz uznawany za bardziej zabawnego, że będziesz bardziej 'cool' na ACP.

WTF

Shit happens, bywa. Pseudo moralizatorstwo i rzekoma dbalosc, taa...
Ekolodzy przykuci do drzew czy kominow, bardziej hardkorowa odmiana ;d
Pozdrowka Harp!

Śmiem twierdzić, że Harpgon nie chciał być bardziej cool na acp, tylko chciał Cię nieco strollować, no ale któż to może wiedzieć.

Przerażasz mnie 0__0

Jak to mawiał Andrzej Strzelba
"Niemiecka turystyka koncentruje się na obozowaniu"

To przecież nowy typ acepowego trolla...

Podpowiem Ci: On parafrazował polskiego (niestety) prezydenta..., który w ten sposób solidaryzował się z narodem Japonii po katastrofie jaka miała u nich miejsce poprzez wpis do księgi kondolencyjnej.

not sure if trolling or just stupid

Trolling, calkiem niezly jak sie okazalo.

Wygląda na to, że ten artykuł (http://tnij.org/armag) zaczyna zbierać żniwa... :/

Na pohybel !

"Warto tu nadmienić, że od kilku lat obserwujemy wśród fanów mangi i anime wzrost zainteresowania gatunkami yuri i yaoi – to gatunki, w których fabuła dotyczy związków lesbijskich i gejowskich. Dla niektórych staja się one sednem ich życia. A to może być już niebezpieczne oraz prowadzić do uzależnień.
(...)
Chyba trochę odetchnęłam z ulgą, bo co by było, gdyby ksiądz redaktor kazał mi zrobić reportaż z takiego wydarzenia? Chętnie bym zobaczyła lekcję nauki języka japońskiego i ubierania kimono, ale na lesbijskie pokazy nie mam ochoty."

See also:
*Coming out
*Denial
*Ego-dystonic sexual orientation
*Homophobia
*National Coming Out Day
*Religion and homosexuality

"Zwraca uwagę, że w mandze i anime możemy znaleźć sceny agresji i przemocy, erotykę oraz treści magiczno-okultystyczne. – Nie twierdzę, że cała manga jest zła, o co mnie wciąż na swoich forach oskarżają fani mangi i anime. Nie mam nic przeciwko niej, jeżeli jest skierowana do właściwego odbiorcy i właściwie oznakowana, z czym niestety w Polsce mamy problem. Manga i anime mogą być ubogaceniem, pod warunkiem że odbiorca potrafi odnieść się do nich krytycznie. Rozsądne podejście do japońskich animacji może przyczynić się do poznania kultury i obyczajów życia ludzi z innego kręgu kulturowego."

"Zwraca uwagę, że w Biblii możemy znaleźć sceny agresji i przemocy, erotykę oraz treści magiczno-okultystyczne. – Nie twierdzę, że cała Biblia jest zła, o co mnie wciąż na swoich forach oskarżają fani Starego Testamentu. Nie mam nic przeciwko niej, jeżeli jest skierowana do właściwego odbiorcy i właściwie oznakowana, z czym niestety w Polsce mamy problem. Stary i Nowy Testament mogą być ubogaceniem, pod warunkiem że odbiorca potrafi odnieść się do nich krytycznie. Rozsądne podejście do starożytnych tekstów może przyczynić się do poznania kultury i obyczajów życia ludzi z Bliskiego Wschodu."

"Nie twierdzę, że cała manga jest zła, o co mnie wciąż na swoich forach oskarżają fani mangi i anime. Nie mam nic przeciwko niej, jeżeli jest skierowana do właściwego odbiorcy i właściwie oznakowana, z czym niestety w Polsce mamy problem. Manga i anime mogą być ubogaceniem, pod warunkiem że odbiorca potrafi odnieść się do nich krytycznie."

Całkowicie się zgadzam. Te same kryteria powinniśmy stosować wobec innych fikcyjnych ideologii, w tym religii katolickiej.

Troll harder.

Zechciałbyś zdefiniować pojęcie 'fikcyjne ideologie'? A religia to nie to samo co wyznanie.

Nie podejmę się definiowania, ale pozwolę sobie zacytować słownik języka polskiego PWN:

fikcja
1. «coś, co jest wymyślone»
2. «coś, co istnieje tylko pozornie lub formalnie»
3. «obraz świata przedstawionego w dziele literackim»

Wydaje mi się, że jeśli jakaś ideologia już istnieje, to jest ona już czymś realnie istniejącym i rzeczywistym. Jakkolwiek, rozumiem oczywiście o co najpewniej Ci chodzi, mianowicie o to, co takowa ideologia przedstawia, co wyraża i czego dotyczy, wtedy juz można rozpatrywać to w kategoriach prawdy/fałszu, w zależności od przyjętego stanowiska.

"nastoletnie dziewczyny udają lesbijki, a chłopcy homoseksualistów" - bo, jak wiadomo, lesbijki są heteroseksualne...

Może pani redaktor nie znała żadnego poprawnego politycznie określenia na gejów

Moherowy ból gluteus maximus T_T

A jakieś info, dlaczego PROFESJONALNA FIRMA (ekhu) zmienia szkołę na 3 dni przed konwentem?

Przeczytaj artykuł z odnośnika, do którego dałem linka w poprzednim komentarzu. Myślę, że to będzie wystarczyło za odpowiedź.

I tak o rozwiązali umowę, narażając się na koszta? Czy może profesjonalna firma o to nie zadbała?
Wg mnie nie ma co strzelać w powody, firma powinna sama napisać, jakie są przyczyny zmiany ważnych warunków umownych.

Też chciałbym wiedzieć.

Zaoferuj sie im jako prawnik, zbankrutuj tamta szkole. (????. profit)

Trochę nie moja specjalizacja ;p

No to naslij kogos kto sie zna.

Ale MioHi ma przecież swoich prawników, nie wiem, po co ja miałbym się w to mieszać. (osobiście, to na miejscu dyrektorów odmawiałbym współpracy z innych względów - nie chciałbym współpracować z jakimiś inkubatorami przedsiębiorczości)

kolo, nie ciśnij MiOhi, proszę. Widocznie coś się musiało wydarzyć i uwierzyłbym w tym momencie we wszystko, bo dyrektorzy szkół to bardzo często banda debili.

No to niech organizatorzy napiszą, a nie będziemy sobie tu gdybać. Nie cisnął bym fanowskich organizatorów, ale wobec PROFESJONALNEJ FIRMY mam wymagania.

I nie wiem, czemu dyrektorzy szkół mają być bandą debili - bądź co bądź zarządzają na co dzień większą ekipą, niż ekipa konwentu i jakoś im to najczęściej (lepiej lub gorzej) wychodzi.

Oj kolo nadal się wściekasz, że nie wygrałeś tej konsoli za obecność na wszystkich konach? ;)

Ojtam, po prostu podawanie się przez amatorów za profesjonalną firmę mnie razi ;p

Miałem się nie odzywać ale... Sorry koleś wkurzasz mnie. Miohi ma powody by w ostatniej chwili coś zmienić (szkołę czy regulamin). To są wewnętrzne sprawy firmy "czemu ?" i "po co?". Pomyśl trochę , przeczytaj to co ta baba napisał i pomyśl co się mogło stać? Z resztą się ciesz że w ogóle jest konwent , a nie został np. odwołany -.-"

Lol, ale Kolowi pewnie chodzi o to, że od tego jest umowa ze szkołą, żeby się zabezpieczyć przed takimi nagłymi zmianami. Nikt nie ma pretensji, że w takiej sytuacji zmienili szkołę, ale dziwne to trochę. Chyba nie do końca tak to się powinno robić. Bo tak to byłyby dzień przed konwentem sytuacje typu: "hehe, a spierdalajcie, nie możecie zrobić konwentu i w dupie mamy wcześniejsze ustalenia, hehe".

Pewnie, że to sprawy wewnętrzne, ale moim zdaniem rzetelna firma powinna powiedzieć, dlaczego nagle zmienia kluczowe warunki umowy.

Zwłaszcza, jeżeli zmieniony regulamin przewiduje:
"5. Przedsprzedaż biletów trwa do 03.02.2012. Zabrania się przekazywania lub odsprzedaży biletów. Chęć zwrócenia zakupionego biletu należy zgłosić organizatorom najpóźniej do dnia 08.02.2012 roku. Po tym okresie osobom, które nabyły bilet, nie będzie przysługiwać zwrot kosztów zakupu."

Przecież to jest jawna kpina, oczywiście jest to niezgodne z prawem (i jak najbardziej przysługuje wszystkim zwrot kosztów zakupu), ale wiele osób może się na to nabrać.

Miohi jak zwykle pokazuje się od nieprofesjonalnej strony, godząc w dobre imię przedsiębiorców.

Also - taki już wkurzający widać jestem.

Jakoś mi mimo tego zapisu oddali kasę. No, ale to było tak, że napisałem maila, a potem zajrzałem do regulaminu :)

Nie mówię, że nie oddadzą - ale część osób w ogóle zrezygnuje z takiej próby, bo uzna, że "przecież regulamin tak stanowi". Ja zresztą zostałem tak rok temu przed Magni potraktowany - odmówiono mi oddania kasy, bo zgodnie z regulaminem zgłosiłem się z tym za późno. W końcu kasę odzyskałem, ale miałem trochę przepychanek (ale ja coś tam o prawie cywilnym wiem, a dużo osób jak przeczyta, że w regulaminie tak pisze, to sobie dadzą spokój).

Rozumiem Twoją irytację, sama muszę trochę zmienić plany na sobotę przez zmianę placówki Oo Oraz PRO FIRMA ma być PRO, ale niestety podpisywanie umowy ze szkołą ne zawsze jest taką prostą sprawą... Powinieneś sam coś o tym wiedzieć z tego co słyszałam. Powiem Ci również, że ta konkretna szkoła sama z siebie strasznie przeciąga podpisywanie umowy... Szczerze ne zdziwiłabym się, gdyby ta umowa ne została jeszcze podpisana... A skoro ne jest podpisana, to ne trzeba nic rozwiązywać i płacić kar... Na które swoją drogą ta szkoła też mało chętnie się zgadza... Acz również chcę wiedzieć jaki jest powód zmiany placówki i nieodpisywania ne maile przez PRO FIRMĘ :D

Hmm, nie wiem skąd, ale raczej źle słyszałaś, nigdy nie brałem udziału w podpisywaniu umowy z żadną szkołą ;p

hmhmhm hmmm a t ciekawe ;3 Spoko, jak co to pogadamy na Love, bo sprawa jest mimo wszystko poważna.

No a gdzie niby miałbym uczestniczyć; STIM póki co nie współpracował ze szkołami, a MagiCon to (wbrew pozorom i wtłaczaniu mnie na siłę do organizacji) nie moja broszka, ja tam tylko troszku doradzam.

A na Love przyjdę chyba tylko na swoją atrakcję, bo nie widzi mi się brać dziennych wejściówek ;p

NIE WOLNO pisać na ACEPIE!!!

Coś w tym jest, że ACP stał się mało bezpiecznym miejscem na tego rodzaju dyskusje. Ne zdziwię się jeżeli Pani W wchodzi tutaj i sprawdza gdzie/kiedy ma odbyć się kolejny konwent - czyli gdzie ma interweniować z Bożą pomocą...

Ja bym jeszcze proponował nie robić zdjęć/filmów z tych wszystkich "zuych" atrakcji, albo chociaż nie rozpowszechniać ich.

Są choćby z tego powodu, że ne zgadzają się na zorganizowanie u nich w placówce imprezy bo na plakacie promującym imprezę jest zombie Oo A dyrektor ne lubi zombie... Serio [;

Kurwa, każdy nie lubi zombie. Widziałaś kiedyś kawaii friendly przytaluśnego zombie? Ja mu się wcale nie dziwię, do zombie to się strzela z dużego kalibru!

Kurwa to pod latarnią stoi i czyta gazetę. Są osoby, które lubią Dziwi mnie Twoje podejście. To tak jakby powiedzieć "Kurwa, każdy nie lubi yaoi. Widziałaś kiedyś kawaii ,ciekawe i interesujące yaoi ? Ja mu się wcale nie dziwię, materiały zawierające yaoi pali się na stosie!" - a jak wszyscy wiemy to obrzydliwe yaoi ma wielu fanów na całym świecie Oo

Moje "nie lubi" było w sensie "nie chciałby mieć z takim do czynienia".

ACTA, Ultrakatole - jeszcze nam fandom padnie, a to dopiero będzie koniec świata, ale nie o tym...

Slova, no powiedz, że nie jest kiutny?
Cholera kolor włosów zobowiązuje, nie umiem wstawić linka.. trudno, nie zobaczysz kiutnego zombie.

Obejrzyj Fido.

Specjalnie po to byś nie przyjechał xD

Czytałam to wcześniej...wiedziałam, że katole są poje..anormalni i patologiczni

Dlatego nie chciałem wrzucać artykułu na acepa...

Bez przesady, nie ubliżaj wyznawcom jakiejś religii tylko dlatego, że są wśród nich fanatycy. Fanatycy są wszędzie i zawsze mają zamknięte umysły. Niestety, po "redaktorach" tego pisma niczego innego niż fanatyzmu spodziewać się nie można, ale to nie znaczy, że wszyscy katolicy popierają ich poglądy.

Ale też bez przesady, trochę racji w tym artykule jest (z naciskiem na trochę).

Ja bym rzekła, ze nawet więcej niż trochę. Wiecie, jestem fanką yaoi, może nie jakąś mega, ale dobra serię lubię sobie zobaczyć. Raz mi koleżanka podesłała filmik z panelu o yaoi... Myślałam, że mnie zemdli. Nie dało się na to patrzeć. I chłopcy, którzy się w to bawili na bank mieli mniej niż 18 lat. Słuchajcie, ja rozumiem głupie konkursy itd. ale czasem faktycznie się na konwentach przegina. Ale tego też upilnować się nie da.
Fajnie było jak na Niuconie jakimś tam nie pamiętam... xD Był sobie panel o yaoi i nawet na niego poszłam, po czym stwierdziłam, że nie da się tam wytrzymać dłużej niż 5 min. Bo serio? Piszczeć na widok każdego zdjęcia całującego się faceta? Łączenie w pary moje ulubione postacie z anime (które nie są yaoi)? Do tego puszczanie po prostu zwykłego, tyle że z Japończykami w roli głównej pornola? Ekhm... Jak dla mnie coś nie tak, tym bardziej, że niby panel + 18, czego pilnowali anty yaoiści, których zresztą bardzo polubiłam^^ Jak już stamtąd wyszłam xD Ale prowadząca panel powiedziała, że na pierwszej części mogą być spokojnie młodsze osoby... Lol.. No coś nie tak...
Albo jak na "whose line is..." (?)często bywają bardzo niesmaczne żarty. Ogólnie jest śmiesznie, aż nie przekroczy się pewnej granicy, której nie powinno się przekraczać. Bo jest po prostu no niesmacznie.

Nie mówię, że zgadzam się z samym w sobie artykułem bo to faktycznie nagonka na anime i mangę, ale coś kobieta w tym racji miała. I komentarze typu "Pani jest głupia, nie wie o czym pisze" pod artykułem pokazują, że nasz fandom wcale cywilizowany nie jest. Jak kilka komentarzy, które mi się bardzo podobały i broniły anime i mangi, ale po prostu większość z ludzi, to obrażała jedynie autorkę. Ona napisała opinię na temat o którym faktycznie chyba mało wie, ale napisała prawdę! Przynajmniej o tym co się dzieje na konwentach. Może nieco wyolbrzymiła niektóre rzeczy.

Sama jestem katoliczką, głęboko wierzącą.
Jak na konwencie miałam poduszkę taką małą z napisem Jezus mnie kocha, to jedna z dziewczyn jak to zobaczyła to zdjęcie zrobić musiała bo stwierdziła, że koleżanka jej nie uwierzy, że takie osoby jeszcze są w ogóle O.o

Lubię jeździć na konwenty i uważam to za fajną sprawę, panele, które mi się nie podobają, obrzydzają lub coś omijam po prostu szerokim łukiem i tyle. Jednakże, warto by jednak było może choć trochę postarać się kontrolować to co się dzieje.

Co do paneli/konkursów czy innych o pomiotach szatana itd. to opisy same często mogą niektórych przerazić, w rzeczywistości np. jest coś o jakiejś mandze, albo coś. Przy tym też trzeba uważać! :P

Tyle ode mnie, pozdrawiam hehe^^

Ale mi dłuuugie wyszło xD

Edit: w ogóle to można za spam uznać bo nie na temat, tak na prawdę xD

Dziwna jesteś.

Ludzie nie wierzą, że katolicy na konwentach istnieją, bo panuje ogólna tendencja do nierozmawiania o swojej strefie sacrum, poza tym przez takie właśnie afery, katolicy są dość negatywnie postrzegani w bardziej ateistycznym fandomie ;)

Heh, widzę, że myślisz podobnie jak ja : ) Chociaż i tak moim zdaniem, wszystko powinno się zaczynać od tego, że rodzice powinni większą wagę przykładać do odpowiedniego wychowywania dziecka (nawet jeżeli ma już paręnaście lat), a w dzisiejszych czasach jest to trudniejsze niż kilkanaście lat temu. Czemu ? Moim zdaniem młodzi narażeni są na więcej pokus, które najczęściej mają jedno źródło, czyli Internet. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Zatem wina tak naprawdę leży po obu stronach. Bo to nie jest kwestia "zła", które czai się na konwentach, tylko faktu, iż młodość cechuje się podatnością psychiki na zmiany i łatwo przyswaja się wiele bodźców, często tych negatywnych. Łatwo takimi ludźmi manipulować. Dlatego cóż, do rodziców już należy ta trudna sztuka wychowania pociech, wedle hasła "nie ograniczam, ale uczę jak być silnym i umieć powiedzieć ". I wtedy może mniej będzie patologii konwentowych, na które uwagę zwrócił znany już wszystkim artykuł. Ten fakt trzeba uświadomić jego autorom, bo mówię - trochę racji mają jednak. Niewiele, ale... A i tak można powiedzieć, że jest jakiś postęp w pojmowaniu "naszego" świata przez ich. Nie ma mowy już o "pomiotach szatana" i innych takich pierdołach. :D

Wiesz, yaoi to nie jest nowe zjawisko. Sięga początków fanomu.
I fakt, sporo osób razi w estetykę, i jest piskliwe.
Do tego niezwalczalne, bo zakazać się nie da, przekonać też nie, ośmieszyć - próbowałem - też nie.
http://sin.wwff.pl/ayaoi/

Ale z tego się wyrasta. Dawniej byłem święcie przekonany, że to ostro ryje psychę. A z perspektywy czasu wyszło na to, że z yaoi się wyrasta jak z justina biebiera.

Ja bym powiedziała, że wyrasta się z pewnych zachowań yaoistek, bo ja tam dalej lubię yaoi, choć o trochę innej specyfice. Wiesz, samo yaoi nie jest złe, tylko sposób wyrażania swojej pasji może być szkodliwy.

Sposób wyrażania może być uciążliwy.

Szkodliwy też, ale raczej dla środowiska, niż dla samych zainteresowanych.

Ja bym raczej powiedził, że z naciskiem na dużo racji. Trochę to babka sobie pofantazjowała.

Tak można by powiedzieć, gdyby była na konwencie. Obecnie to fantazjowała, bo na własne oczy tego nie widziała.
Totak, jakby ktoś obejrzał kilka nagrań z Afganistanu, napisał artykuł i nazywał siebie po tym korespondentem wojennym, nie wyściubiając nosa z domu. To pismactwo, a nie publicystyka.

Tak...właśnie tego zabrakło w tym artykule. Naoczności. Chociaż cóż, jakby miała to "szczęście" i wpadła akurat na te "deprawujące atrakcje" (a okazji, przynajmniej jeszcze rok temu, było trochę), to zyskałaby na pewno mocny argument. No ale cóż, tak to można jej to pismactwo zarzucić ;) Na razie posiłkuje się tylko zdaniem jakiegoś dyrektorka...

Proszę państwa, kurwa no, w przypadku niektórych osób po prostu ignoruje się dyskusję, wszelkie za i przeciw, gdzie ma rację, gdzie jej nie ma itd.

Bo jeszcze zaraz się wszyscy z tą pindą zgodzimy.

Chyba bym odnalazł się na Dzikim Zachodzie xD

Nie musze byc w afganistanie, zeby wiedziec, ze gina tam ludzie. Nie musze byc na konwencie, zeby wiedziec pewne rzeczy, na sieci jest dosc materialow z walk w kisielu, lizaniu sie malolatow i innych cudow.

O-o-odczep sie walk w kisielu.

(Kisiel Walk is the new Slut Walk)

I na samej podstawie wiedzy o tym,że giną tam ludzie, napiszesz artykuł?
W Polsce też giną ludzie. W różnych okolicznościach.

Podpowiadałem Ci kiedyś, że to spamerzy. Było słuchać, a nie dawać się trollować.

Ja tam nie szkoduję.

Filmików z konwentów, a szczególnie z niektórych "atrakcji", jest wystarczająco dużo, żeby sobie wyrobić pewien pogląd na sprawę.

Tu nawet nie trzeba wyrabiać poglądu. Po prostu ciężko powiedzieć, że pewnych rzeczy na konwentach nie ma, jeśli można spokojnie materiały zdjęciowe i filmowe znaleźć na sieci.

Ja tam niczego nie będę pisał, po prostu gadanie, że babka nie była na konwencie to nie wie co pisze jest głupie. Owszem - w kilku miejscach poniosła ją fantazja, ale wiele rzeczy, które wygrzebała w sieci jest faktem.

To ty mi powiedz, gdzie wygrzebala "kafejki mangowe" w jakich jakoby byla.

Ty Avik lepiej napisz, ile razy ryćkałeś się na oazie :)

Co do kobity - swoją rację ma, natomiast zapomina o tym, że na konwentach pracujemy z młodzieżą, z całym dobrodziejstwem inwentarza -stąd na przykład zapisy o ciąży w regulaminie.

Podobnie kobita nie jest obiektywna - przedstawia konwenty jedynie w złym świetle, tak jak by miały służyć jedynie orgiom homoseksualnym. Coś jak 'wszyscy księża to pedofile'.

A to groźne, bo baba jest aktywna, listy pisze, ale jej celem są konwenty jako takie, a nie kilka wyrywkowych ekscesów. Jako że jej się dupy na konwent ruszyć nie chce,
to sądzisz, że precyzja jej działań będzie większa, niż nalot dywanowy? Że odróżni konwent kulturalny od spędu?
Sądzisz, że jak konwenty wrócą na poprawne tory, to ona się zatrzyma?
Ona ma cel. Zobaczyła zuo. I pokona zło.
Metodą 'zabijcie wszystkich, Bóg pozna swe owieczki'.

I nie sądzę, by satysfakcja z powiedzenia 'a nie mówiłem' rekompensowała to, że z pseudoatrakcjami które nas drażniły, zniknie wszystko inne

Ta kobieta się ne zatrzyma. Jej działania przekładają się już na inne kanały, że tak powiem. Bardziej doraźne niż odmawianie wynajmów przez szkoły. Sprawa przestała być zabawna już jakiś miesiąc temu.

Ani razu, bo co?

Nie wiem czy się zatrzyma, ale póki co sami dajemy jej dobre argumenty, żeby donosy pisała. Co prawda ponoć na każdego znajdzie się paragraf, ale eliminując pewne rzeczy można prostu udowodnić, że u nas tego co się nam zarzuca - nie ma. A teraz wystarczy wejść na ACPa, YT.

Każdy robił różne rzeczy w życiu, sam nie jestem z nich dumny. Trzeba jednak pamiętać, że mamy coraz bardziej zdigitalizowane społeczeństwo i teraz pierdniesz i już ktoś to w internecie zamieszcza.

Oby tylko na tym się skończyło.

Mam nadzieję, że Magni się odbędzie.

My też mamy taką nadzieję,
robimy wszystko co w naszej mocy - by się odbyło.

A co z wystawcami? Gdzie oni mają się podziać?

Ponoć wszyscy potwierdzili przyjazd.
A sleep dla wystawców chyba nie wlicza się do rezerwowanych.

Bardziej mi chodzi o rozmieszczenie stoisk :) Sleep dla nich czy chociaż miejsce na zostawienie towaru to odrębna sprawa.

z czystej ciekawosci - jakie znacznie ma dla konwentowicza rozstawienie wystawcow?
odpowiadając - beda stac na korytarzach, a nie w osobnej sali.

Slova - poprawka: prawie wszyscy

Ale to, że mój trzygodzinny panel przesunęliście z 21 na PIĄTĄ RANO (wtf?) to już mogliście napisać jakoś email. Serio. A nie ja się dowiaduję z rozpiski na stronce...
Ale ciul, przeżyję, wcześniej nie ma nic ciekawego, to się wyśpię przed.

wzgledem pierwotnego planu zostało zmienione tylko kilka atrakcji, jednak Twojej w tym nie było.
Nie bardzo wiem skąd pomysł na 21?
z tego co mi wiadomo, Twoja atrakcja była jedną z ostatnich zgłoszonych, kiedy jedyne wolne godziny przypadały na godziny nocne/wczesnoranne.
Także jej nie przesunęliśmy - od początku była o godzinie, dzięki której mogłeś się wcześniej wyspać. :)

Wierzę jednak, że jako wymagający konwentowicz, pojawisz się na swoim panelu, mimo wczesnej pory i poprowadzisz go na znakomitym poziomie.

Może i tak, nie mam teraz rospiski, którą wtedy dostałem, ale w łeb wryła mi się 21.
Może to ja źle spojrzałem, w każdym bądź razie nie będę się o to kłócił, bo to już byłoby czepialstwo.
Aha, no to już wiem, z czego wynika nieporozumienie. Zamiast na oznaczenie godzin w tabelce spojrzałem na numerację rzędów w excelu, a tam była 21,22,23...
Tehehe, teraz mi głupio.

Bom wystawca (dokładnie pracownik dodatkowy na jednym ze stoisk).

wszystkie informacje związane ze zmiana szkoły, ktore tyczą się wystawców - zostały wysłane do poszczególnych wystawców, którzy zgłaszali nam swoje uczestnictwo w konwencie - zatem może proszę się w tej sprawie kontaktować ze swoim pracodawcą

Chciałem pojechać na Love...zabrali dwudniowe w akredytacji...

Perss... Będzie nam ciebie brakowało... ;(
Pozdrawiam. Może kiedyś się jeszcze spotkamy na innym konie jeżeli los będzie sprzyjał.

Pojedź, kup jednodniowe, a i tak siedź dwa dni. Olej system.

> Zostań wypierdolony w środku nocy z powodu "naruszeń BHP"

Pro Tip.

Hej ludzie. Jak wiadomo wszystkie problemy z organizacją konwentu spowodowało to - (http://tnij.org/armag)

Ale najciekawsze a zarazem i niepokojące jest to, że jest tego więcej:
http://tnij.org/pcq1
http://tnij.org/pcq0
http://tnij.org/pcq2 - audycja trwająca ponad godzinę. Koszmar...

Jesteśmy obrażani przez fanatyków, którzy nie mają o nas zielonego pojęcia.
Nastały dla nas ciężkie czasy niestety...

Pozostało nam tylko czekać aż Ryszard Nowak wkroczy do akcji.

Ale to jakaś potwierdzona informacja, czy domysły?

W tej szkole były już 2 konwenty, ciężko mi uwierzyć, że jeden artykuł nagle wszystko zmienił.

Do 25 stycznia do Małopolskiego Kuratorium Oświaty wpłynęło kilkanaście zażaleń rodziców. Są one przedmiotem zainteresowania wizytatorów zespołu ds. skarg. – Mamy już pewne rozeznanie, ale oficjalnie wypowiemy się pewnie za tydzień lub dwa, gdy poznamy wszystkie okoliczności. Rozważaliśmy z panem kuratorem różne możliwe działania, ale chcemy podjąć je tak, by nie spopularyzować tego zjawiska. Czasem chcąc ukrócić niedobre rzeczy, można im zrobić darmową reklamę. Na pewno doprowadzimy tę sprawę do końca

Na podstawie tego można się tylko domyślać jaki poszedł prikaz.

Ale wiesz, kuratorium oświaty ma teraz misję ważniejszą od edukacji prokatolickiej - edukację proeuropejską. Na dobrą sprawę takie powody, jakie są podane w artykule, to dyskryminacja.

No właśnie - z jednej strony czarni, z drugiej czerwoni. Prawie mi ich szkoda.

Wiesz, albo to jednorazowo, dyro pomyślał, że lepiej raz odpuści i będzie miał spokój, albo mamy poważny problem.

Ehh, może ja piszę niewyraźnie...

Chodzi mi o to, czy jest to oficjalnie potwierdzony przez Organizatorów / dyrekcję / whatever fakt, że szkoła rozwiązała umowę ze względu na ten artykuł / inne względy dot. moralności na konwentach?

Tak się składa, że moja chrzestna jest dyrektorem gimnazjum, w którym ma się teraz odbyć Love i ciekaw jestem, czy aż tak odrębne stanowiska mają dyrektorzy dwóch szkół we Wrocławiu. (z tego co pamiętam, to w zeszłym roku dzwoniła do mnie pytać o konwenty, bo MioHi wtedy też chyba chciało konwent w 19-stce robić)

Swoją drogą, wprawdzie nie mam z chrzestną w tej chwili zbyt bliskiego kontaktu, ale na ile kojarzę, to zawsze była to osoba głęboko wierząca, także najazdy pod tym artykułem na katolików, czy "dyrektorów - bandę debili" są IMO nie na miejscu.

To zadzwoń do niej i się dowiedz.
Też zadałem to pytanie na FB i otrzymałem odpowiedź, że było info z kuratorium. Pani Małgorzata W. już stosowała takie metody (nie, B-team?).

tak i tak

Wiesz, to nie ja wyjeżdżam z obraźliwymi tekstami.
CO do dręczącej Cię kwestii - to chyba każdy chce wiedzieć.

Na fejsie było coś takiego: "Szybkie wytłumaczenie z naszej strony:
Na łamach jednego z czasopism katolickich ukazał się bardzo uderzający w naszą grupę artykuł. O ile zarówno Wy jak i my wiemy, że rzeczy tam opisane nie są prawdą, o tyle są tacy co nie muszą tego wiedziec...
I w związku z tym mieliśmy sporo problemów.
Przez ostatnie dni robiliśmy co w naszej mocy, by nie odwoływać konwentu".

"Nastały"?
Przepraszam, ale pod jakim kamieniem byłeś przez ostatnie 15 lat?

Poza tym nie wiem, dlaczego tak się przejmujecie tym fanatycznym hurr durrem. Prawdziwe problemy to dlaczego umowy umożliwiają takie sytuacje oraz czy nie trzeba by postawić jasno, czy takie bzdurne konkursiki mają racje jeszcze się odbywać?

Yaoi na konwentach mało komu będzie szkoda.
Ale te filmiki z sieci są sprzed kilku lat.
No i oby na fanatycznym hurr-durze się skończyło. Natomiast sprawa jest o tyle wyjątkowa, że to pierwszy raz, gdy interwencja "tych dobrych" przynosi tak daleko idące (nawet jeśli krótkotrwałe) skutki.

Nie widziałem żadnego z tych filmów. Przed chwilą z ciekawości sprawdziłem na YT czy w ogóle je znajdę, bo podejrzewałem, że będą "ukryte" specjalnie pod inną nazwą.
Myliłem się. A to co zobaczyłem... szkoda słów.

Boże tego z dźwiękiem nie da się oglądać bo aż zęby bolą od pisku.

O, to widzę, że trafiliśmy na ten sam filmik nawet :D

"Przepraszam, ale pod jakim kamieniem byłeś przez ostatnie 15 lat?" - Niepotrzebne słowa w niekomfortowej dla fandomu sytuacji. Przynajmniej zachowaj resztki kultury osobistej i mnie nie wkurzaj.

Ale z jednym można się zgodzić. Konkursy typu "Yaoi w praktyce" mogą wywoływać mieszane uczucia. Zwłaszcza jeżeli ma się tu na myśli osoby, które nigdy dotychczas nie miały z tym styczności.
Co prawda jesteśmy na szczęście tolerancyjni na wiele spraw, ale nie można ukryć, że nadmierna ekscytacja stosunkiem seksualnym dwóch facetów [bądź dziewczyn] może przyprawić o pewien niesmak.

Nie jest to ani bardziej ani mniej niesmaczne niż podobne inscenizacje dla relacji chłopak - dziewczyna/dziewczyna - chłopak.

A co to ma do rzeczy (tak, wiem, wykryłaś groźnego homofoba i musiałaś to napisać)? Nieważne czy z osobą tej samej płci czy odmiennej, albo, o zgrozo, ze złotą rybką - takie konkursy są zwyczajnie durne i niepotrzebne.

Chwila. Homofobia a nadmierna ekscytacja Yuri i Yaoi to dwie osobne kategorie.
Osobiście nie ukrywam, że jestem za stosunkami partnerskimi [ludzie mają prawo być szczęśliwi i nie powinno być ważne z kim i jakiej ten ktoś jest płci], ale piszczenie i przeżywanie na konwencie tego, że dwóch facetów uprawia seks potrafi być wkurzające.

No i otóż to.

Dla Ciebie nie ma to znaczenia, dla mnie też nie, ale są tacy dla których ma. I to w obie strony. I nie wiem czy wykryłam homofoba, ale na pewno uściśliłam pewien fakt. Jednak nie znaczy to, że jestem obrońcą tego typu konkursów (ani yaoi ani yuri), bo one mnie najzwyczajniej w świecie nie interesują. I zgadzam się, że są zbędne.

Podobne inscenizacje na bazie chłopak/dziewczyna dziewczyna/dziewczyna, czyli forma udawajcie że się seksicie na scenie ku uciesze i owacji tłumu, na konwencie na którym plącze się dużo nieletnich, byłyby równie niesmaczne. Zresztą chyba się nawet zdarzyły i były na nie narzekania.

Narzekania są na yaoi, bo tego typu kretyńskie konkursy są niestety normą na panelach yaoi, w dodatku organizatorzy ich często wykazują się tragiczną inteligencją, spraszając np jakichś 13-14 latkó którzy nie wiedzą co ich czeka, żeby "jeszcze jakaś szotka była". I nie, to nie jest lekcja tolerancji, to jest gwarantowany szok i trauma dla dziecka i to że będzie miał homofobie [z naciskiem na fobię].

To nie jest dobry pomysł na zabawę, to najlepsza droga do problemów.

Ładnie napisane, ale też jaki fandom takie konkursy. Osobiście nie robi mi czy odbywają się homo czy hetero eventy, ale jakościowo z tego co kojarzę to porażka - wpuszczane są osoby emocjonalnie niegotowe na spotkanie z erotyką (nie tylko te niepełnoletnie), prelegenci nie mają zazwyczaj wyczucia ani smaku oraz nie wiedzą chyba nic złego w pornografii, i tak dalej, wiemy jak jest. I ciężko będzie to zmienić - zobacz na mentalność niektórych wypowiadających się powyżej. Im nie wytłumaczysz że to co oni nazywają tolerancją, to przyzwalanie na negatywne zachowania. Po prostu braki w wychowaniu i hormony...

'wpuszczane są osoby emocjonalnie niegotowe na spotkanie z erotyką'

Tak mówisz, ale czy jesteś w stanie wejść tym osobom do głowy? Następnym razem przemyśl proszę, co napisałeś, bo ci ludzie tak naprawdę mogą bardzo dobrze zdawać sobie sprawę z tego co robią, a nawet jeśli nie - powinniśmy ich uszanować i zaakceptować, w ostateczności pouczyć, jeśli to jest niebezpieczne dla ich zdrowia.

"Uszanować i zaakceptować"
Yeaaa, impreza rave ! :D

Moim zdaniem to idzie wyczuć. Bo jak dziewczyna zaczyna piszczeć, krzyczeć, szaleć z radości na widok dwóch całujących się facetów, to znak, że nie jest emocjonalnie gotowa na takie rzeczy. Nie ważne czy ma 12/13/czy 30 lat! Przecież to jest śmieszne!

Uszanować, zaakceptować? Zaraz zaczniecie wszystko szanować i akceptować, a z tych osób wyrośnie pokolenie, które pieprzyć będzie się z każdym i wszędzie i to trzeba będzie szanować. No bo co? To jest OK! I będą lecieć teksty typu "Co się kurwa czepiasz, to moje życie, mogę sobie robić co mi się żywnie podoba, gdzie chcę i kiedy chce, a tobie chuj do tego".
Moim zdaniem, po tym co czytam/widzę po komentarzach i zachowaniach niektórych to do tego dążycie.
Ja nie wiem, gdzie macie miejsce na szacunek do siebie, do innych oraz takiego poczucia prywatności w niektórych sprawach.

Jak się coś czyta, to nie znaczy, że to się dzieje na prawdę! I z tego sobie niektórzy zdać sprawę muszą.

Ale po co od razu te przekleństwa, trochę kultury i już milej się czyta. :-)

Do tego zauważ - na koncertach też dużo krzyków, pisków. Dla nich to jest ekscytujące, bo rzadko coś takiego widzą, lubią to. Zrozum ich. :-)

I jeśli nikomu nic złego nie robią, to co w tym jest nie tak? Uszanujmy cudzą wolność, nie można zabronić dziecku bycia dzieckiem, przeżywania młodości, a starszym chęci zabawy. To nie o to chodzi. Myślę, że nie do końca to rozumiesz, więc proszę przemyśl to. :-)

Aha, z powodu tych przekleństw zostałam zmuszona dać Ci minusa. Mam nadzieję, że przyjmiesz to z godnością.

Spoko^^ A przekleństwa są do cytatu. Sama ogólnie nie używam i nie lubię jak przy mnie przeklinają.

Zabronić dziecku być dzieckiem powiadasz? Czyli dla ciebie dziewczyna w wieku 13 lat powinna się zachowywać nieprzyzwoicie, obściskiwać się z facetami na każdym kroku, oglądać pornole itp? (bo jak nazwiemy większość yaoi?) Jeśli to jest dzieciństwo to jest coraz gorzej z ludźmi.
Złego nic nie robią? Hm... Może to tobie się tak wydaje... Bo faktycznie, dla mnie to, że niszczą swoje życie szkodliwe nie jest. Ale jak tak wszyscy zaczną to co zostanie?
Co do wolności to nie można jej dać ludziom całkowicie... Wtedy byłby na świecie taki chaos że o matko! Myśleć o tym nawet nie chcę. W końcu po coś są te wszystkie ograniczenia.

To dobrze, że nie lubisz. :-)

A co do przyzwoitości... Myślę, że mamy większe problemy. W takiej Wielkiej Brytanii wszczepiają antykoncepcję 13latkom, one uprawiają seks z kim popadnie i dostają chorób wenerycznych. Tak więc obściskiwanie się to najmniejsze zmartwienie, poza tym kto nie lubi się obściskiwać? Chyba tylko największe prawiczki. :-) A czy yaoi to porno... Sama nie przepadam, ale wiele mi mówiono, że to są głębokie relacje między dwojgiem mężczyzn, więc nie wiem, czy to jest aż tak pornografia. Może lepiej to nazwać nasyconym erotycznie przedstawieniem związku dwóch samców?

A ograniczenia może są, ale nie zawsze dobre. Kiedyś przez te ograniczenia nie mogliśmy się rozwijać, bo Kościół miał monopol na wiedzę i naukę. Na szczęście dziś możemy się zarówno rozwijać, jak i chodzić na Mszę Św. :-)

Kościół nie miał nighdy monopolu na wiedzę i naukę. Wiedza i nauka (europejska, bo chyba taką wersję mamy na myśli) wywodzi się ze starozytnych cywilizacji Babilonu, Sumeru i Grecji. Koścół miał natomiast udział w przechowywaniu o chronie przed dewastacją zasobów starożyntch. Oraz rozprzestrzenianiem wiedzy i kultury starozytnej na terenach zamieszkanych przez barbarzyńców... Proponuję zapoznać się bliżej z historią.

To czemu w większości wypadków gdy ktoś chciał się kiedyś czegoś nauczyć to jedynym dla niego wyborem był kościół własnie? Oj to chyba nie ja się mylę. :-)

"Koścół miał natomiast udział w przechowywaniu o chronie przed dewastacją zasobów starożyntch."

lulz
http://tinyurl.com/lsdysg

Mnisi irlandzcy to byl bardziej wyjatek niz regula.
#prototaliban

"Może lepiej to nazwać nasyconym erotycznie przedstawieniem związku dwóch samców?"

Pięknie. Sam Führer lepiej by tego nie ujął.

Adolf mial erotyczne zwiazki z samcami, a przynajmniej jednym (gatunku zolnierz w srodowisku okopowym, chociaz mozliwe ze i wiecej tez - podobno policja miala teczke na niego w zwiazku z tym), ale raczej nzwalby to prawdziwa meska przyjaznia albo cos.

#thisissparta

poza tym kto nie lubi się obściskiwać?

zależy jeszcze z kim, co człowiek to inne zasady ;)

Ale ograniczenia mają też swoje dobre strony. Nauka w pewnych aspektach mogłaby się dalej rozwijać i pomagać ludziom, jednak nie zawsze tak jest, choćby przez ograniczenia na poziomie etyki.
Czy czymś dobrym byłoby np. społeczne przyzwolenie na eugenikę? Na to nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, czy to coś dobrego, czy złego, wszystko zależy od przyjętego stanowiska, i po której stoi się stronie.

Yaoi to porno, nasycone erotyką mogą być np. kobiece akty. A związek dwóch samców powinien mieć na uwadze to, że seks analny jest niezdrowy, chociaż Kościół może mieć akurat inne zdanie...

Cytując znane i lubiane: "Wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego". Wolność jest ok, dopóki nie ma negatywnego działania na inną osobę. Jeśli dajmy na to jakoś drechol ma chęć zabawy w postaci pobicia, to nie będę stał spokojnie, tylko mu oddam, bez wyrzutów sumienia.
I fakt nie można zabronić dziecku bycia dzieckiem, ale są granice. Trzeba też widzieć, kiedy należy bachorowi przemówić, że życie to nie uśmiechy, cukerki i Naruto na Jetixie, a słońce nie zawsze świeci równo dla każdego. O czym każdy ma szansę przekonać się na własnej skórze.

Wejść nie, ale zadbać o wychowanie już tak (apel do rodziców, ale i do samych zainteresowanych, nie można wszystkiego na rodziców zwalać, w końcu każdy ma swój rozum). Inna sprawa, że czasami po zachowaniu delikwenta można się domyśleć jego stanu psychicznego i dojrzałości emocjonalnej.

Zgadzam się z tym co napisałeś, te konkursy są jakie są, jednak skoro jest i popyt, to jest i podaż. Dopóki wiadomo, że na takich eventach będzie obecna spora liczba osób, dopóty będą one organizowane, to taka samo nakręcająca się spirala. A to, że pojawiają się tam w większości sami napaleńcy lub niedojrzali emocjonalnie nieletni, głodni nawet choćby namiastki jakiejkolwiek formy seksualności, to już inna sprawa. Tylko takie rzeczy rzutują potem na wyobrażenie o konwentach u osób spoza fandomu, stąd nic dziwnego, że mają miejsce sytuacje takie, jak ta właśnie dyskutowana.
Swoja drogą erotyka =/= pornografia.

>>to jest gwarantowany szok i trauma dla dziecka i to że będzie miał homofobie

No więc mamy niezbity walor wychowawczy paneli yaoi.

Coś opacznie przeczytałeś. Fanatycy wieszają psy na mandze, anime, fandomie od zarania dziejów.

Fanatycy wieszają psy na WSZYSTKIM CO IM PRZYJDZIE DO GŁOWY od zarania dziejów.

Fixed that for you ;)

No, to przynajmniej ta panna od konwentów wykazała się większym obiektywizmem stwierdzając, że nie wszystkie mangi i anime zawierają złe przekazy. Szkoda, że nikt nie mówi, że to od osobowości osoby i wychowania przez rodziców/dziadków/opiekunów zależy zachowanie jednostki. I że nie rozumie iż traktowanie związków homoseksualnych jak zło czy coś nienormalnego powoduje więcej szkody niż pożytku (samobójstwa, szykany, wandalizmy, morderstwa, ukrywanie w akceptowanych związkach, a w rezultacie możliwe krzywdzenie partnerów i dzieci - i to wszystko w imię miłosiernego BOGA i jakże cudownego i moralnego KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO).

Nie mieszaj proszę Boga do postępowania KK :)

Spokojnie, chodziło mi że to niektórzy wyznawcy KK tak motywują swoje czyny/opinie.

Jakby policzyc jak czesto na konwentach sa obrazani tzw. Katole to nie wychodzimy na lepszych.

O matko, ktoś to czytał? xD Pośmiać się można :D

"Tym razem Mamoru (jeden z bohaterów) pokazywany jest często nago, a nad nim pochylony jest jego przyjaciel Usagi, który w jednej z mang śpi w łóżku z wybrańcem swego serca… Bez komentarza." - to mnie rozwaliło na łopatki xD

O... Myślałem, że tylko ja to zauważyłem, gdy nie było na ten temat żadnych komentarzy.

Ale to chyba nie wymaga komentarza...

Małgorzata W. była moją przedszkolanką. Ja cie... O_o

a czy zmieniło się coś w sprawie przyjazdów w piątek? osoby z przedpłatą nadal mogą się pojawić?

Gdyby mi ktoś jakiś czas temu powiedział, że jedna niszowa nierzetelna publikacja, a raczej powinienem powiedzieć dyrdymały pociągną za sobą, w połączeniu z donosem, takie konsekwencje to bym nie uwierzył.

Jak się okazuje, w innych krajach ludzie walczą z fanatycznymi wyznawcami islamu którzy wysadzają się w powietrze. W Polsce natomiast toczymy walkę z fanami KK którzy swoimi akcjami niszczą pasje i marzenia polskiej młodzieży(i nie tylko)

Czymże ta pseudo-redaktorka od siedmiu boleści różni się od jakiegoś bandyty zaczepiającego ludzi na mieście? Tamci wyżywają się bijąc innych, a ta zdalnie podkładając świnie polskiemu fandomowi.

I najlepsze, że to wszystko - bez ani jednej wizyty na konwentach.

Pomyśleć, że to w dodatku szkoła techniczna ugina się pod naporem takich bredni. ;/

Nie dramatyzuj. Jeden fanzin zadeklarowanych amatorow klasycznej kultury bliskowschodniej (ale obecnej juz niekoniecznie) rzeczywiscie skutecznie zalobbingowal po swoich sympatykach, w kazdym razie to na razie w sumie nic sie nie stalo (autentycznie powaznego).

Mówisz nie dramatyzuj, a co dla Ciebie byłoby autentycznie poważne? Łapanki mangowców? Ogólnokrajowy zakaz organizowania konwentów?

Udało się im zmanipulować władze tak, że wykręciły się z umowy i być może nigdy już w tej szkole żaden konwent się nie odbędzie. Prawdopodobnie lovea by nie były, gdyby nie szczypta szczęścia, bo znaleźć nową szkole w krótkim terminie to nie taka prosta sprawa.

Nie przesadzam, nie biegam po mieście nie rzucam cegłami w kościoły - ale to jest wyraźny sygnał, że za nas się zabierają. Aż się ciśnie na usta "wiedz, żę coś się dzieje"

HUNTSVILLE, AL–Jesus Christ, son of God and noted pro-life activist, killed two and critically wounded seven others when He opened fire in the waiting room of a Huntsville abortion clinic Tuesday.

Security guards at the Women's Medical Clinic of Huntsville were able to disarm the Messiah before He could reload His weapon, a secondhand Glock 9mm pistol that authorities said He purchased legally at a Jackson, MS, sporting-goods store. "Abortion is a sin," said Christ as He was led away in handcuffs. "It is an abomination in the eyes of Me." Witnesses said the attack, which took the lives of Dr. Nelson Woodring, 51, and clinic nurse Danielle Costa, 29, came from "out of nowhere."

"He walked up to the admissions desk and asked if He could see Dr. Woodring," receptionist Iris Reid said. "The next thing I knew, He was shouting Biblical verses and opening fire on everything moving."

"It was horrible," said injured clinic nurse Jessica Combs, recovering at a local hospital with bullet wounds to the leg and abdomen. "He put his hands over Dr. Woodring's head and told him He forgave him for his sins, and then He shot him right in the face." Huntsville police officials are not certain how the Messiah was able to bypass clinic guards and proceed undetected past security cameras and into the clinic waiting room, where He produced the gun from its hiding place in the folds of His robe. Federal investigators are similarly baffled, saying that Christ had moved in "mysterious ways."

According to legal experts, if convicted, Christ could face the death penalty. Christ said He is unafraid of the prospect of execution. "Those who know me know that I am willing to die for the sins of others, whether those sins be avarice, slothfulness, false idolatry or the butchering of unborn life," Christ said. "The bottom line is, abortion stops a beating heart." Tuesday's shooting is not Christ's first brush with the law. On April 8, 29, He was arrested in the Roman province of Judea for alleged false claims to the throne of the Kingdom of Israel. "Abortion is an abomination. It is a sin. It is murder," Christ said. "I only did what any good Christian would have done."

O kurde, stary, ale czego ty się boisz? Jakie łapanki, za kogo się zabierają? Po prostu najpewniej poszła informacja że na konwentach dzieciaki mają możliwość zachowywania się w ten, a nie inny sposób, co jest prawdą. I według mnie dyrekcja placówki słusznie zareagowała - jeśli pełniłbym równie odpowiedzialne stanowisko i zobaczył filmik gdzie kilku gimnazjalistów udaje stosunek płciowy czy inny gwałt to nie zastanawiałbym się czy to się też będzie działo w mojej szkole i zamartwiał się opcjonalnym skandalem, tylko podziękował za współprace w trybie przyspieszonym(sposobem pt. "mam znajomości w reszcie szkół i jak nie zapomnimy o umowie, to macie pozamiatane już wszędzie").

Mówi się trudno, znajdzie się kolejna szkoła, kwestia pieniążków. W najgorszym wypadku zawsze można wynająć inny budynek, to nie musi być przecież placówka oświatowa. Przecież kiedyś to i tak będzie musiało ewoluować do integracji w hotelowych pokojach wieczorami, ale to jak nam fandom dorośnie ;)

Czytałeś ze zrozumieniem co napisałem? Ja się nie boje łapanki, tylko to był przykład kontrastowy aby zapytać o opinię poprzednika. On uważa, że wpychanie się takich osób/instytucji do innych ugrupowań i "psucie zabawy" jest ok.

Nie twierdzę, że chcą nas wziąć do niewoli, czy coś. Ale takie działania to sygnał, że źle jesteśmy odbierani na zewnątrz i na tyle się komuś to nie spodobało - że zaczął z tym działać. Jeden konwent to nie cały świat - ale w arcie była też nagonka na Magni. Po prostu trzeba się rozejrzeć jak rozwiazać ten problem.

Peace

A ja widziałem filmiki, gdzie zakładano kosz nauczycielowi na głowę, bito i kopano słabszych i to wszystko podczas lekcji, więc jeśli bym pełnił funkcję dyrektora, to powinienem chyba odwołać lekcje i zamknąć szkołę.

Ot co, unikam skandali.

Jeśli pełniłbyś funkcję dyra i w twojej szkole byłyby takie szopki, to znaczyłoby że kiepski z ciebie zarządca ;)

Wiadomo że lepiej zapobiegać, niż potem tarzać się w gównie bo ktoś nakręcił filmik który potem znalazł się w sieci i Uwadze (no siema rysiu).

Czy mógłbyś proszę nie używać słów na 'g' na tym serwisie? Niektórzy mogą poczuć się urażeni, do tego ten serwis na pewno przeglądają dzieci. Proszę, żebyś zwracał w przyszłości na to uwagę, mnie to nie rusza, ale kogoś może, wtedy będzie mu smutno.

Hmmm takiej odmiany trolla jeszcze nie mieliśmy :>

Czemu wy wszyscy mówicie, że jestem trolem? :-O Ja nie jestem trolem! Człowiek chce coś dobrze i od razu troll? Naprawdę mi przykro. :-(

Prawdopodobnie dlatego, że nie piszesz nic na temat Newsa, tylko prawisz mądrości wyniesione z zakonu.

Ej...To jest chyba ta gościnka, co napisała ten artykuł! Zesłano nam ją tutaj, by nas nawróciła!

UCIEKAJMY!

Gratuluję, właśnie dostał pan Nobla z dziedziny Szpiegostwa i Agentologii! Mamy przysłać 10 mln$ pocztą, czy sam pan odbierze??

No, srsly, obvious spy is obvious.

Jeżeli PK zatrudnia takich szpiegów, to Don Pedro de Pommidore był mistrzem konspiracji.

to jeszcze nie czyni z niej trolla

W normalnym kraju dyrektor miałby w dupie komu (poza skrajnie głupimi przypadkami) udostępnia budynek (bo na tym zarabia szkoła), a odpowiedzialni za to co się dzieje na konwencie powinni być organizatorzy i rodzice, którzy podpisuja zgody. Ale to w normalnym kraju. Większość tych "wspaniałych zarządców" nie jest sobie w stanie poradzić z palącymi papierosy za winklem młodzikami.

Ja tam mimo wszystko wolę katolickich fanatyków niż tych islamskich.A tak silna pozycja jakiekolwiek religii w państwie świeckim to śmiech na sali

A co ma do tego religia? Nie tylko wierzący mogli się poczuć zgorszeni scenkami o których mówi ten artykuł. To nie tyle kwestia religii, co moralności publicznej. I możemy się z tym zgadzać lub nie, ale nasze państwo ją chroni i tyle. Tak samo jak nie pozwalamy na paradowanie nago po ulicy, tak samo państwo nie musi się zgadzać na organizację pewnych zabaw w szkołach publicznych. I tyle.

A to że artykuł jest stronniczy i nieobiektywny, a filmiki na YT o których mówi są sprzed kilku lat, to inna bajka i źle by było gdyby miało to wszystko poważnie utrudnić organizację konwentów. Za atrakcjami o które zrobiła się afera płakać natomiast nie będę.

Bardziej chodziło mi o to ,że gdyby artykuł ukazał się w nie-katolickim czasapoiśmie to miał by mniejszą "moc"

Rozumiem jeszcze, gdyby chodziło o „Gościa Niedzielnego”, ale tu... Znam sporo bardziej wpływowych czasopism, niż „Przewodnik Katolicki”, serio. A siła sprawcza wzięła się nie stąd, że w nim o tym napisano, a stąd że, z tego co rozumiem, rodzice poszli do kuratorium. Co musiało wywołać pewne działania.

Wierz, mi... Rodzice, którzy mają dobry kontakt z własnym dzieckiem i wiedzą co ogląda, co czyta, czym się zajmuje, czym jest manga i anime, a nawet wiedzą o yaoicach (tutaj to mniej więcej zrozumiałe staje się od 16 roku życia) to z takimi rzeczami nie poszli by i nie zgłaszali, bo wiedzieliby, że własnym dzieciom ufać można! Ale te dzieciaki też powinny zachować się jak na dzieci w takim wieku, a nie kurcze... Aaaa nawet nie wiem jak opisać to co czasem widzę XD

Jasne. :) Pewnie, że dobry kontakt rodzica z dzieckiem to podstawa, tylko mi trochę nie o to chodziło.

Zauważ, że jeśli rodzice się poskarżyli, to najpewniej na to, że w szkole w której uczą się ich dzieci organizowane są takie atrakcje. Przy czym ich dzieci nie musiały nawet na tym konwencie się pojawić. I osobiście uważam, że rodzice mają pełne prawo wpływać na to, co dzieje się w szkole, nawet poza zajęciami, czy rokiem szkolnym. Coby nie mówić, jest to jakaś forma partycypacji w życiu publicznym, a więc przejaw, o zgrozo!, społeczeństwa obywatelskiego.

I pewnie, możemy się z tymi ludźmi zgadzać, możemy nie. Ale musimy pamiętać o tym, że dyrektor nie ma obowiązku wynająć szkoły, jeśli uzna to za wychowawczo niewskazane. A takie atrakcje niewątpliwie dobrej prasy nam nie robią i gdyby to jakoś ucywilizować (nie mam pojęcia jak – nie jestem orgiem, więc nie będę się mądrzył), to wyszłoby nam to na dobre, przynajmniej wizerunkowo.

Oczywiście druga strona medalu jest taka, że piszczące yaoistki to też jest klientela i coby nie mówić płacą za wejściówki; konwent zaś za coś musi się zorganizować, więc nie jest to takie proste.

I tak mi przyszło też do głowy, że szkoda, że nie ma kogoś, kto mógłby taki artykuł "skontrować". Nie przeceniałbym oczywiście jego wpływu (bo oddźwięk tego w poważnych mediach jest żaden), ale wydaje mi się, że jakieś dementujące/wyjaśniające oświadczenie od organizatorów konwentów chyba by nie zaszkodziło...

Obawiam się tylko, że taka kontra mogła by wyglądać jak większość komentarzy pod jej artykułem, czyli najazd na nią i jej opinię oraz próba obrażenia tej kobiety XD A to tylko dowiedzie jej racji po prostu. Tu trzeba z głowa kontować i myśleć co się pisze, czego niestety większość ludzi w fandomie nie bardzo potrafi. :)
Mangę i anime trzeba przedstawić w dobrym świetle podając na przykłady, porządne i naprawdę czegoś uczące serie jednakże nie pomijając faktu, że istnieją takowe, w których znajdziemy spore ilości erotyki i różnego typu dewiacji. Trzeba to zrobić umiejętnie i z głową.

Umm... Też uważam, że ucywilizowanie takiego czegoś byłoby dobre.

> Tu trzeba z głowa kontrować
> ucywilizowanie takiego czegoś byłoby dobre

To czemu by nie złożyć jakiejś grupki z tej spokojniejszej części fandomu, i nie zorganizować czegoś na dużą skalę?? Pomyślne wykonanie jakiegoś planu w zjednoczonym w jednym celu gronie pokaże, że jesteśmy w miarę normalną grupą społeczną, plus, w najlepszym wypadku poprawi nam reputacje. A o wiele gorzej nie będzie, dopóki mainstreamowe media nie rozpoczną jakiejś krucjaty.

Wydaje mi się, że lepiej nie tworzyć takiego sztucznego wewnętrznego podziału, typu "Elita fandomu' i "Reszta plebsu'. Ludzie z drugiej grupy zawsze będą uważali się za tych z pierwszej, zrobi się z tego wojna domowa, a media tylko czekają na coś takiego. I niezależnie od wysiłków tej "lepszej" części, obraz konwentów oraz ludzi w nim uczestniczących zawsze będzie już przedstawiony w sposób negatywny, przez tę "gorszą" część.
Zresztą, kto miałby decydować o czymś takim i na jakiej podstawie?

To przedstaw jakiś lepszy pomysł na wyspokojenie i uretorycznienie oficjalnych odpowiedzi fandomu.

Nie mam lepszego pomysłu i nie wiem, czy jest to potrzebne. Albo ludzie z czasem sami dojrzeją i przestaną się tak zachowywać, dzięki czemu wszystko samo jakoś się rozwiąże, albo nic się nie zmieni, ludzie wciąż będą się zachowywać jak gimnazjalna gównażeria i fandom juz zawsze będzie kojarzony ze chińskimi porno-bajkami, a ludzie z niewyżytymi emocjonalnie i seksualnie świrami.
Ja w każdym nie bronię nikomu zrobienia z tym porządku, tylko wydaje mi się to w zasadzie niewykonalne. Jednak jeśli Tobie udałoby się to zmienić, to będe nawet trzymał kciuki :)

Bedzie klasycznie - pierdolisz.

http://tnij.org/pc0h Ojciec Madzi oglądał chińskich bajków!

Czy to jakiś nieszczęśliwy układ planet? Wybuch na słońcu? Za dużo na raz...

Nieszczęścia chodzą parami. I miejmy nadzieję, że tylko.

I znowu Sosnowiec.

Cholera, co jeszcze nas spotka w tym spaczonym społeczeństwie???!!!

Wcześniej obiło mi się kiedyś o uszy, że ci rodzice interesowali się mangą i anime. No i teraz mamy na to dowód...

Miejmy nadzieję, że nie wyniknie dla nas z tego tytułu nic negatywnego, bo już naprawdę idzie od tego wszystkiego zwariować.

Jakoś nie widzę powodu do przejmowania się, biorąc pod uwagę, że pisze o tym taki szmatławiec. Ludzie w komentarzach też uznają to za bzdurę.

Może szmatławiec, ale 600k nakładu ma. Oczywiście pytanie czy to pójdzie w wersji papierowej.

Z czego połowa zapewne jest przerabiana z powrotem na makulaturę, bo przecież półki w salonach prasowych muszą wyglądać na pełne.

Pudło, wystarczy zajrzeć do danych ZKDP.

Może i szmatławiec, ale o wiele bardziej znany niż "Przewodnik Katolicki", co może być dosyć niepokojące. Ale grunt, że duża większość uważa to na szczęście za bzdurę.

Jak tak dalej pójdzie, to zaczną o tym gadać w serwisach informacyjnych...

Do kompletu brakuje tylko Rutkowskiego na konwencie.

http://tnij.org/pc08 - a to widziałeś? :)

Ukryj to, bo się przeciwko wszystkim nam obróci, jak media zaczną interpretować.

Zaraz jeszcze jasnowidz wskaże jakiś konwent.

Kurde, zamiast hackować strony rządowe, to mogli by się zająć tym potworkiem.

Też bym chciał.

Popieram w stu procentach.

"Fakt" lubi anime jak widać. Zawsze dobrze jak używa się słowa anime na japońskie animacje.

Tylko skończeni idioci mówią bajki, kreskówki, animu itp na anime.

Wiesz, że właśnie wyzywasz większość fandomu, nie?

Czyli widocznie są idiotami.

Mądrzy fani używają tylko nazwy anime.

Skąd żeś wytrzasnął tą regułę?

Anime to prawidłowe określenie dla japońskich animacji.
Przyjęło się, że fani anime używają takiej nazwy dla odróżnienia anime od innych filmów/seriali animowanych.

To rozumiem, tylko niby czemu według Ciebie nie można mówić kreskówki, czyli tak, jak się mówi na wszystkie animacje, czy też animu, używając tak zwanego slangu 4chanowego?

Zauważ, że filmy 3d od np. Pixara również są nazywane animacjami, a nazywanie ich kreskówką jest dość dużym błędem. :-)

Skoro coś jest animacją komputerową 3D to nazwa animacja jest tą prawidłową.

Część anime to też 3D i często są rewelacyjne wizualnie (film kinowy Tekken).

Ale mi chodziło właśnie, że ona są animacjami, ale nie nazwiesz ich kreskówkami, bo nie są rysowane.

Prosty przykład:

Shrek - animacja 3D
Król Lew - animacja 2D
Justin Bieber - gówno

Fakt, cóż za niedopatrzenie z mojej strony. Co nie zmienia faktu, że anime to kreskówki.

4chan to śmietnik, więc niektórzy mowy śmietnikowej nie uznają

Znaczy tylko dla mnie kreskówka to "gatunek", jak sitcom albo telenowela?

Najwyraźniej. Kreskówka to po prostu serial/film animowany.

Czyli wg. Twojego założenia anime nie zaliczają się do bajek i kreskówek? Lol. Dobre żarty.

PS. Odpuść, jeżeli chcesz napisać, że bajka to utwór literacki.

Oczywiście, że nie. Jak widzę sam wiesz co to bajka więc chyba nie muszę tego wyjaśniać.

Została ustalona nazwa anime dla odróżnienia japońskiej animacji od innych i tego każda myśląca osoba (będąca fanem anime) musi się trzymać.

Jeśli się wygłupia i używa słowa z rodzaju animu, bajka, pornobajka, chińska bajka itp to jest skończonym idiotą.

ALE co ważne.

Poszczególnie produkcje, które są naprawdę dla dzieci (nie dla młodzieży) można nazwać bajką i nie będzie to nic złego.

Lecz takich produkcji jest stanowcza mniejszość.

luzuj wora, tomek, bo ci żyłka pęknie od nadmiaru skupienia.

Nie pyskuj mi tu tylko lepiej choć raz użyj mózgu. :D

A właśnie, że nie.

Została ustalona nazwa anime dla odróżnienia japońskiej animacji od innych i tego każda myśląca osoba (będąca fanem anime) nie musi się trzymać.

Jeśli jest na tyle mądra i potrafi użyć słowa z rodzaju animu, bajka, pornobajka, chińska bajka itp to jest mądrym człowiekiem, który nie trzyma się na sztywno definicji ustalonej przez randomowego użytkownika acp.

Przykro mi, ale pisaniem głupot tego rodzaju nic nie osiągniesz. Każdy wyprany z mózgu dzieciak potrafi odwrócić w taki żałosny sposób czyjeś słowa. Więc możesz być z siebie dumny.

Nawet nie ma sensu się powtarzać w twoim przypadku bo i tak nie zrozumiesz.

Dziękuję, że przyznajesz się do głupoty swoich poprzednich wypowiedzi.

Tym bardziej mi przykro, że nie zauważasz swojej głupoty.

Fajne bajki mi tu opowiadasz...

Dziś na Pulsie nadawali "Hutch Miodowe Serce", w programie napisali "Film animowany", ja uważam to za bajkę a dopiero na drugim miejscu za anime. I co? Niby z tego powodu jestem idiotą? A "Pszczółkę Maję" nazwiesz bajką czy anime? Bo dla mnie wszystkie określenia są prawidłowe.

Bajka --> film dla dzieci
Film animowany --> to mówi chyba samo przez się
anime --> japońska animacja

Takie dziecinne produkcje jak Hutch, Pszczółka Maja, Muminki, Pokemony, Digimiony i dziesiątki innych podobnych sam bym nazwał bajką i w niczym to mi nie przeszkadza.

W ten sposób sam sobie przeczysz.

A jakbym powiedział na te tytuły: "japoński film animowany, dla dzieci", to też jest ze mną coś nie tak?

Nikt ci nie zabrania. Nie lubię jak się mówi bajki itp na anime dla młodzieży i starszych.

"Fakt" lubi anime jak widać. Zawsze dobrze jak używa się słowa anime na japońskie animacje.

Tylko skończeni kretyni mówią bajki, kreskówki, animu itp na anime.

ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU ANiMU

znajdź "ANiME" w minutę xD

ty chyba masz mnie za głupią dzikuskę

*ftfu!*

K@#$%, nie ma tego słowa w tym poście XD.

Ale radzę szukać wyrażenia "chińskie porno bajki" - czeka wysoka nagroda ;> .

szkoda, że naprawdę ktoś nie przeszukał ^^

Ja przeszukałem. Wcisnąłem ctrl + f i wpisałem anime. W którym ty kurwa żyjesz wieku, co?

Zepsułeś całą zabawę, pisząc jak to się robi :( .

W dodatku przez twój komentarz nie mogę usunąć mojego. To czyni cię współwinnym zepsucia zabawy.

w szalonym :)

http://tnij.org/tom-

Czyli jak interesuje się m&a tracę kontakt ze światem, staje się bezuczuciowy. Media mogą mną manipulować. Wdrażam w życie niepożądane wzorce. Uważam, że każdy związek jest dobry. Lubuje się w przeraźliwych potworkach i o zgrozo muzyka klasyczna kojarzy mi się z mordami!
Dzwońcie po pogotowie księdza straż trzeba mnie zamknąć.

jesteśmy na pozycji straconej, dla mangowców nie ma ratunku :P

Załóż majtki, a nie czekasz z wystawionym dupskiem na rządowo-medialnego kutasa !

Niech podniesie się kutas fandomu i wydyma tą całą bandę. Na wylot, bracie, na wylot !

Aha. Coś jeszcze?

Fani mango i animu są znów prześladowani, coś niebywałego, zupełnie jak za starych, dobrych czasów.

Taaa... Z tym że wy oldfagowie jesteście już przyzwyczajeni do tego, ale w przypadku najgorszego scenariusza, gdy gówno uderzy w medialny wiatrak i się rozniesie, to dostanie się głównie młodszym fanom.

Z tego co mi wiadomo konkursy yaoi od jakiegoś czasu nie ma. Nie było tego na wanekonie, animatsuri, hellconie, mokonie czy paconie. Więc czym tu się bulwersować jak organizatorzy dawno już z tego zrezygnowali i pilnują by nie odbywały się nawet 'dzikie' panele o tej tematyce. Nie podnoście sobie ciśnienia. A ktoś chyba z helperów Magni pisał na forum cosplay że autorka tą rozmowę z dyrektorem wyssała z palca bo ten powiedział że nikt z nim wywiadu nie przeprowadzał... Tak więc wiarygodność tej 'dziennikarki' można o kant stołu..

Się czepiacie wiarygodności, pfff...
Jak pisałam gdzieś wyżej sami krytykując ją i pisząc pod jej artykułem, że jest głupia, nie zna się i ogólnie obrażając ją nie pokazujecie, że jest lepiej :P
Ja się jej tam wcale nie dziwię.

Teraz to dopiero poczułem się staro :(
Trudno mi powiedzieć czy jestem do tego przyzwyczajony(?), ale w sytuacji gdzie część osób sra ciągle w to samo miejsce, w pewnym momencie musi go po prostu zabraknąć i gówno musi znaleźć ujście dla siebie, czego pierwsze efekty już widać. A wtedy dostanie się bez wątpienia wszystkim. Wniosek taki, że trzeba albo robić gówno tylko u siebie w domu, albo machnąć na to ręką i liczyć się potem z ewentualnymi konsekwencjami.

W tym miejscu z góry przepraszam za wulgarny i dosadny język, gdyż mam podejrzenie, że pewne osoby mogłyby to uznać za obraźliwe oraz za haniebny przejaw braku kultury osobistej :)

Eeeeee tam. Czasami ja też klnę dla efektu. Słowa jak każde, mają na siebie odpowiednie i nieodpowiednie czas i miejsce.

Mówisz, że dostanie się wszystkim. Z tym się zgodzę, ale mocniej dostanie młodsza część fandomu, a dokładniej ci mieszkający z rodzicami. Wystarczy 1 osoba z odpowiednio mocnym rozgłosem i wrócimy do tych "starych dobrych czasów", gdy oczernianie M&A było domeną nie tylko skrajnych katolików. A z resztą, to wy powinniście znać detale lepiej ode mnie.

I sorry że poczułeś się przeze mnie staro.

Och, ja napisałem tak specjalnie, żeby Vita nie musiała czuć się skalana w swym delikatnym wnętrzu :)

Ja też się tutaj z Tobą zgodzę, problem właśnie w tym, że to ci najmłodsi nierzadko są przyczyną tego negatywnego obrazu konwentów. Nawet jeśli nie jest to celowe, to szkodzi to wszystkim bez wyjątku. Nie dziwmy się potem, że coraz więcej ludzi będzie reagowało tak, a nie inaczej.

Nic się nie stało, chyba czas w końcu spojrzeć prawdzie w oczy...

Wszystko przez yaoistki

Ty fapujesz do kobiety-ślimaka, dużo lepszy nie jesteś.

Mógłbyś mi wytłumaczyć, co znaczy 'fapujesz'? Nie spotkałam się jeszcze z tym wyrazem. :-*

Droga koleżanko, to znaczy 'masturbować się'. Ażeby rozwinąć to trudne słowo, wyjaśniam:
facet bierze swojego penisa w stanie erekcji w dłoń i porusza ręką w górę i dół, aż dojdzie. ;p

Ojej, dziękuję. Dostajesz plusa za pomocną dłoń. :-)

Ojej, dopiero zauważyłam jak dwuznaczne to było! Ups :-)

HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
no nie wierze
Sulej, pojechała ci jak nie wiem co xD

Vita, już cię lubię :D

AHAHAHAHAHAHAA uśmiałem się jak norka IKSDE.

dwukropeknawiaszamykający

>wbić raz na ruski rok na acepa
>zechcieć strollować
>zostać pojechanym

A I TAK MASZ ODE MNIE KOPA W DUPĘ ZA LOVE3

Skąd wiesz, do czego on fapie? :O

Coś sobie wyimaginował. Nie znam tego człowieka ani on mnie.

Nie uważasz, że to jest przykre, jak ludzie traktują nieznane sobie osoby?

Oj tam, co się będziemy przejmować trollowaniem.

Trudno, nie mam nic do niego, lubi trollować, a mi troll nie przeszkadza, świat jest weselszy.

Prędzej trolluje.

Nie prawda.

Nieprawda piszemy razem. Jakiej przeglądarki internetowej używasz, zobacz czy możesz na niej zainstalować słownik, który będzie Ci sprawdzał pisownię? :-)

Akurat słownik tu nic nie pomoże, bo zarówno "nie" jak i "prawda" to zwykłe słowa, więc słownik ich nie poprawi.

Racja, oj jak się wygłupiłam. :-(

Oj Ty malutka głupiutka, jak osoba powyżej wspomniała błędu przeglądarka i tak mi nie poprawi z w/w powodu. Błędy się zdarzają, co poradzić, trzeba czasem chamsko wytknąć :) Nikt się nie obraża bo przez internet można co najwyżej zacapslockować kogoś na śmierć ^^

Uff, to dobrze. :-)

A czy w planach jest konkurs rzucania dziećmi o podłogę imienia najsłynniejszej polskiej łibuski Katarzyny W.?

Przestań, to jest smutne, a nie śmieszne. Współczuję Twoim rodzicom, że nie byli w stanie wychować Cię na dobrą osobę.

Raczej za słabo ciskali nim o podłogę, tee hee hee.

To jest okropne, przestań!

A potem zostawili w lesieeee... Ja już lekko nie daje rady. Co chwila tylko Madzia. W telewizorku madzia, w necie madzia, w radiu madzia.. Otwieram lodówkę... madzia. Aż strach oddać stolec w ubikacji, bo jeszcze madzia wyskoczy z kibla jak Ponyo.

Martwe dziecko wyskakujące z klopa ! Schiza w ciul ! Chyba czas założyć zamek na klapie.

Czasem Ci powiem, że to błogosławieństwo nie mieć w domu TV, nie słuchać radia. Nawet w aucie po zmianie radia działa mi tylko odtwarzacz CD, bo nie podłączyłem wtyczki od anteny. W necie wpisy omijam, ale masz rację mimo wszystko człowiek odczuwa, że pełno tego szumu wokół.

Ja telewizorka nie mam, ani radia i jest dużo lepiej. Żadnych problemów politycznych, utopionych dzieci i reklam leków. Ani gównianej muzyki, gównianych seriali i gównianych programów rozrywkowych. Byłem niedawno u znajomego co to on posiada odbiornik telewizyjny i nie dałem rady wytrzymać 10 minut. Wolałem popatrzeć jak mu się w kominku drewno pali.

NAKURWIANIE DZIEĆMI O PODŁOGĘ
Nowa katolicka metoda wychowawczo-terapeutyczna dla rodzin łibusów. W przyszłości społeczeństwo zostanie z weaboo wyleczone.

Rozumienie sarkazmu to też sztuka.

Gostkowi chodziło o to, że ostatnimi czasy organizatorzy położyli lagę na kulturę i edukację, i puszczali wiele atrakcji niewychowawczych. Atrakcja którą podał to mocno przejaskrawiony przykład, ale konkursy czy panele yaoi w części podpadają co najmniej pod głupią zabawę i propagowanie niewłaściwych wzorców.

Wybacz, że brzydko do Ciebie powiem, ale puknij się w czoło. Ja rozumiem, że atrakcje niewychowawcze, ale czy to znaczy, że wolno śmiać się z takich rzeczy jak śmierć dziecka? Czy mangowcy są juz tak znieczuleni? To jest przykre i straszne. Naprawdę nie wiem, skąd w was taka akceptacja do nieśmiesznych, niesmacznych 'dowcipów'. Zastanówcie się nad sobą.

A co jest złego w śmianiu się z "niesmacznych" dowcipów? U mnie w robocie dowcipy o nieżywych płodach są na porządku dziennym i jakoś nie przeszkadza to nikomu, mimo tego, że w tej firmie jest zatrudnionych koło 100 osób. Humor to rzecz względna i zależna od danej osoby, to że są osoby, dla których rasistowskie dowcipy są śmieszne, nie znaczy od razu, że są rasistami. To tak jak z tym dowcipem, który mi opowiedział kolega z niepełnosprawnym bratem, twierdząc że mimo takich, a nie innych okoliczności w jego życiu, to i tak jest śmieszne, czyli:

Co jest śmieszniejsze od psa goniącego swój własny ogon?
Niepełnosprawne dzieci goniące za swoimi marzeniami. :)

Ale Ty mówisz o takich 'bezosobowych' żartach, a specjalnie żartować z jakiejś osoby, nieszczęścia? Wiele razy widziałam baner z prośbą o 1% dla Tadeuszka, czy dowcip z nim byłby wciąż taki śmieszny? Nie sądzę. A Tobie i Twoim kolegom z pracy radzę się nad sobą zastanowić, bo to jest przykre, co robicie.

A co tam było osobowego, prócz nazwania podłogi imieniem Katarzyny W.? ;)

Jeśli nie zobaczyłes tam ewidentnego nawiązania do tragedii małej Magdy to współczuję. I nie wiem z czego się tak cieszysz, naprawdę. Może to ja nie rozumiem, a może to po prostu Ty nie masz serca.

Pewnie to drugie:)

Dajcie sobie po jednym...

Ja Ci powiem co Ci powiem, ale nawet jak jesteś Tomem albo Vulcanem, to masz dobre intencje i dobrego lekarza :)

Wiele razy widziałam baner z prośbą o 1% dla Tadeuszka, czy dowcip z nim byłby wciąż taki śmieszny?

Jak by go śmieszył... Akurat brata Tadeuszka znam dobrze, samego Tadeuszka z widzenia, a banery z Tadeuszkiem umieszczam, a nie oglądam. Więc, z łaski swojej nie bij się w cudze piersi, bo sprzeciw może zgłosić Tadeuszek, względnie Vulcan. Chociaż po Vulcanie spodziewał bym się raczej, że by opowiedział lepszy.

Dowcipy mają to do siebie, że w większości opierają się na jakiejś tragedii, przykrości, względnie przywarze. I w większości jest jakaś strona poszkodowana.
Co ciekawe, osoby te potrafią się śmiać, bo to dowcip.
A pianę biją ci, co gówno do tego mają.

Dlatego wstrzymaj się z protestami, aż będziesz miała jakąś podstawę. Np. zaczniemy opowiadać kawały o idiotach.
Tak, to był przytyk.

A z sosnowieckich rzutów becikiem będziemy się razem śmiać, za 22 lata i 3 miesiące.
demotywatory.pl/3689062

Współczuję dennego poczucia humoru, który wymaga ogromnej tragedii, by móc się zaśmiać. Jesteś złą osobą i powinienes się czuć źle. Od dzisiaj już wiem, że należy Ciebie unikać, bo ani nic mądrego nie wprowadzisz do rozmowy, ani nikogo nie rozbawisz, nie zainteresujesz. Możesz się czuć z siebie dumny, ty potworze.

GLaDOS, ty tutaj?

Ty tak na serio, czy ironii nie łapię?

A gdzie tu ironia? Facet ma ewidentnie brak rozumu i serca, a wy się jeszcze MNIE pytacie, czy serio mówię? Proszę ja was bardzo, nie róbcie z siebie aż tak nieczułych ludzi.

powiem tak - jeżeli nie jesteś trollem, to masz nadal niewinne podejście do wielu rzeczy (aż dziw, że jeszcze istnieją takie), ale cóż, tutaj z takim podejściem zginiesz ;) za dużo tu ironii, hejtu, trolli, gości z różnych środowisk, często spaczonych, a także zwykłych, nudzących się idiotów, do których trzeba mieć odpowiednie podejście; ty ze swoją szczerą niewinnością i sprawiedliwością go nie masz; aczkolwiek kibicuję ci...

...jeśli naprawdę nie jesteś trollem ;)

Nie mam zamiaru zginąć, chcę po prostu, by na tej stronie było więcej pomyślunku o innych ludziach, ogółem, żeby milej było. Dzięki za wsparcie. :-)

Nie jestem. :-)

"Masz się zająć tym, żeby było miło"

"Czyli co?"
:D

"jajco, pomyśl przez chwilę" :D

A może by tak nie uszczęśliwiać ludzi na siłę? Ty chcesz, żeby na tej stronie było więcej pomyślunku o ludziach, wchodzisz sobie nagle i walisz ręką w stół. A my tu od jakiś 10 lat już siedzimy i nie podoba nam się, że jakiś obcy gówniarz wali w naszym domu, w nasz stół.

Wystarczająco jasne?

Skoro od 10 lat siedzicie w tym, za przeproszeniem, szambie, to najwyższa pora, by ktoś je oczyścił. Jesteście jak politycy, o których mówią mi znajome. Ciągle siedza w przeszłości, PRL-u, boją się zmian, tylko warczą o to kto na kogo donosił. Ludzie, trochę świeżości, trochę serca! Czemu od razu z zębami do innych, czy wy naprawdę nie macie w sercach nadziei na lepsze jutro?

Wystarczająco jasno się wyraziłam na temat waszego zaściankowego podejścia?

Bez urazy oczywiście.

"Bez urazy oczywiście." - jeżeli ne chcesz nikogo urazić, to wyrażaj się tak, aby tego ne czynić (tym bardziej, że siejesz tutaj ferment bo podobno inni Ciebie urazili). Jeżeli już czynisz komuś ową urazę, to po co za to przepraszasz,skoro działasz szczerze i celowo? Jeżeli Twoje poglądy mają kogoś urazić i o tym wiesz, a chcesz tego uniknąć - albo przestań je wyrażać, albo wyrażaj je ale bez sformułowania typu "bez urazy".
To jak powiedzieć - Przepraszam, że wbiłem Ci patyk w oko, chciałem mocniej Oo

innymi słowy "nie lubimy jak ktoś oczyszcza nasze szambo bo nam tu ciepło" xD

"" hmmm uwielbiam zapach napalmu o poranku ;3

MATKA TERESA aka.VITA KAŻE PRZEMYŚLEĆ CI TWOJE ZACHOWANIE NIEWIERNY~!

Zabijcie mnie.

Sugeruję Ci zatem zobaczyć kto należy do WWFFu (o tutaj: http://wwff.pl/zasoby/ludzie ) i nie podważać ich zdania. To bez sensu. Oni mają zawsze rację. Serio.

A... pamiętaj jeszcze, że Mr. Jedi to Twój BÓG. On stworzył fandom i w ogóle całe mango i anime.

animu

Jejku, jacy oni wszyscy starzy! :-O I strach pomyśleć, że tacy ludzię mają tak bardzo niewybredne poczucie humoru... I nie zgadzam się z opinia, jakoby zawsze mieli racji. Niby z jakiej racji? Kim oni są? Nie lubię ludzi, którzy uważają, że zawsze mają rację. Mogą ją mieć, oczywiście, ale takie zachowanie nie świadczy pozytywnie o danej osobie.

I nie Tobie decydować kto jest moim Bogiem, poza tym nie lubię Star Wars. :-) I nie rozumiem czemu George Lucas miałby być odpowiedzialny za stworzenie naszego fandomu.

Nie musisz się z tym zgadzać. Ważne byś to respektowała ;).

Mr. Jedi to Paweł Musiałowski (musiałem to wygoglować), który tak jak pisałem stworzył te wszystkie chińskie bajki i polski fandom.

Jakkolwiek jestem z natury miła i uprzejma, tak nie lubię respektować ludzi, którzy sami nie okazują innym respektu domagając się chwały i uwielbienia. Przykro mi.

I nie uważam, żeby nazywanie anime chińskimi bajkami na tej stronie było mądrym posunięciem. :-)

A przez chwilę wierzyłam, że nie jesteś trollem.

Myślę, że powinnaś przemyśleć swoją wiarę i umocnić ją, chociaż nakierowanie jej na takie coś, jak dywagacje nad moją osobą jest może i ciekawe, ale na pewno negatywne dla Ciebie. Dziś niedziela, może pójdź porozmawiać z księdzem?:-)

A mój szaman mi mówił, że z księżmi rozmawiać nie wolno. Bo potem człowiek kończy słuchając radia...

No, potwierdzam. Ja czasem rozmawiam i teraz słucham Radia Zet ;> .

Potwierdzam, kiedyś rozmawiałem z księdzem na lekcji religii, a dzisiaj słucham RMF.

O ile zakład, że to konto należy do szanownej pani M-G-N od artykułu, która szpieguje acepa by mieć kolejne niezbite dowody, iż fandom to sodomia i gomoria? Jak na trolla to jest zbyt wyrafinowane.

Mogę się o 200 zeta założyć, że to nie ona :)

Stoi.

Dobra, tylko jak tu ustalić, żeby była pewność, że zwycięzca zakładu otrzyma kasę?

Dajcie mi kasę, posędziuje wam.

Bardzo śmieszny dowcip :)

Jak ktoś jest zainteresowany moimi informacjami to gg znajdziecie w profilu.

KURWA PRZEGRAŁEŚ DWIEŚCIE ZETA

tyle przgerać

O KURWA

what the fuck?

wygrałam!!!:D

Nie wierzę, by ta osoba była tak wybitnym trollem.

zwykle sobie tylko radośnie czytam te trolowe wypociny ale aż musze sie wypowiedziec :D
wiesz, chodzi o to, ze taki juz styl tego serwisu ze wiekszosc osob uzywa malo wybrednych zartow, cisnie po sobie nawzajem i inne takie cudaki. I PO WSZYSTKICH TO SPLYWA. wiec moze nie proboj zawracac kijem wisly tylko ogarnij dupe i albo przestan sie wypowiadac na tematy o ktorych nie masz pojecia albo najpierw sie dowiedz o co kaman a dopiero potem rozdzieraj paszcze. Tak to sobie tylko nerwy psujesz.

"jeśli wpadłeś między wrony..."

no cóż, ktoś chce wrony nawracać, a ja jestem ciekaw wyniku ;3

Ale wynik jest znany od początku...

Och nie, jak można nie lubić 'Gwiezdnych Wojen'? :(

a ty jesteś ich wyznawcą i ślepo im wierzysz, cokolwiek by nie robili, dobrze rozumiem ?

co do p.Pawła to się zgodzę (z poprawką na zamierzoną przenośnię), ostatnio trochę z nim pokonwersowałem i zainteresowałem się jego dzialalnością; ma u mnie szacunek, ale ludzi z WWFF nie traktowałbym jako żaden autorytet; są inteligentni, mają coś mądrego do powiedzenia - spoko, ale wywyższanie ich to już przesada

Brak rozumu i serca to właśnie objaw przejmowania się takimi sprawami. Na świecie są tysiące niepełnosprawnych, tysiące dzieci umiera, tysiące murzynów (chodzi o czarnoskórych), tysiące (neo)nazistów (zostało ich jeszcze trochę, prawda?), tysiące cyklistów, tysiące żydów, tysiące rumunów (romów), tysiące kobiet.

Ale oczywiście nie można się z nich śmiać.
Można się śmiać tylko ze mnie - z mężyczyzny, rasy białej.

PS. Czemu murzyni mają białe dłonie?

Bo jak ich opiekali to trzymali się drążka. A wiesz co murzyn ma białego (i podpowiem, że nie chodzi o dłonie) :)

Pana :P Ewentualnie "słuchać".

Dlaczego murzyni jak śpiewają, to tak rękoma machają?

Nie ma odpowiedzi, to sobie odpowiem. :)

Żeby łatwiej utrzymać równowagę na tylnych łapach. ;D

Ja mam wrażenie, że Wy bardzo nie lubicie murzynów. Murzyni są spoko, każdy powinien mieć swojego.

Co robi murzyn na śniegu?

Ech, skoro tak wszyscy dzielicie sie tymi 'żartami' na temat czarnych, to może ja podzielę się z wami naprawdę śmiesznym dowcipem (w przeciwieństwie do waszych) z nimi.

Jak się nazywa czarny człowiek za sterami samolotu?

Nie wiecie?

Pilot! A co myśleliście? :-D

Well... na podstawie tego komentarza wnoszę, że nie masz poczucia humoru. Zapodałem ten kawał kilku osobom i nikt nie zrozumiał. Ja też nie mam pojęcia o co chodzi.

W mojej szkole wszystkie koleżanki się z tego śmiały. Już Ci tłumaczę - dowcip ma na celu wyśmianie rasistowskiego myślenia wielu ludzi, którzy już myślą, że znalazłeś jakąś wykwintną, rasistowską nazwę na czarnego człowieka kierującego samolotem, a tu niespodzianka! - to po prostu pilot.

Eee... aha. Musisz w takim razie mieć bardzo uległe koleżanki albo bardzo świetnie opowiadać dowcipy, skoro ktoś się z tego potrafi śmiać.

A ja się zastanawiałem, jak on ukradł samolot, że siedzi za sterami :)

ja tam zrozumiałem, to stara metoda ;)

Ja po wytłumaczeniu nie mam pojęcia o co chodzi. Nie umiem wyczuć momentu, w którym mógłbym się zaśmiać.

Ech, to może dam wam jakiś prostszy dowcip.

Ile żołnierz ma par butów i z czego?

Dwie, z czego jedna w magazynie! :-DD

Czemu dwie, nie może mieć trzech?

Rozumiem też, że zastanawiasz się, czemu kanarek jedną nóżkę ma bardziej ? :D

U nas zawsze to był gołąb, nie kanarek :)

Ja znam fajny dowcip, z wysublimowanym poczuciem humoru, zabawny i w ogóle.

Przychodzi twierdzenie do baru i mówi:
-Poproszę piwo.
-A dowodzik jest?
-Nie trzeba, jestem aksjomatem.

Wszyscy logicy się z niego śmiali, po prostu kupa śmiechu, mówię wam.

Znane:

Przychodzi ziom do baru i mówi:
-Poproszę piwo.
-A dowodzik jest?
-A koncesja jest?
-No pożartować nie można...

Nie wiem, jakim cudem, ale właśnie temat przeszedł z konwentu Love3 i niezbyt pochlebnego artykułu o mangowcach na suchary.
ACEP.

Ej.. genialny dowcip, serio xD

Zupełnie jak rozmowa dwóch liczb.
i: Be rational!
pi: Get real!

Cieszę się, że się podoba, większość niestety nawet tego nie rozumie ;)

No a mnie się ten dowcip podoba :D.

- Jak się nazywa murzyn za sterami samolotu?
- Murzyn.

Fix'd

I to rozumiem :D.

Oby mniej takich sucharów z pilotami.

A ja podam inną odpowiedź niż Vulcan. Otóż murzyni mają białe dłonie z prostego powodu... bo w każdym człowieku jest coś dobrego.

A ja słyszałem, że po prostu praca uszlachetnia.

Tu ogólnie przebywa dużo złych ludzi :) A na serio to myślę, że to jednak tzw. "byt internetowy". Kurde nie ma przecież, aż tak czystych i niespaczonych ludzi w wieku 19lat...

może i są
ja bym się cieszył :3

Od dzisiaj już wiem, że należy Ciebie unikać, bo ani nic mądrego nie wprowadzisz do rozmowy, ani nikogo nie rozbawisz, nie zainteresujesz.

Czuje się nikim...

PS
Poza tym nie sądziłem że nadejdzie w moim życiu taki moment, gdy zobaczę jak ktoś Coacha nazwie "złą osobą" i "potworem" (na poważnie). Ale widać dobrze skubany swoją prawdziwą twarz ukrywał :P

Ja żywię nadzieję, że za tym kontem-trollem jednak jest jakaś żywa osoba. Bo profil jest świeży, i mi nieco śmierdzi.

A nadzieje mam, bo bym sobie tę 'ocenę' dał do sygnaturki.
Rozbawiła mnie bardziej niż odzywki GLaDOS w portalu, a do tego jest spersonalizowana. Miodzik.

Skąd pomysł, że to troll? Dla mnie to normalna opinia ale widzę, że wszystko tu, co nie podoba się Wam jest trollowaniem.

bo ludzie już nie wierzą w normalność innych, taka prawda; ale sami jesteśmy sobie winni...

1 Konto jest blank nowe.
2 Nie używa argumentów, tylko osądu.
3 Tłucze post za postem.
4 To jest acep.

Czy wypowiedzi Vity to celowy trolling, czy zwykłe bicie piany, to ciężko ocenić, nie wiedząc kto jest po drugiej stronie.

1. Już mówiłam, że data rejestracji o niczym nie świadczy. A ocenianie po owej dacie jest po prostu śmieszne. Bo co, miałabym udawać taką osobę bez serca jak wy a dopiero potem mówić prawdę?
2. Trudno używać argumentów przeciwko takim osobom jak wy. Bo ewidentnie widać, że one do was nie trafią.
3. Trudno nie 'tłuc' postu za postem gdy trzeba odpowiadać innym.
4. I trzeba go zmienić.

4. Próbowałem, ale samemu nic się nie zdziała

Aczkolwiek będę ci kibicować
światłych rad jeno udzielać ci będę.....stamtąd

1. Jesteś w internecie. Gdzie słowa nic nie kosztują, i każdy może sobie gadać co chce i w jakim celu chce. Jak osoba z którą pisze ma już jakiś autorytet, osiągnięcia, od biedy staż, to już wiadomo z kim się pisze. O tobie nie wiadomo nic.
Wedle profilu masz 19 lat wedle postów wrażliwość 11 latki.
A cała reszta to wielkie nic, za którym może się kryć cokolwiek.

2. Jakim osobom jak my? No jakim? Dziecko, jesteś naiwna. Mała dziewczynka która za dobrych ludzi uznaje tych, co się uśmiechają i dają cukierki. Dla której starsza pani z okna na parterze, co się patrzy i nie uśmiecha, to baba jaga, która chce ją zjeść i bezpieczniej ją spalić na stosie.

Nie ma sensu ci tłumaczyć, dlaczego zdarzenia tragiczne mogą być śmieszne, jaka jest rola humoru w radzeniu sobie z rzeczywistością. Do tego trzeba dojrzeć, i próby tłumaczenia ci tego teraz są bezcelowe.

Natomiast zastanów się - masz tu Vulcana, brata Tadeuszka, którego przywołałaś na przykład. On też jest potworem?
Opowiada straszne dowcipy, więc zapewne w domu przywiązuje brata do wentylatora i każe szczekać?
Za szybko osądzasz ludzi, na podstawie niewłaściwych podstaw.
I o ile same podstawy to kwestia czasu - dostaniesz w dupę od dwulicowości, zakłamania, dulszczyzny - to się nauczysz.
Natomiast problem osądu jest poważny - bo możesz kogoś skrzywdzić. Popełniasz dokładnie ten sam błąd, co sprawczyni problemów Love - nie wiesz, nie znasz, nie sprawdzisz, ale nie zgadza się z twoim jedyniesłusznym światopoglądem, więc jest złe, i trzeba pogromić.

Z mojej strony to tyle. Jak chcesz ze mną dalej dyskutować,
to pochwal się tym, co zrobiłaś dla innych. Podkreślam - zrobiłaś. Pisanina na sieci się nie liczy, internetowe łzy i zapalanie świeczek też nie. Natomiast wspieranie różnej działalności i owszem, a wolontariat bardzo. Z góry przepraszam, że zmuszam się do nieskromności, ale z mojego punktu widzenia dyskutuję z nikim, i bardzo by było fajnie,
gdyby to nic nabrało bardziej realnych wymiarów, może jakiegoś autorytetu.

Moje portfilio znajdziesz w googlach. Zacznij od stara.wwff.pl

1. Jesteś śmieszny. Sugerujesz, że ktoś, kto siedzi tu nonstop 10 lat, to nawet jakby nic nie robił, to będzie więcej znaczył niż ktoś, kto siedzi tu kilka dni, pisze sensownie i z konkretnymi argumentami? Na tej stronie jest gorzej, niż myślałam. Smutne.

2. Nie jestem naiwna. Twardo stąpam po ziemi i trzymam się swojej drogi, którą obrałam na tej ziemi. A ocenianie ludzi po dawaniu cukierków czy uśmiechaniu się - może to w Twoim wypadku działa, ja wiem, że w ludziach jest coś głębiej, z czego Ty niekoniecznie zdajesz sobie sprawę.

Humor - tak, jak najbardziej. Ale nie chamskie i perfidne wysmiewanie się z cudzych nieszczęść. To właśnie trzeba dojrzeć do takiego humoru, który nie wymaga wyśmiewania się z takich rzeczy. Widać, że wciąż jesteś dzieckiem w tej sprawie.

I co do tego co zrobiłam - w mojej szkole siostry wiele razy zachęcały koleżanki do pracy na rzecz innych. Tak i ja pomagałam w wielu różnych wolontariatach, pomagałam w sierocińcach, różnych domach opieki. Wydaje mi się, że zrobiłam więcej niż jakaś osoba, która pomaga w organizacji spotkań dla ludzi, którym bardzo dobrze się w życiu powodzi i mogą sobie wyjechać i spotkać się z innymi, o podobnych zainteresowaniach. Niektórych nie stać na hobby.

1. Jesteś śmieszny. Sugerujesz, że ktoś, kto siedzi tu nonstop 10 lat, to nawet jakby nic nie robił, to będzie więcej znaczył niż ktoś, kto siedzi tu kilka dni, pisze sensownie i z konkretnymi argumentami? Na tej stronie jest gorzej, niż myślałam. Smutne.

Tak jest wszędzie w internecie :) Nie mówię, że to dobre, ale wszędzie. Ludzie wolą się zgodzić z kimś, kogo znają, obojętnie jakie farmazony by nie gadał, niż z kimś nowym, obojętnie na to, co mądrego by pisał. A już na pewno tak jest, jak trafisz na forum czy stronę, gdzie są grupki, stronnictwa, itp. Nie ma mowy, żeby ci się udało wygrać, obojętnie na to, jak dużo racji byś miała. Staną za sobą murem i tyle. Ale próbować można. ;)

Więc sprowadza się to do czegoś w stylu

'Nie mam argumentów ale siedzę tu dłużej niż Ty, więc mam rację'?

raczej do: "nie mam argumentów, ale i tak będę nawijał, a wraz ze mną moje przydupasy; może nie mamy racji, ale tak zakołujemy dyskusją, żebyś sama przestała wierzyć w swoje argumenty, ergo wygramy" ;)

Musisz podejść do tematu inaczej :) Myśl przewodnia jest dobra, realizacja misji niekoniecznie. Zauważ co internet zrobi z ludzi. Udało się w przeciągu krótkiego czasu stworzyć globalną sieć pełną wszelkiej maści materiałów, komentarzy, osób w różnym wieku o różnej mentalności. Nie da rady, aby ten moloch mógł funkcjonować prawidłowo wedle jakiś zasad moralnych. Uspokoisz 1 osobę, a w to miejsce wejdą 3 powalone. Nie uratujesz ludzi w internecie, nie stworzysz na tej stronie atmosfery wzajemnej przyjaźni. Z resztą, zobacz na jakiej stronie jesteś. To strona o anime. Anime to temat szeroki jak rzeka. Ściągnij w ciemno kilka nowych tytułów. 3/4 okaże się pełne przemocy, wymuszonej golizny, płytkich żartów. Możesz wprawdzie powiedzieć - "A Miyazaki to co?". Sam lubię, uważam większość jego animacji za dzieła wybitne. Ale to kropla w morzu strasznego badziewia jakie zalało rynek anime. Jesteś w tym temacie, udzielasz się w komentarzach, zatem licz się z aktywnością osób, które przyjmują trochę inny humor. Padły w komentarzach teksty o Katarzynie W i jej dziecku. Obiektywnie - tragedia. Subiektywnie - pakowanie Polaków w czyjąś tragedię, nawalanie o tym dzień i noc, powtarzanie tego samego aż bokiem wychodzi. To jest smutny problem rodziny, a nie wszystkich obywateli. W tym samym czasie (oczywiście o tym się nie mówiło), ojciec zabił siekierą syna. Dalej... matka spaliła w piecu dziecko... Dalej - Donek podnosi składkę ZUS od marca dla firm. Ale nie, najważniejsze jest to co robi Pan Rutkowski i czy Pani Katarzyna wypiła Ludwik czy Domestos. Jeszcze nie ma żadnego wyroku, żadnej oficjalnej dokumentacji z prokuratury, ale kobieta jest już niemal spalona na stosie za dzieciobójstwo. Kto tu jest winien? Ludzie w necie i przed telewizorami? Otóż nie. Winne są osoby tworzące sensacje medialne... A właściwie osoby za biurkiem, dla których liczą się wyłącznie słupki oglądalności. Musisz zrozumieć proste mechanizmy jakim poddaje się społeczeństwo. Chcesz mieć lepsze uczucie, ze próbowałaś? Napisz maila do Piotra Waltera. Powiedz mu, żeby zaprzestał emitować Top Model, bo szerzy anoreksję, błędny obraz modelingu i naraża młodych widzów na obsceniczne zachowanie jurorów. Powiedz mu również, aby przestali tam stosować słownictwo w stylu "zajebiście", "dupa", "gówno". Coraz chętniej słyszymy z ust jurorów i ludzików pokroju Kuby Wojewódzkiego niestosowne zwroty. To słyszą młodzi ludzie. Myślą, że im potem wolno w życiu codziennym mówić w ten sposób. Jeśli jakimś cudem twój mail dotrze do prezesa TVNu (lub jakiejkolwiek innej stacji, z TVP włącznie) i zostanie odczytany, to licz potem na szczęście, że Twoja uwaga zostanie rozpatrzona. Ja bym jednak radził pograć w totolotka. Z dużą ilością kasy jest większa szansa wpłynąć na pewne osoby.

Nie, tylko na acepie obrzucą Cię błotem za byle co i zasypią mnóstwem minusiuków :3

1. Jak by pisał sensownie i z sensownymi argumentami,to inna bajka. Gorzej, jeśli są jedynie przekonani, że myślą sensownie.
Swoją drogą przyłapałem cię na kolejnym błędzie podobnym do autorki tekstu o armageddonie - wybiórczości informacji. Wcale nie pisałem, że staż ma decydujące znaczenie. To jeden z czynników, najmniej ważny zresztą. A tu odpowiedź, jak bym brał pod uwagę czas i tyle.
Przypominam ci - jesteś bytem, za którym nie stoi nic, poza własnym słowem. A słowo w sieci jest tańsze niż obietnice wyborcze premiera. Nie masz imienia i nazwiska, nie masz twarzy, nie masz osiągnięć, nie masz nawet stażu.
Do tego tutejsi trolle kręcą Tobą jak chcą.
Więc to nie jest tak jak piszesz w komentarzu 323. Spłycasz,
manipulujesz informacją aby wyszło na twoje. Do rangi internetowego krzykacza brakuje jeszcze czepiania się ortografii, a to już naprawdę niedobrze.

2. Przeczytaj jeszcze raz, ze zrozumieniem.
Bo albo czegoś nie doczytałaś, albo nie rozumiesz.
Z jednej strony piszesz, że wiesz, że w ludziach jest coś więcej, z drugiej wystarcza Ci jeden post by określić kogoś potworem.

Co do wolontariatu, to coś mi nie gra. Bo pracując w wolontariacie najłatwiej spotkać kogoś, komu nie powinno być do śmiechu, a potrafi się śmiać. Z siebie i swojego nieszczęścia.
Natomiast skoro Ci się nie udało spotkać takiej silnej osoby, to chociaż poczytaj sobie o terapeutycznej roli śmiechu w radzeniu sobie z twardą rzeczywistością.
I zerknij na np. demotywatory.pl/3691206
(tylko nie wyjeżdżaj mi tu z tekstami o chamskim naśmiewaniu, ale zobacz co to za gość na obrazku - Nick Vujicic).

A co do robienia imprez dla zadowolonych i bogatych - nie o to w tej bajce chodzi. Gdyby to było celem, to wypalił bym się w rok, albo zaczął z tego ciągnąć kasę, zamiast ją ładować. Podobnie nie chodzi o m&a, które leci w dół na pysk jak wszystkie inne media, ani o kulturę Japonii, która umarła dawno temu i toczą ją robaki.
Piękno jest zupełnie gdzie indziej, ale o tym pogadamy, jak nauczysz się DOSTRZEGAĆ w ludziach coś głębiej, a nie tylko o tym pisać.

I na koniec prośba - jak ze mną dyskutujesz, staraj się rozumieć i wyciągać konstruktywne wnioski.
Bo na razie przybiera to formę przepychanki, a tych mamy tu aż nadto, i nie poprawiają one wartości tego serwisu.
A głupio jest pisać o tworzeniu nowej jakości, lepszego miejsca itp, w momencie gdy samemu się dokłada swoją część do morza gnoju.

Wiesz co, jest już późno więc odpowiem Ci tylko na jedną rzecz. Nie wchodze demotywatory. Po pierwsze, nic nie ma na nich interesującego ani wartego zobaczenia. Po drugie, to strata czasu dla ludzi-ameb, którzy tylko chłoną co im podasz na tacy. Po trzecie, nawet jeśli bym chciała, to zabezpieczenia w internacie nie pozwalają mi tam wejść. :-)

Przepraszam, to jest Internat Sióstr Nazaretanek?

Tak. :-)

Właśnie straciłaś resztki wiarygodności, ale gratuluję, wiele osób się na to nabrało i próbowało podjąć z tobą sensowną dyskusję. Gratuluję również wytrwałości. Żeby myśleć w ten sposób trzeba by mieć internet od wczoraj, zresztą czemu ja tracę czas na tłumaczenie trollowi dlaczego jest trollem.

Stare ACP - zesraj się, a nie daj się
Nowe ACP - szanuj bliźniego swego

Smutne to są "chińskie porno-bajki".
Piszesz, że data rejestracji nie ma żadnego znaczenia, bo od dawna tu zaglądasz, a jednak nie znasz ludzi i tutejszych zwyczajów.

Ta cała dyskusja nie ma żadnego sensu, bo raz, że post od, którego się to zaczęło, został ukryty przez moderatorów, czyli jednak ktoś tu porządku pilnuje. A dwa to żadna ze stron nie używa sensownych argumentów, tylko ja tu jestem dłużej, a ja jestem mądrzejsza.

Ciekawe tylko kto tu ma więcej rozumu i pierwszy przestanie pisać.

Ciekawe tylko kto tu ma więcej rozumu i pierwszy przestanie pisać.

ten, który pierwszy pójdzie spać

Ja
ad 1. Mam jedno konto, chyba wystarczająco długo, by nie było uznawane za "świeże".
ad 2. Używam argumentów.
ad 3. Tu muszę się zgodzić, że piszę dużo.
ad 4. Nie mam nic wspólnego z fandomem, a co za tym idzie acep mi absolutnie powiewa.

Ty
ad 1. Masz dwa konta (well... podejrzewam, że nawet więcej).
ad 2. Używasz osądów.
ad 3. Tak jak ja - piszesz dużo.
ad 4. Jesteś w jakiejśtam organizacji, która ratuje pandy fandomowe. Chwaliłeś się gdzieś wyżej, że wstawiasz tu reklamy, trudno o Tobie powiedzieć, że gardzisz acepem.

Podsumowując, jeżeli jeden z nas jest trollem, to jesteś to właśnie Ty.
W starciu z tą panią, niestety również prawie każdy z WWFFu jest większym trollem :/.

Skoro jesteśmy przy dowcipach - to mój ulubiony:

Uroczysta premiera w operze.
Wśród gości sama śmietanka towarzyska. Kobiety w pięknych sukniach, panowie w smokingach.
W pewnej chwili gentleman nachyla się do gościa siedzącego przed nim.
- Przepraszam uprzejmie, czy pan się zesrał?
- Tak, a o co chodzi?

HE HE.

Panel o yaoi też można zrobić z głową i bez przesadyzmu :P

To takie wtrącenie, bo mi pasuje do twojej wypowiedzi^^

'Jak kopnięte gówno - im mocniej kopniesz tym większy ma rozbrysk' - Varrick

Nie mów słowa na G, możesz kogoś urazić, kurwa!

nie mów kurwa, bo cię bozia w niebie opierdoli.

Łał, jakbym wrócił do 3. klasy.

Jesteś na acepie, czegoś się spodziewało?

Ty już tak od 3 klasy? :D

Byłem trzy dni poza domem z powodu konwentu, którego dotyczy ten news.

Wchodzę na acepa będąc pewnym, że będzie drama na Miohi.

Dostaję dzieci rozjebane o podłogę i watykańskich szpiegów z Torunia.

ACEP DAISUKI

No cóż. Ten sajt to taki własny ekosystem. :P

W takim razie porozmawiajmy o konwencie. Jak tam nocleg w piwnicy?

The People Under the Stairs

było zajebiście do puki sie nie okazało że przepisy Ppoz nie pozwalają tam nocować i zostaliśmy wyproszeni.

Ale czuliśmy się tam jak w osiedlowym klubie zrobionym w piwnicy gdzie się za młodu przesiadywało całe popołudnia :)było epicko :>

A co do Dramy to dziękować mogliśmy tylko dramie jaką wywołała pewna gazeta katolicka, organizatorzy w sytuacji gdzie prawie każda szkoła trzęsła portkami i odmawiała( bo już poszła fama po Wrocku z kuratorium o problemie)mogli albo odwołać konwent albo cisnąc, ja dziękuje że tak się nie stało bo spędziłem 2 super dni ze znajomymi... a ze było ciasno ... miało to swój urok :)

przyznam szczerze ze zastanawiałem się co to za kozak dyrektor ze mimo dramy odważył się na wynajęcie szkoły... potem zobaczyłem w jakim ona była stanie technicznym i już wiedziałem że dla nich każda zł jest ważna...;)

Fakt, w szkole czuć było trochę brak funduszy placówki, ale nie było tak strasznie - widywałem gorsze szkoły. Ale co jak co, w piwnicy było świetnie ;D Do 24-tej byłem ulokowany na przeciw ekipy spod schodów, czasami fajne dialogi się słyszało . A ogólnie obecna ciasnota wręcz nadawała specyficznego klimatu, który naprawdę moim zdaniem był świetnym przeżyciem ;)

w jaki sposób zostaliście wyproszeni? bo słyszałem dwie wersje - raz że grzecznie Was poprosili dwa że kazali wypierdalać

Wyprosić to można z domu, z piwnicy najwyżej wypierdolić.

Wiesz, że Mango® to nazwa zastrzeżona?

Przez Boga, który stworzył owoc mango, jak i wszystko na świecie? Wiem, mam zgodę na wykorzystanie nazwy.

Przez www.mango.pl - największy, polski sklep mangowy.

Też wciskają ludziom chińskie gówno? :D

Winrar

Jak dla mnie - zajebiście. Drabinki w sali gimnastycznej były zajebiste do suszenia ręczników i wieszania ubrań.

tya mojemu ręcznikowi się tak spodobało, że został tam na zawsze XD"

Z lekka błękitny xD?
Bo jak tak to niestety już nigdy nie wróci xD"""

Czy ty wiesz, że "anime" i "manga" w twoim awatarze są błędnie napisane? Zapewne zrobiłeś to świadomie, jednak po co prowokować? Jesteś idiotą.

Bez obrazy, ale za prowokację mogą to uznać chyba tylko ludzie o iq pierwotniaka.

I Tom.

no to napisał przecież.

od Torunia to Ty się odpierdol :P przynajmniej tego laickiego

Karrrrramba

Szyn, ale ja się nigdy od torunia nie odpierdole :P

iks de

a gdzie ankieta na walentynki :(((((

Lol, właśnie - gdzie jest?!

Acep się stacza :)

I kolejny kon z Wrocka ma problemy...

Chcialem tu wstawić link, ale acep sie buntuje. Chodzi o artykuł(też stąd) o CoolKonie.

Joe, nie ma może jakiegoś łatwiejszego linkowania wewnątrz acepa?? Wiem że na sporej ilości stron są takie tagi...

Aktualnie nie ma opcji linkowania. Joe niestety nie potrafi zrobić dobrego systemu komentarzy tutaj.

Sądzę raczej, że nie ma czasu.

To źle sądzisz*. Gdyby Joe potrafił zrobić to dobrze, to nie bawiłby się w takie rzeczy, że wyłącza tagi HTML na kilka dni, po czym włącza je ponownie z minimalną poprawką (która oczywiście nie likwiduje błędów). Oczywiście spodziewałem się takiej odpowiedzi od osoby z WWFFu.

*Zresztą nawet jeśli dobrze (choć ciężko mi uwierzyć, że jest tak zabiegany, by przez 3 miesiące nie znaleźć 10 minut), taka wymówka jest głupia, bo jego 10 minut pracy, zaoszczędziłoby kilka razy więcej czasu moderatorom.