Niusy Teksty Galerie Plikownia |
DoubleBack II okiem KameyaKamey Wybijała północ, gdy na toruński plac św. Katarzyny wjechał tajemniczy wehikuł. Jego ciemnozielony kolor i niewielkie rozmiary nie zwróciły uwagi nielicznych o tej porze przechodniów. Przemykał jak duch przez zaśnieżone ulice, prowadzony przez zarośniętego studenta o twarzy dwunastolatka. Na tylnym siedzeniu znajdował się zaś człowiek siejący postrach wśród trójmiejskich dziewcząt w wieku gimnazjalnym. Daewoo Tico z Defem i Cellem767 na pokładzie przybyło, aby zabrać mnie na bytomski konwent mangowy o nazwie Double Back II. Bagatelka, z trzygodzinnym spóźnieniem. Po obciążeniu dzielnego Tico dodatkowym bagażem, bezzwłocznie skierowaliśmy się ku wylotówce na Włocławek. Def musiał jeszcze tylko przejść za mostem już drugą tego wieczoru kontrolę trzeźwości i dokumentów pojazdu. Mam wrażenie, że nasz wehikuł lub twarz jego kierowcy z jakiegoś powodu nie budziły zaufania funkcjonariuszy drogówki. Szybko jednak pozwolono nam odjechać, więc Def uruchomił swoje zaufane urządzenie typu GPS i z zawrotną jak na nasz wehikuł prędkością 90 km/h opuściliśmy Miasto Pierników. GPS prowadził nas do celu możliwie jak najkrótszą drogą, niestety po kilkudziesięciu minutach okazało się, że najkrótsza droga prowadziła przez półmetrowe zaspy śniegu na zapomnianej przez Boga i ludzi wiejskiej szosie, co stanowiło, delikatnie rzecz ujmując, pewne wyzwanie dla naszego walecznego Tico. Widok rozpaczliwie obracających się w śniegu opon szybko uświadomił nam, że bez Ciężkiego Wsparcia się nie obejdzie. Wobec takiego stanu rzeczy, Cell (Ciężkie) i ja (Wsparcie) brodząc po łydki w śniegu staraliśmy się uwolnić nieszczęsnego Tikacza ze śnieżnej pułapki. Potykając się i ślizgając stosunkowo szybko przywróciliśmy pojazd do gotowości bojowej tylko po to, żeby po kolejnych dwustu metrach Def odruchowo zatrzymał się na widok kolejnego patrolu policji. Panowie policjanci uśmiechnęli się jeno z politowaniem, nie wyciągając nawet – ku rozpaczy naszego kierowcy – alkomatu. Ostatecznie jednak udało nam się powrócić na bardziej uczęszczane szlaki i pozostałe pięć godzin podróży na konwent upłynęło pod znakiem szampańskiej zabawy przy muzyce elektronicznej (często wątpliwej jakości), piwa, skitelsów, niewybrednych żartów i burzliwych dyskusji na temat reprezentantek żeńskiej części fandomu. Około szóstej trzydzieści wjechaliśmy na teren konwentu Double Back II. Ruchliwa mimo wczesnej pory ekipa akredytacyjna wręczyła nam średnich rozmiarów zgrabne identyfikatory na smyczach z motywem dragonballowym a do tego informatory formatu A4 z przejrzystym planem atrakcji i charakterystyczną dla śląskich organizatorów quasi-gazetką. Kolejka przed drzwiami nie istniała o tej porze, nie dało się też dostrzec jej później, gdyż kilkadziesiąt osób naraz dla poprawnie zorganizowanej, sprawnej akredytacji to żaden problem. Podobnie jak na pierwszej edycji konwentu organizatorzy wystosowali do bywalców prehistorycznych konwentów (zwanych popularnie „szychami fandomu”) specjalne zaproszenia a ponadto wprowadzono granicę wiekową 16+. Nadało to imprezie nieco geriatryczny aczkolwiek przyjemnie kameralny charakter, zwłaszcza, że frekwencja oscylowała między 400 a 500 uczestnikami. Po krótkiej drzemce w losowo wybranym sleep roomie wypadało rozejrzeć się po szkole, w której odbywał się konwent. Był to doskonale znany z poprzednich konwentów WWFF-u budynek Państwowych Szkół Budownictwa w Bytomiu. Szemrana okolica i kiepskie zaplecze gastronomiczne zasadniczo nie skłaniały konwentowiczów do wychodzenia poza teren konwentu, niemniej jednak mnogość sal wypełnionych atrakcjami oraz stoiska i automaty z żywnością (podróbki nieodżałowanych BISC-and-M&M's!) spełniały potrzeby większości uczestników. Czyste łazienki, ciepła woda z rozwalonych słuchawek prysznicowych, odpowiednia liczba sleep roomów, porządne oznaczenia sal i drogowskazy – do przygotowania konplejsu nie szło się przyczepić. Dodatkowo, osoby o bardziej zasobnych portfelach mogły wykupić porządny nocleg w szkolnej bursie, gdzie też ta starsza część braci konwentowej oddawała się po nocach degustacji napojów alkoholowych, czego skutki było czasem widać rano. Oprócz tego, uczestnikom konwentu oddano do dyspozycji, nie licząc maina, 8 sal z atrakcjami plus salę gier planszowych, DDR oraz UltraStara. Na tym retro-konwencie zdecydowanie brakowało retro-konsol, gdyż w przeciwieństwie do pierwszej edycji, większość sprzętu stanowiły urządzenia najnowszych generacji. Zdecydowany minus natomiast, przynajmniej ode mnie, za brak sal z Rock Bandem i grami japońskimi. Popularnością cieszyła się konwentowa knajpa, w której można było za relatywnie niewielkie pieniądze zjeść niezłe sushi a także herbaciarnia ekipy HIDOI, gdzie serwowali lepszą niż w automatach kawę i herbatę oraz tosty. Nic nie dodawało sił tak jak posiadówa z kolegami w tej ostatniej. Konwent obfitował w oryginalne, ciekawe panele, które spotykały się z szerokim zainteresowaniem wśród uczestników. Często spotykałem się z komentarzami, że tak jak zazwyczaj stały bywalec wybiera się na dwa-trzy albo i żaden panel, na DBII miał zamiar iść nawet na dziesięć i więcej tego typu atrakcji. Podobnie jak na pierwszej edycji konwentu, organizatorzy położyli nacisk na prelekcje i dyskusje, głównie te związane z konwencją imprezy, którą jest sui generis powrót do przeszłości. Pierwsza atrakcja, na którą się udałem, była prowadzona przez Dajmosa i traktowała ogólnie o konwentach. Miała ona charakter bardziej show niż prelekcji, niemniej jednak publika bawiła się doskonale i mogła dowiedzieć się coś niecoś o trudnym żywocie członków WWFF-u. Nieco później miałem okazję odwiedzić znakomity merytorycznie panel „Od domów kultury do hal Expo” prowadzony przez Alquę, który sprowadził na nią organizatorów z kilku dużych ekip, niekoniecznie stricte konwentowych. Największe zatrzęsienie ciekawych paneli miało miejsce późnym sobotnim wieczorem. Zaczęło się „Powrotem trzydziestoletnich dziadków”, który z racji usprawiedliwionej nieobecności pierwotnych prowadzących, był moderowany również przez Alquę. Uczestnicy mieli tam rzadką okazję wspólnie z trzydziestoletnimi (i starszymi) mangowcami ponarzekać i popsioczyć sobie na współczesne anime, dzisiejszy fandom, pożalić się na brak czasu i inne rzeczy doskwierające tzw. „oldfagom”. Urwałem się stamtąd, by pobiec na prelekcję o niepozornym tytule „Azja nie równa się Japonia”. Prelegentką była Sah, urocza skądinąd stypendystka w (bodajże) Chinach, która miała okazję zwiedzić kilka państw azjatyckich i przywieźć na DoubleBack liczne zdjęcia i ciekawostki. Zaraz potem w tej samej sali odbył się rewelacyjny panel „Podstawy planowania eventowego” autorstwa Gabriela, który zajmuje się organizowaniem imprez masowych i na swojej atrakcji sypał jak z rękawa anegdotkami z życia zawodowego. Uczestnicy mogli dowiedzieć się wszystkiego po trochu: czegoś na temat właściwego prowadzenia imprezowego PR-u, robienia funkcjonalnych identyfikatorów, zarządzania finansami i innych rzeczy związanych z robieniem dużych imprez. Musiałem stamtąd zniknąć, aby z kolegami udać się na panel na temat popularnego ostatnio anime pt. „Sword Art Online”. Prowadząca była nieco zdenerwowana i miała problem z zapanowaniem nad ekipą wyjątkowo bezczelnych (acz uzbrojonych w twarde argumenty) trolli konwentowych. Szybko doprowadziło to do burzy, ale mimo tego panel był bardzo ciekawy – przynajmniej dla ludzi siedzących z przodu. Wypadałoby powiedzieć kilka słów na temat atrakcji o innym charakterze. Jeśli chodzi o konkursy, Double Back II nie wyróżniał się pod tym względem wśród innych konwentów. Można było wziąć udział w typowych wiedzówkach, screenówkach, openingo-endingach, kalamburach, etc. W sobotę wieczorem odbył się cosplay, jednak swoim zwyczajem postanowiłem ominąć szerokim łukiem ten punkt programu. Ciekawostką natomiast był dawno niewidziany (z przyczyn czysto PR-owych) na konwentach konkurs HCD, który jeszcze kilka lat temu potrafił być potężnie oblegany i często dostarczał członkom fandomu tematów do żartów na całe miesiące. Jednak mimo sprzyjającej pory i przyzwoitego przygotowania materiałów do atrakcji, uczestnicy średnio dopisali i łatwo było zobaczyć przepaść między drużyną prowadzącą w rankingu a resztą uczestników, których poziom wahał się od słabego do beznadziejnego. Konwentowicze mieli także możliwość obejrzenia jakiejś bajki w sali projekcyjnej. Abstrahując już od faktu, że na starszych konwentach takie projekcje odbywały się na mainach, to wydaje mi się dziwne, że na DBII anime nie było puszczane z kaset VHS, tak jak to miało miejsce na pierwszej edycji imprezy. Niemniej jednak, repertuar był jak najbardziej retro – leciały Pokemony, Magiczni Wojownicy, Wojowniczki z Krainy Marzeń i inne ciepło wspominane starocie datowane na koniec ubiegłego wieku. Konwent zakończył się w niedzielę około godziny czternastej. Musieliśmy więc z powrotem zapakować się do nieustraszonego Tico i ruszyć w drogę powrotną. Czy warto było telepać się w maleńkim wozie przez całą Polskę aż na Śląsk? Na to pytanie zgodnie odpowiedzieliśmy twierdząco. Kameralna, porządnie zrobiona impreza ze świetnymi atrakcjami, na której mieliśmy możliwość zobaczyć ludzi niewidzianych na konwentach od lat – to jest to, co przysłowiowe tygryski lubią najbardziej. A minusy? Będąc w szale atrakcji minusów się nie widzi. Nawet fakt, że jesteś w obskurnej dzielnicy Bytomia nie robi ci różnicy. Jedyny zarzut, jaki jestem w stanie skierować pod adresem organizacji to kwestia traktowania jednego z twórców atrakcji. Orgowie potrafili mu z czystym sumieniem publicznie obrobić dupę podczas atrakcji na mainie a gdy tenże twórca atrakcji był wyśmiewany przez uczestników prowadzonego przez niego panelu, żaden z organizatorów obecnych na sali nie zrobił nic poza obserwowaniem rozwoju wypadków. Trollowanie trollowaniem, robienie sobie jaj jest na konwentach powszechne, ale poniżanie kogoś, kto z racji nieprzystosowania społecznego czy jakiegokolwiek innego powodu nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, jest w mojej opinii naganne. Ukazuje zresztą, że cesarz jest nagi – tolerancja w fandomie to bajka. Nie mogę wymagać od konwentowiczów rozsądnego czy empatycznego zachowania, gdyż, jak wiemy, psychologia tłumu rządzi się swoimi prawami, ale organizacja konwentu to inna para kaloszy. Jako uczestnik, mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy. Dodaj do: Zobacz takżePowiązane tematy: DoubleBack. Nasze publikacje:
Inne serwisy: Ocena
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy. 9,25/10 (4 głosów)KomentarzeIlość komentarzy: 38 dodaj [1] Re: DoubleBack II okiem Kameya
CELL767 [*.gdynia.mm.pl], 28.02.2013, 00:25:59, oceny: +2 -0 Tak było! Odpowiedz [2] Re: DoubleBack II okiem Kameya
PS> To prawda. [21] Re: DoubleBack II okiem Kameya
[3] Re: DoubleBack II okiem Kameya
"Trollowanie trollowaniem, robienie sobie jaj jest na konwentach powszechne, ale poniżanie kogoś, kto z racji nieprzystosowania społecznego czy jakiegokolwiek innego powodu nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, jest w mojej opinii naganne. Ukazuje zresztą, że cesarz jest nagi – tolerancja w fandomie to bajka. Nie mogę wymagać od konwentowiczów rozsądnego czy empatycznego zachowania, gdyż, jak wiemy, psychologia tłumu rządzi się swoimi prawami, ale organizacja konwentu to inna para kaloszy. Jako uczestnik, mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy." Kamey spierdzielaj bo cie osa ugryzie, czyzby High definition person dostal zimny prysznic zycia i wziales go w obrone?:D [4] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Jak pieprzysz głupoty (czyli 90% Twojego życia) to Ciebie też biorę w obronę, więc stul gębę. [5] Re: DoubleBack II okiem Kameya
[6] Re: DoubleBack II okiem Kameya
[9] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Sorry, jak daje się prowadzić panel gościowi, który w języku polskim nie potrafi poprawnie skonstruować zdania, to co się dziwicie, że potem ludzie szydzą. Błędem było przyjęcie takiej atrakcji (na szczęście Dajmos też to zauważył i powiedział, że się więcej nie powtórzy), bo wszyscy wiedzieli kto to i mogli sobie wyobrazić jaki będzie poziom tej atrakcji. [11] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Poziom poziomem, ale łapanie się za każde słowo po prostu wkurwia i nie jest śmieszne. I zabiera miejsce na naprawdę wartościowe uwagi. [10] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Był przygotowany, nie umiał go przeprowadzić. Fandom fajny, tylko ludzie kurwy. [12] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Może stwarzał wrażenie osoby która nie zapoznała się z tematem. Jak zapytałam co było takiego strasznego, jako przykład dostałam: Wymienienie jakiegoś tytułu - stwierdzenie że jest on wybitny (jak na anime), bo niema anime o normalnym życiu szkolnym... po czym dobitne stwierdzenie że jego oglądanie zakończyło się po pierwszym odcinku bo nudny... potem następny tytuł i znowu stwierdzenie, że się go nie oglądało. To dla osoby z zewnątrz stwarza wrażenie braku kompetencji w tym co robi - nie winiła bym w 100% ludzi. CatHD wydaje mi się sympatyczną osobą:) Jeśli popracuje nad tym to pewnie za jakiś czas może być nawet jednym z lepszych prowadzących, grunt to praca. Mnie za pierwszą próbę organizacji konwentu acp zmieszał z błotem... teraz współorguje od 4 lat:) W liceum profesorka powiedziała że nie naddaje się nawet do zwykłego liceum... teraz kończę studia (o tym samym kierunku) ze średnią prawie 5... Kotu w HD życzę uporu i nie zrażania się mimo upadków:) a te "kurwy" dają wiele motywacji do pracy... i przynajmniej pokazują błędy;) [13] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Jakoś licbaza i kuce nie czepiali się do tego, co wymieniłaś. [14] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Już któryś raz słyszę, że publika gdzieś tam na panelu trollowała. Noż... Prosta sprawa - rozwalają atrakcję - wyprosić z sali. To nie szkoła podstawowa, gdzie cała klasa musi siedzieć tyłkiem, a prowadzący ma sobie dawać zakładać kosz na głowę. Wyprosić, jak nie pójdą, to wezwać czarnych, co się nudzą na dole... I jak już mówiłem, jak osoby są chamskie, to zgłosić się do mnie na akredytkę, ja sobie postawię znaczek w księdze parafialnej, jak się znaczków uzbiera od kilku różnych prowadzących, to troll sobie odpuści kolejne edycje. Parafrazując pewną wypowiedź - z trollrewolucją się nie dyskutuje, do trollrewolucji się strzela. [18] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Sęk w tym, że Kot nie ma tyle haryzmy i poważania, by wypraszać ludzi z sali. Ja bym to zrobił, Ty byś to zrobił, on próbował nawiązać z publiką jakąś nić porozumienia. Ale publika wolała jebać go za przejęzyczenia. Jak się chce uderzyć psa (w tym przypadku kota), to kij się zawsze znajdzie. Komentarz ukryty z powodu przewagi negatywnych ocen. [24] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Jak chce się pracować z publiką, trzeba mieć charyzmę niestety. Albo mieć kogoś z charyzmą do pomocy. Do prowadzenia panelu trzeba być przygotowanym, merytorycznie i psychicznie. I to trzeba wyćwiczyć. Ja przykładowo jestem introwertykiem, mówienie do ludzi, w sposób taki by to trafiało, wymaga ode mnie dużo wysiłku - na tyle, że nie starcza mi już proca na np. kontakt wzrokowy czy kontrolę odruchów autystycznych. Natomiast to MOJE problemy, i jeśli wybrałem sobie ścieżkę życiową działacza fandomowego, to musiałem przywyknąć. Swoje w dupę dostałem, różne szkolenia handlowo-negocjacyjne, czy kurs nauczycielski też swoje dały. Natomiast bardzo dużo też daje dobre przygotowanie merytoryczne. Ja się trzymam pola, gdzie doświadczeniem, stażem i wiedzą mogę trolla rozjechać jak niemieckie czołgi trawnik na polach elizejskich. To dodaje +10 charyzmy. Bo wtedy trolle mogą się czepić tego, że seplenię, czy mam za wielkie uszy, czy też czynić inne wycieczki osobiste. Za co wylecą, co można olać, ewentualnie nie-trollujca część widowni zrypie trolla. Pole do trollowania to kwestia merytoryczna. Jak się trafi na widowni ktoś lepszy, i postawi sobie za cel zrobienie ze mnie tłumoka na tym polu - to zrobi. I jego prawo, wie więcej. Oczywiście są zagrywki jak takiego trolla przeciągnąć na swoją stronę, i zyskać wsparcie merytoryczne, ale to wymaga skilla. Dlatego lepiej być dobrze przygotowanym. [26] Re: DoubleBack II okiem Kameya
W zasadzie w pełni się z Tobą zgodzę, bo przechodziłem podobną drogę i w początkach fandomowej kariery nie wyobrażałem sobie nawet, że mógłbym prowadzić panel czy jakąkolwiek atrakcje. Niemniej, nauczyłem się tego wszystkiego. Właśnie - nauczyłem się. Bo choć z czasem wyrobiłem się w prowadzeniu panelu, to początki na pewno nie były doskonałe i życzliwości ludzi zawdzięczam to, że moich paneli nie trollowano. Z tym, że (znowu będzie, że kiedyś trawa była zieleńsza, wiem...) osobiście nie spotkałem się z sytuacją, abym musiał kiedykolwiek kogoś na panelu pacyfikować. Gdy ktoś miał inne zdanie, to nawet cieszyłem się, że panel staje się dzięki temu ciekawszy. Miewałem, szczególnie na moich pierwszych panelach, ludzi bijących mnie doświadczeniem o poziom czy dwa, ale nikt z nich nigdy nie wpadał na pomysł, by mi rozpieprzać panel. Takoż i mi nie wpadłoby to do głowy. Sam wiem, ile czasu i przygotowania zajmuje zrobienie dobrego panelu. Rozwalanie tego komuś "just for lulz" jest zwyczajnym chamstwem. Inna sprawa to sytuacja, w której prowadzący jest faktycznie nieprzygotowany (do końca życia będę pamiętał panel o "wampirach w mandze i anime", który trwał dwie godziny, z czego półtorej godziny zajęło prowadzącemu puszczanie anime), jednak nawet wówczas warto odczekać do końca i zwrócić komuś takiemu uwagę. Powiększanie sobie prącia poprzez publiczne wyśmiewanie amatora to coś, co powinniśmy raczej rugować. [27] Re: DoubleBack II okiem Kameya
No wiesz, niestety reakcja publiki sprowadzała się właśnie do czegoś pokroju >Bo wtedy trolle mogą się czepić tego, że seplenię, czy mam za wielkie uszy, czy też czynić inne wycieczki osobiste. Niestety, żeby to ograniczyć, to musiałby wywalić połowę widowni. [32] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Coachu, ja pamiętam twoje mówienie w eter - już z pierwszych Asuconów, ale weź też poprawkę na to że miałeś też bardziej wyrozumiałą i grzeczną widownię. Teraz pojawia się maniera jak to określiliście "trollowania" która wychodzi z anonimowego internetu do realnego świata ale nadal ma tą samą wredną, paskudną cechę "odwagi" inaczej. Mam nadzieję że nie tylko ja nie uważam takich wyczynów za powód do dumy, lecz jest to słaba wiara. Oj słaba. Nie jestem niewinny, też wbijam ludziom szpilę za pomocą czołgu - ale jednego nie zrobiłe i zrobię na pewno: nie będę tego robił przy akompaniamencie przydupasów. Nie wspominając o innym aspekcie "internetowej anonimowości" - robienie przykrości komuś niewidzianemu poprzez internet nie nadszarpuje naszej empatii - jest bardziej bezosobowe. Zrobienie tego komuś w twarz, osobiście - no cóż, ja widzę drugiego człowieka, widzę jego reakcję... Jakoś mnie to nie bawi. Kogo z was jeszcze to NIE BAWI? Ograniczenie wiekowe to chyba za mało - będzie chyba potrzebny test z kultury osobistej. [35] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Ale tu nie o to chodzi. Jeszcze nie byłem świadkiem sytuacji, by publika "trolowała" by zrobić z prowadzącego tłumoka. I tego, co widziałem na wiadomym panelu trolowaniem nie nazwę, chyba, że sprowadzamy ten proceder do redditowej czy innej definicji. [15] Re: DoubleBack II okiem Kameya
[16] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Żeby była jasność - ja nie jestem oburzony zachowaniem panelowych śmieszków bo tacy ludzie byli, są i będą. Jedyne co mnie irytowało to styl i klasa, czy raczej ich brak. Po prostu IMO organizatorzy, którzy tam siedzieli, z racji wieku i zajmowanej pozycji powinni byli być ponad całą tę konwentową hałastrę i hejt. [19] Re: DoubleBack II okiem Kameya
[20] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Dajmos, z nim był Moston, możliwe że ktoś jeszcze, Mistrz [help] wszystko nagrywał jeszcze na swojego białego samsunga, o co miałem największy butthurt. No a na podsumowaniu konwentu to już trudno mi wskazać kto i co, bo soczewki mi ukradli. Żeby było jasne, nie chodzi mi o sam słynny panel nad ranem. Chcę tylko powiedzieć, powtarzam, że organizacja nie powinna publicznie zachęcać ani włączać się do jakiejkolwiek nagonki na któregokolwiek z prowadzących. Po prostu tak się nie robi. [25] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Tak jak nie wypuszcza się gazów bojowo-jelitowych w towarzystwie i przy posiłku :) Dajmos to prosty chopok, poda prosto z mostu, zo we łbie to na języku - trzo mu niektóre rzeczy wybaczyć. To takie je, to tok mo... Mnie trzeba wybaczyć powyższa gwara, gorol jestem. [28] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Najzabawniejsze jest to że przybylismy na ten panel głownie z powodu Twojego i Slovy bo jak sam to twierdziłeś na korytarzu "idziemy trollować Cata". Cel działania mego był prosty - zbiore hejt na siebie wraz z attencją trolli. Jak widać poki co działa. Catowi dostało się też ale to troche za Balcon, rozmawiałem z nim już i myślę że wyjdzie z tego tylko na plus. Dobrych manier uczyc mnie nie trzeba Kameyu :) Pozdrawiam [30] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Przybyliście. A byliście niezbędni? ;) Sądzę że, mimo pierwotnych deklaracji, przyjęliśmy właściwą (potrzebną) postawę. Co do dobrych manier. Sądzę że masz tyle lat że sam wiesz co wypada a co nie ;) [33] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Z tego co rozumiem takie "trollowanie" to nowy trend więc i organizatorzy muszą się nad tym zastanowić co z tym zrobić. Ze względu na ograniczenie wiekowe na tym konwencie uczestnicy czy prowadzący są uznawani za wystarczająco dorosłych by decydowali sami za siebie, bez matkowania im przez organizatorów. Inaczej trzeba by wpisać w regulamin konwentu nakaz traktowania siebie nawzajem z szaacunkiem i kulturą. A potem całej litanii innych nakazów które normalnie nie potrzebują kodyfikacji. Wracając do sedna - jest to nowa sytuacja, a organizatorzy uczą się na swoich błędach. Ból w tym że te błędy to także część fandomu (ale nie całość, na Boga - i przestańcie ludzie durnie generalizować) i swoją niszę ma. Trzeba niestety czekać cierpliwie aż dorośnie. Albo się znudzi. [31] Re: DoubleBack II okiem Kameya
I bym trolował, ale mojej ingerencji tam już nie trzeba było. [37] Re: DoubleBack II okiem Kameya
[17] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Tak, zwracałem im uwagę. [7] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Jezus fandomu 2012: Dizel Jezus fandomu 2013: cathd [8] Re: DoubleBack II okiem Kameya
i prorok jego kamey? [22] Re: DoubleBack II okiem Kameya
[29] Re: DoubleBack II okiem Kameya
[34] Re: DoubleBack II okiem Kameya
Każdy się uczy, na błędach czy porażkach także. [36] Re: DoubleBack II okiem Kameya
| Użytkownik Szukacz Radio Gorące teksty | ||||||||||