Wedle obecnych szacunków ok. 60% światowej produkcji filmów animowanych pochodzi z Japonii. Mimo to Shuhei Kishimoto z Instytutu Badań nad Ekonomią, Handlem i Przemysłem ostrzega przed możliwością załamania się tej gałęzi przemysłu rozrywkowego, o ile nie nastąpią poważne zmiany. Kishimoto wskazuje na nieprawidłowości przy produkcji anime. Poszczególne zadania (np. rysowanie teł, kolorowanie) są realizowane przez liczne firmy pełniące rolę podwykonawców. Są to przeważnie małe przedsiębiorstwa. Niestety bywają one wykorzystywane przez swych zleceniodawców (stacje telewizyjne, studia filmowe), którzy korzystają z uprzywilejowanej pozycji. Częstokroć otrzymują budżety niewystarczające na pokrycie kosztów produkcji. By wyjść na swoje muszą polegać na tantiemach ze sprzedaży gadżetów i zysków ze światowej dystrybucji. Zdaniem Kishimoto należy wprowadzić prawo antymonopolowe chroniące producentów i zezwolić im na zdobywanie własnych funduszy.