Niusy Teksty Galerie Plikownia |
Chapter 3: ChildhoodAlbi Ekipa MiOhi najwyraźniej nie wrzuciła w tym roku wystarczającej ilości monet do źródełka szczęścia. W trakcie MAGNIFIconu rozbił się samolot pod Smoleńskiem, a trzeciemu chapterowi towarzyszyły powodzie w niektórych regionach kraju. Tym niemniej organizatorzy dzielnie stawiali czoła „klątwie” i Chapter 3: Childhood odbył się planowo, czyli w dniach 5-6 czerwca roku nieszczęsnego 2010. Miastem, w którym miał miejsce konwent i które przyznało patronat honorowy imprezie, była Łódź. Muszę przyznać, że zawsze wyobrażałam sobie Łódź jako stare, szare i smutne miasto. Dlatego jadąc mangobusem, byłam zaskoczona zobaczywszy galerie handlowe, multikino, fajne knajpy i restauracje. Niestety, w ciągu kilku minut wyjechaliśmy z centrum, minęliśmy cmentarz, jakąś fabrykę i wylądowaliśmy na typowych peryferiach. Na szczęście droga na conplace była króciutka. Gimnazjum nr 36 im. Krzysztofa Kieślowskiego było całkiem spore (na szczęście tylko dwupiętrowe) i znajdowało się zaraz obok supermarketu Netto. Standardowo na wejściu działała akredytacja niezawodną metodą „kartka i długopis”. Co ciekawe, oprócz informatorka i identa uczestnicy otrzymywali niebieskie opaski na rękę. Opaska była papierowa, przez co byłam absolutnie pewna, że wytrzyma jakieś 15 minut. Tutaj muszę zwrócić honor, bo pasek nie ucierpiał za bardzo do następnego dnia, ba, nawet przetrwał dwie próby prysznica. Informator był standardowego formatu, brakowało w nim regulaminu (który był na stronie www), za to rozpiska atrakcji była bardzo czytelna. Na okładce był słodki obrazek neko girl i jeszcze słodsza dopisana ręcznie literka „l” w wyrazie „childhood”. Dużo sleepów, wielki Main Room, dwa prysznice — miejscówka na konwent bez zarzutu. Main Room był przedzielony na dwie części, większą i mniejszą. Podczas gdy w jednej montowano scenę i testowano nagłośnienie, po drugiej stronie „kurtyny” odbywał się pokaz aikido. O ile wizualnie wyglądał ok, to przez wspomniane wcześniej próby dźwięku nie było słychać senseia Dariusza Skowrońskiego. Konkurs wiedzy o Japonii niestety się nie odbył ze względu na spóźnienie prowadzącej. Podczas gdy w niektórych rejonach Polski szalała powódź, w Łodzi panował upał. Sprzyjało to atmosferze powrotu do (lub radości z) dzieciństwa. Ale największą atrakcją i najlepszym moim zdaniem pomysłem było konwentowe wesołe miasteczko. Na podwórku przez cały pierwszy dzień konwentu był rozłożony balonowy zamek, trampolina i najbardziej oblegany — byk rodeo. Dzięki tym atrakcjom nie brakowało śmiechu i ogólnej wesołości, mimo iż niektórzy panowie po starciu z bykiem odczuwali pewne nie grożące płci żeńskiej dolegliwości. Z tego powodu szybko po konwencie rozniosła się nowa nazwa dla imprezy — childless. „Jaki cosplay jest dobry?” bardziej przypominał reunion cosplayowiczek niż panel dyskusyjny. W chwili gdy byłam w sali kulturalnej pokazywano jedynie slajdy ze zdjęciami przeszłych wystąpień, których bohaterki były obecne na sali. Warsztaty kabaretowe, mające trwać trzy godziny, nie odbyły się ze względu na nieobecność większości komików grupy „O mało co” i brak chętnych uczestników. Pokaz kimon japońskich wraz z prelekcją był prowadzony przez sklep Kimona-ya. O ile same kimona (i modelki) były ładne, prelegentka mówiła jakby za karę, a swoje wystąpienie rozpoczęła słowami, że musi „poprowadzić z konieczności” pokaz. Na konwencie nie brakowało typowych sal tematycznych. Sala konsolowa i DDR-ka były chyba najbardziej oblegane, choć chętnych nie brakowało też do Ultra Stara i Rock Bandu. Sala projekcyjna serwowała powrót do przeszłości, czyli pokazy anime z Polonii 1, takich jak „Generał Daimos”, „Zorro”, „Gigi” oraz innych kultowych anime znanych starym wyjadaczom: „Dragon Ball” i „Sailor Moon”. Jeżeli ktoś nie chciał maszerować do Netto, a miał ochotę coś przekąsić, mógł skorzystać ze szkolnego bufetu (dobry i tani, z miłym panem za ladą) lub jednej z dwóch kafejek. Rzecz jasna pieniążki można było wydać też na kolorowych stoiskach lub w punkcie z nagrodami, w którym można było zakupić konwentową koszulkę. Jednym z paneli, które przykuły moją uwagę, była „Fascynacja Japonią” prowadzona przez pana Dariusza Szpakowskiego. Prelegent pojechał pierwszy raz do kraju kwitnącej wiśni w 2001 roku na kurs z zakresu rolnictwa. Na panelu była mowa o coraz to bardziej popularnych w Europie japońskich warzywach i owocach, o kulturze uprawy ziemi oraz o roli wyspy Hokkaido. Towarzyszył temu oczywiście pokaz slajdów i moim zdaniem był to najlepiej poprowadzony panel na jakim się zjawiłam. Z zupełnie innej beczki, lecz bardzo oblegany, był panel o lolita fashion. Prowadzącą była Fairy Emily, która pokazywała na slajdach swoje propozycje skomponowania garderoby i podpowiadała gdzie takową najlepiej i najtaniej zdobyć. Mała frekwencja na panelu „Wychowywanie dzieci a życie fandomowe” nie sprzyjała burzliwej dyskusji. Tym niemniej udało się wyłonić jakieś konkluzje. Tylko co tam robił Kolo z Wrocka? Start cosplayu opóźnił się o jakieś pół godziny, za to wszyscy się bez problemu zmieścili w dużej sali. Scena była wynajęta od profesjonalnej firmy, niestety wraz z urządzeniem do robienia dymu. Stroje były przedstawiane drużynowo poprzez scenki, co było moim zdaniem bardziej interesujące niż tradycyjny pokaz. Łącznie wystąpiło 18 drużyn, wśród których były naprawdę fajne stroje. Nie brakowało nawet kultowego Dragon Balla, który wywołał szał wśród widowni. Po prezentacji wszystkich strojów, organizatorzy, Mikos i Ohi, wyszli na scenę, aby wylosować jedną osobę wśród obecnych na wszystkich trzech chapterach. Szczęśliwcem, który pojedzie wraz z osobą towarzyszącą na Japan Expo do Paryża została Marta Grzywnowicz. Po losowaniu wszyscy zaczęli zbierać się do wyjścia, aż przy scenie wyniknął następujący dialog: „Veegoon, a kiedy będą wyniki?”, „Jakie wyniki? Ok...!”. Helperzy szybko zgarnęli wychodzących ludzi z powrotem na miejsca i przez chwilę zabawiali publiczność historiami o swoim kwitnącym życiu erotycznym, w którym, jak się okazało, operator dźwięku też miał swój udział. Po wystąpieniu Kanady z „Hetalii”, które chyba miało być śmieszne, ogłoszono następujące wyniki:
Prócz tego wyróżnieni zostali: Averka jako Lelouch vi Britannia z „Code Geass”, Watari Yumiko jako Suiseiseki z „Rozen Maiden”, Henriett jako Drocell Cainz z „Kuroshitsuji” oraz DreamHunter. Po cosplayu miał się odbyć występ kabaretu, ale ze wspomnianych wyżej przyczyn, zamiast tego komicy zorganizowali „Whose line is it anyway?”. W nocy po praktycznie całym budynku rozległ się koncert ShiroRoom. Muzyka mogła się podobać bądź nie, ale do efektów i nagłośnienia nie dało się przyczepić. Chyba na żadnym konwencie tak nie poczułam klimatu jak na trzecim chapterze. Motyw przewodni był odczuwalny przede wszystkim dzięki wesołemu miasteczku, które uważam za pomysł iście nowatorski i bardzo udany. Na konwencie była raczej mała frekwencja, ale osobiście dodaje to do plusów, gdyż dzięki temu można było się zrelaksować w upalne dni i wyspać w niezapchanym sleepie. Niestety nie udało mi się poznać oficjalnej ilości uczestników. Program nie był przepełniony „bombowymi” atrakcjami i atmosfera była raczej spokojna (aż do nocnego koncertu). Dobrze się bawiłam i uważam konwent za udany, jednak w stosunku do tego typu imprezy każdy może mieć inne odczucia. Dodaj do: Zobacz takżePowiązane tematy: MiOhi. Nasze publikacje:
Inne serwisy: Ocena
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy. 5,44/10 (9 głosów)KomentarzeIlość komentarzy: 52 dodaj [22] Re: Chapter 3: Childhood
[27] Re: Chapter 3: Childhood
[2] Re: Chapter 3: Childhood
[3] Re: Chapter 3: Childhood
Głównym jak głównym, ale na pewno wyróżniającym. O ile wiem na żadnym polskim konwencie czegoś takiego nie było. Bardzo możliwe, że ten konwent zachowa się w zbiorowej pamięci fandomu jako konwent z bykiem. Sam bym chętnie dosiadł takiej machiny, ale trochę mnie martwi, że konwenty (i może cały fandom) bardziej rozwijają się na boki niż w kierunku mangi i anime. Zamiast przedpremierowych pokazów anime, gości z Japonii czy ciekawych wystawców mamy rodeo, bale, baseny i Whose line is it anyway. [4] Re: Chapter 3: Childhood
[5] Re: Chapter 3: Childhood
Problemem jest to że orgowie dostosowują się do publiki, a ta woli socjal niż kulturę (w przeważającej ilości przypadków). [6] Re: Chapter 3: Childhood
[7] Re: Chapter 3: Childhood
moim zdaniem to "miasteczko" bylo idealnym i najlepszym jak do tej pory okazaniem konwencji dzieki czemus takiemu konwencja dnia dziecka byla pelna gębą Fakt faktem aktualnie zaden konwent nie jest strikte nastawiony na m&a czy kulture japonska i nie jest to wina oganizatorow tylko fandomu bo to oni wymuszaja zmiane imprezy z kulturalnej na rozrywkowa [49] Re: Chapter 3: Childhood
W ogóle.. fajnie było. Chyba największy plus to był jednak brak tłoku, jakoś bardzie familijnie się przez to robi [8] Re: Chapter 3: Childhood
Literówka: Drocell, nie Dorocell (choleryczność tego imienia do tej pory przyprawia mnie ból głowy >D). [23] Re: Chapter 3: Childhood
[9] Re: Chapter 3: Childhood
A ja uważam, że należy się też chwila uwagi wspaniale poprowadzonej sali gier (japońskich? bo nie mam pojęcia czy to po prostu nie zostało nazwane games-room). Jakoś nigdy nie miałam okazji wejść w bliższe relacje z takową salą, ale na Childhoodzie naprawdę bardzo miło spędzało się tam czas. W końcu zostałam oświecona, jeśli chodzi po podstawy Mahjonga i kilkakrotnie wracałam tam skuszona wizją kolejnej rozgrywki. Duży plus ^^ [24] Re: Chapter 3: Childhood
[10] Re: Chapter 3: Childhood
[11] Re: Chapter 3: Childhood
[13] Re: Chapter 3: Childhood
[18] Re: Chapter 3: Childhood
[12] Re: Chapter 3: Childhood
[25] Re: Chapter 3: Childhood
[28] Re: Chapter 3: Childhood
[29] Re: Chapter 3: Childhood
Get life() [30] Re: Chapter 3: Childhood
[34] Re: Chapter 3: Childhood
[36] Re: Chapter 3: Childhood
[37] Re: Chapter 3: Childhood
[14] Re: Chapter 3: Childhood
miejscówka na konwent bez zarzutu nie wiem, czy tak bez zarzutu. tzn. niby szkoła duża, wszystko ładnie, pięknie (main naprawdę fajnie przestronny), tylko jak dla mnie trochę zbyt rozlazła. trzeba się było nieźle nałazić, żeby przejść z jednego końca szkoły na drugi. ja do swojego sleepa musiałam właśnie tak biegać, w dodatku najpierw wchodząc schodami w górę, a potem schodząc w dół XD''' [15] Re: Chapter 3: Childhood
[16] Re: Chapter 3: Childhood
[20] Re: Chapter 3: Childhood
[41] Re: Chapter 3: Childhood
[35] Re: Chapter 3: Childhood
[38] Re: Chapter 3: Childhood
[39] Re: Chapter 3: Childhood
[40] Re: Chapter 3: Childhood
[43] Re: Chapter 3: Childhood
Nooo, można się tam było zgubić ~.~ Co zresztą niektórym się zdarzało :D [17] Re: Chapter 3: Childhood
[21] Re: Chapter 3: Childhood
[19] Re: Chapter 3: Childhood
[26] Re: Chapter 3: Childhood
[31] Re: Chapter 3: Childhood
[32] Re: Chapter 3: Childhood
[33] Re: Chapter 3: Childhood
[42] Re: Chapter 3: Childhood
Może i mało było luda na moim panelu, ale lepsze to niż jedna osoba na warsztatach, czy brak panelu o Yu-Gi-Oh! TCG z powodu dwugodzinnego opóźnienia pociągu z Wrocka xD Coś pechowe są dla mnie konwenty w tym roku... Na Magni występ OMC odwołany, teraz OMC posypało się dzień przed konwentem -.- A ja cierpię jako lider tej hałastry xD No, już tylko dwóch osób :/ Ale nadal kmioty jedne! xD Cóż... dziękuję tym, którzy przyszli na "wychowywanie dzieci, a życie fandomowe", a w szczególności tym, którzy brali udział w dyskusji :) I tu siurprajz...! Dziękuję też tym, którzy wychodząc mówili same miłe rzeczy :D Bo to było jakby nie patrzeć miłe xD [44] Re: Chapter 3: Childhood
[45] Re: Chapter 3: Childhood
[46] Re: Chapter 3: Childhood
[47] Re: Chapter 3: Childhood
[48] Re: Chapter 3: Childhood
[50] Re: Chapter 3: Childhood
| Użytkownik Szukacz Radio Gorące teksty | ||||||||||
(A Ty Albi byłaś na tym panelu? Bo szczerze powiedziawszy, to Cię z tego panelu nie kojarzę ;p Był Dizel, Tatsumi, Tamiś i Corvus, i 4 młode dziołszki, ale Ciebie nie pamiętam ;p)