Niusy Teksty Galerie Plikownia |
Dubbing do de?Michał Durys Do wrześniowej premiery „Ruchomego zamku Hauru” zostały jeszcze dwa miesiące, za to już teraz można posłuchać narzekań fanów na jego dubbing. Oczywiście nie ma najmniejszego znaczenia fakt, że nikt jeszcze owego dubbingu nie słyszał, wszak przeświadczenie, że dubbing to zbrodnia popełniona na filmie fan wysysa z mlekiem matki. Genezy statusu napisów jako jedynego słusznego sposobu na lokalizację anime należy upatrywać przede wszystkim w braku tradycji dubbingowych w Polsce. Jeszcze dekadę temu dubbingowało się mało i przeważnie kiepsko. Dubbing kojarzył się głównie ze śmiesznymi włoskimi lub niemieckimi głosami przebijającym spod polskiego lektora w różnorakich serialach telewizyjnych. Niechęć Polaków do dubbingu jest wciąż silna, na dobrą sprawę nawet obecnie dubbinguje się tylko produkcje kierowane do dzieci. Powyższe przyzwyczajenia były dodatkowo wzmacniane przez specyfikę ryneczku anime, który tworzył się w Polsce. Zachodni dystrybutorzy anime najczęściej wydawali taśmy z napisami, gdyż było to rozwiązanie tańsze niż dubbing. Z kolei dla fanowskich dystrybutorów wykonanie dubbingu było praktycznie niemożliwe, więc naturalnie również wybierali napisy. Dlatego też taśmy z japońską animacją przeciekające do Polski z zachodu najczęściej miały angielskie napisy, a p.r.aszczury polskich fanów odbierały to jako stan naturalny. Wraz z upowszechnieniem się internetu i zalewem fansubów cyfrowych tendencja ta jeszcze bardziej się nasiliła. W powszechniej świadomości to jednak nie przyzwyczajenia przesądzają o wyższości napisów nad dubbingiem. W każdej z licznych dyskusji na ten temat szybko pojawia się argument o większej przyjemności płynącej z oglądania anime w wersji oryginalnej i rzekomej większej wierności napisów względem japońskiego oryginału. Tu moim zdaniem otwiera się pole do dyskusji, na pierwszy ogień weźmy kwestię wierności. Napisy są uważane za bardziej wierne oryginałowi z dwóch powodów. Pierwszy jest czysto techniczny: napisy, w przeciwieństwie do dubbingu, nie są ograniczane ruchami ust ekranowych postaci. W wypadku dubbingu kwestia mówiona przez aktora powinna odpowiadać czasem trwania ruchom ust postaci. Sytuacje, w których postać mówi z zamkniętymi ustami lub vice versa wydają się nie tylko dziwne, ale też rozpraszają uwagę podczas oglądania. Dobrze by było, aby ruchy ust odpowiadały z grubsza wypowiadanym dźwiękom. Te wymagania bywają ciężkie do spełnienia i zmuszają tłumaczy do karkołomnych sztuczek, które odbijają się właśnie na zgodności z oryginałem. Drugi powód jest bardziej złożony. W dyskusjach na temat wyższości jednego sposobu lokalizacji nad drugim najczęściej porównuje się amerykański dubbing do amerykańskich fansubów. Panujące za oceanem normy obyczajowe są inne, poniekąd ostrzejsze niż w Japonii, stąd też częstokroć dubbingowe dialogi są wygładzane. Ponadto oficjalne wydania są często bardziej wyjałowione kulturowo: futony stają się materacami, zupa miso staje się zwykłą zupą itd. Jest to naturalnie irytujące i bez wątpienia fansuby przeważnie wypadają w takim porównaniu lepiej, ale nie można na tej podstawie przesądzać o wyższej wierności fansubów jako takich nad dubbingiem. Niestety, wedle moich obserwacji tak właśnie się dzieje. Tymczasem wierność zarówno dubbingu jak i napisów zależy przede wszystkim od kunsztu tłumacza. W naturze obu tych podejść do kwestii lokalizacji nie ma nic, co czyniłoby jedno lepszym od drugiego i nie ma żadnych przeszkód by dubbing był wierniejszy od napisów. Przykładów nie trzeba szukać daleko, weźmy chociażby „Księżniczkę Mononoke”, gdzie angielski dubbing jest bardzo wierny oryginałowi i bije na głowę napisy, które towarzyszyły filmowi w polskich kinach. Wspomniałem wprawdzie o technicznych ograniczeniach dubbingu, które mogą rzutować na wierność, jednak napisy także nie są od nich wolne. Tu głównym ograniczeniem jest ilość informacji możliwych do wyświetlenia na ekranie. Wystarczy, żeby postać mówiła szybko (co w anime zdarza się nagminnie – polecam „Puni Puni Poemi”) by tłumacz musiał skracać jej kwestie, a oddanie ożywionej rozmowy kilku osób graniczy z cudem. Nawet w fansubach, gdzie napisy często zajmują trzy lub cztery linijki pewna część oryginalnych kwestii nie jest tłumaczona, zaś w oficjalnych wydaniach, gdzie w trosce o wygodę widza ilość wyświetlanego tekstu nie przekracza dwóch linijek, skróty bywają wręcz rażące. Jestem skłonny zaryzykować twierdzenie, że gdyby pokusić się o badania statystyczne to okazałoby się, że więcej informacji jest traconych w napisach niż w dubbingu. Tyle w kwestii domniemanej większej wierności napisów. Przyjemność płynąca z oglądania anime jest pojęciem bardziej subiektywnym i daleki jestem od udowadniania, że każdy fan będzie jej miał więcej oglądając anime z dubbingiem. Wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że w wypadku większości fanów i większości anime przyjemniej ogląda się wersję oryginalną. Język japoński w moim odczuciu ma śliczną melodię i bardzo miło się go słucha, a kunszt seiyū jest częstokroć godny osobnego peanu. Dlatego oglądając anime w miarę możliwości zawsze zaczynam od wersji z oryginalnymi dialogami. Nie gardzę jednak dubbingami i uważam, że takowe również można oglądać z dużą przyjemnością. Jako przykład dobrego dubbingu mogę przywołać wspominaną już amerykańską wersję „Mononoke Hime” albo tylko trochę gorszy polski dubbing „Sen to Chihiro no Kamikakushi” (minus za marnego Haku). W nielicznych wypadkach dubbing podoba mi się nawet bardziej niż wersja oryginalna, jak na przykład w wypadku serii „Tenchi Muyo”, głównie za sprawą wspaniałej Ryoko w wykonaniu Petry Burchard. Oglądanie anime z dubbingiem może być jeszcze o tyle przyjemniejsze, że nie wymaga koncentrowania się na napisach, co wypadku fansubów (przypominam: 3-4 linijki tekstu) może być bardzo absorbujące. Jestem ciekawy ile osób jest w stanie przeczytać wszystkie napisy w fansubie „Puni Puni Poemi” i jeszcze dostrzec, co się dzieje na ekranie, bez uciekania się do zatrzymywania filmu. Oglądając anime z dubbingiem można całą uwagę skupić na delektowaniu się obrazem. Jest to w szczególnie ważne w wypadku tytułów kierowanych do młodszego widza, który może mieć kłopoty z szybkim czytaniem lub też najzwyczajniej sztuki czytania jeszcze nie posiadł. Nie łudzę się, że po przeczytaniu tego krótkiego wywodu ogół fanów odwróci się plecami od napisów i zacznie masowo oglądać dubbingi, nie to było moim zamiarem, a na dodatek byłoby to trudne technicznie. Mam jednak cichą nadzieję, że część z nich powstrzyma się z krytyką dubbingu do czasu zapoznania się z konkretnym tytułem, zaś owa krytyka będzie oparta na jego rzeczywistej jakości. Powróćmy jednak z wyżyn abstrakcji na niziny konkretu czyli dubbingu „Ruchomego zamku Hauru”. Uważam, że Monolith Plus słusznie uczynił decydując się na rozpowszechnianie filmu przede wszystkim w wersji z dubbingiem. To film dla dzieci, również tych najmłodszych, a jak wspomniałem powyżej dla takiego widza dubbing jest najlepszą formą lokalizacji filmu. To pewnie dzieci i ich rodzice będą stanowili większość widzów na seansach i dlatego ich gustami powinien kierować się dystrybutor. My, jako ogół fanów, stanowimy grupę zbyt małą, a przez to nieatrakcyjną marketingowo, żeby należało się z nami liczyć przy podejmowaniu takich decyzji. Co więcej, w moim odczuciu fani są wiecznymi malkontentami, co w połączeniu z chorobliwą wręcz niechęcią do wydawania pieniędzy na swoje hobby po części uzasadnia olewczy stosunek ze strony poważnych firm. Tym niemniej dystrybutor „Ruchomego zamku Hauru” zdecydował się na wypuszczenie do kin także kilku kopii z napisami, co powinno usatysfakcjonować przynajmniej część fanów – w tym mnie. Mam nadzieję, że we wrześniu zobaczymy się w kinie. Dodaj do: Zobacz takżeZ tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki. Ocena
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy. 8,36/10 (11 głosów)KomentarzeIlość komentarzy: 45 dodaj [1] Re: Dubbing do de?
Yoghurt [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 23.07.2005, 15:50:46, oceny: +0 -0 Mała uwaga- polscy dystrybutorzy, nauczeni doświadczniem, w większosci kin (szczególnie w multipleksach) filmy animowane rzucają w dwóch kopiach- z dubem i subami (a rozpoczął tą praktykę, o ile mnie pamięć nie myli, Nemo). Nawet Shreka 2 (mimo milionów fanów Stuhra) dano dla paru malkontentów z napisami. Więc fakt, ze film rozpowzechnia się w dwóch wersjach nie jest niczym nadyczajnym, bo nawet polska się cywilizuje. I mamy pod tym wzgledem lepiej od niemców, gdzie ludzie nie maja takiego wyboru, szczególnie jesli o TV chodzi Odpowiedz [2] Re: Dubbing do de?
Zauważ jednak, że status Shreka jest poniekąd inny niż Hauru. Shrek to pewniak, multipleksy grały go na kilku salach, a nazwiska aktorów z wersji amerykańskiej (Murphy, Cleese) działają jak magnes. O Hauru tego powiedzieć nie można. Wersja z napisami to ukłon w stronę fanów i starszej publiczności. Bardzo się cieszę, że Monolith się na to zdecydował i mam nadzieję, że się na tym nie przejadą. [3] Re: Dubbing do de?
Trzeba jednak wziac poprawkę na to, ze po oskarze dla Mazaka status wszelkich produkcji z Ghibli tez nieco się zmienił. Mononoke przeszła kiedys bez wiekszego echa (poza tzw. srodowiskiem), ale już o Spiritd trabiono, a i o Hauru mozna znaleźć wzmianki juz nie tylko "w branży", ale i w ogólnodostepnych mediach a sam film wchodzi w porzadnej jak na nasze warunki ilosci kopii, czego wczesniej sie nie dało uswiadczyć. Zobaczymy co z tego wyjdzie. [4] Re: Dubbing do de?
He he, a ja wszystko przedczytałam w Puni bez stopklatki:) kolega od tej pory ma mnie za kosmitkę :) [5] Re: Dubbing do de?
[6] Re: Dubbing do de?
Autor nie wspomniał o jednej kwestii. Ja np lubię oglądać filmy ( nie tylko anime ) z napisami dlatego, by móc wsłuchać się w język oryginału. Jest to jedna z lepszych form nauki języków obcych, wiec filmy z napisami mają także formę edukacyjną. Idąc dalej, słuchając oryginał zawsze można ( jesli zna się język ) skorygować błędy tłumacza ( a tych bywa dużo... ). Dubbing dla dzieci ? Zgoda, ale dla 8-10 latków, starsze umieją już czytać na tyle dobrze, że z napisami sobie radzą ( chyba, że moje siostry to UFO ). [7] Re: Dubbing do de?
[9] Re: Dubbing do de?
[8] Re: Dubbing do de?
[10] Re: Dubbing do de?
a kunszt seiyū jest częstokroć godny osobnego peanu No ba. Tamci seeyou zajmują się tylko podkładaniem głosów pod produkcje wszelkiej maści, natomiast na zachodzie i w polsze to są po prostu nieudani aktorzy ktorzy przekwalifikowali się. Jedno nie wyszło, to dzialają na polu, gdzie nie ma tak wiele miejsc zajętych. Poza tym, co za sztuka podłozyc głos do bajek o które i tak nikt nie dba. Najlepszym przykładem mogą być wszystkie emitowane na cartoon networkach, fox kidsach i minimaxie (nie wiem jak te kanały się teraz nazywają). Kazdy emitowany odcinek jakiegokolwiek serialu ma wciaz te same głosy, brzmiące tak samo, do tego nijak. Tak samo robi się z grami komputerowymi i o ile w stanach jeszcze to jakoś wygląda (chociaz i tak amerykański aktor dubbingujący Snake'a w MGS nie dorasta Akio Otsuce) to u nas syf, kiła i mogiła. Onegdaj w jednej grze komputeorwej zastosowano pokłaających głosy aktorów z teatru lalek, co brzmiało moze nie idealnie, ale lepsze były to na pewno głosy niz aktorów z demobilu. [11] Re: Dubbing do de?
[12] Re: Dubbing do de?
Cóż... Całe gadanie o dubbingu jest skierowane w próżnie. Przecież fani nie mają jak porównać, jak przedstawia się taki japoński w porówaniu z angielskim - w tym celu musieliby kupić na przykład płytę DVD gdzie byłyby obie, a kto się na to skusi? Po za tym przy postawie "mnie to zwisa i powiewa", jak i tak fanów nie obchodzi jakość tłumaczenia, to po kiego diabła jeszcze się starać z innymi sprawami, skoro i tak nie zostanie to docenione... [17] Re: Dubbing do de?
A cóż za problem ściągnąć sobie dvd-rip ogm/mkv z dwoma ścieżkami dźwiękowymi? Prawdę powiedziawszy w tej chwili wśród dvd-ripów to własnie suby z samą orginalną ścieżką dźwiękową stają się wyjątkami... [13] Re: Dubbing do de?
Po pierwsze - co się dzieje z layoutem!? Wszystko mi skacze, wariuje, przemieszcza się i tworzy malowniczy chaos, zamiast zwyczajowo skromnej, ascetycznej wręcz, ale przez to funkcjalnej oprawy graficznej acp. To wina mojego kompa, przeglądarki, rozdzielczości, czy może eksperymenty redaktorów? Pozwolę sobie polemizować z niektórymi argumentami z Twojego artykułu. Przede wszystkim, argument "Zachodni dystrybutorzy anime najczęściej wydawali taśmy z napisami, gdyż było to rozwiązanie tańsze niż dubbing." nie do końca jest prawdziwy. Większość dystrybucji Manga Ent. (Manga Video) wydawana była w wersji dubbowanej. Czasami (nie w przypadku wszystkich tytułów) wydawana była także wersja z napisami, ale często jako wersja "kolekcjonerska", bywało że i droższa. Wszystkie tytuły Pioneera dostępne w dystrybucji rootowej Planet Mangi dostępne były w dubbach (chociaż na Stany wydawana była zazwyczaj także wersja z napisami). Mniej więcej połowa tytułów A.D. Vison, jakie Manga Planet miała w ofercie, także. CPM (Central Park Media) wydawało swoje tytuły najczęsciej w dwóch wersjach, przy czym (sic!) wersja subbowana była zazwyczaj droższa (i to znacznie - na przykład o 5-10$) od dubbowanej. Mimo, że teoretycznie produkcja subu jest tańsza. Faktem jest, że wiele z tych dubbów było świetnej jakości - szczególnie chwalone były dubbingi z Manga Video, na przykład niesamowicie zdubbingowane GITS i Patlabor 2. Jednak w jednym z wywiadów reżyser powyższych filmów, niejaki M. Oshii na pytanie o te właśnie wersje stwierdził, że owszem, są niezłe, ale do oryginalnych wersjii trochę im brakuje (o ile dobrze pamiętam, stwierdził że japońscy seiyuu podkładający głosy Batou i Motoko byli znacznie lepsi od swoich angielskich kolegów). Ja z reżyserem bym nie dyskutował, chociaż angielskie dubbingi z Manga Video bardzo mi sie podobały ;) Dalej - amerykańscy fani często gęsto skarżyli się na jakość niektórych dubów anime. Angielski to ich ojczysty język, więc prawdopodobnie potrafią rzetelnie ocenić jakość dostarczanego im produktu. Inna sprawa, że można też spieprzyć sub - kiepskie tłumaczenia i timing to nie tylko przywara fansubów (chociaż znowu wiele z fansubów ma jakość znakomitą), także niektóre oficjalne wydania nie były od nich wolne (vide wydana u nas "Arjuna" i, jak donoszą niezadowolone głosy klientów, wiele z DVD wydanych przez Anime Virtual). Dalej - wara od włoskich dubbingów seriali1 ;P Ich wspomnienie budzi raczej pozytywne wspomnienia. Może to skutek nostalgii za starymi czasami, kiedy człowiek oglądał z zapałem kolejne odcinki Kapitana Tsubasy (forza ragazzia!), czy Giggiego (sono bianca!). Serio, to nie spotkałem się wśród fanów z krytyką tych włoskich dubbów. Argument o problemie z pomieszczeniem wszystkich kwestii na ekranie, w przypadku kiedy ktoś mówi potwornie szybko lub kiedy mówi zbyt wiele osób na raz. Faktycznie, ciężko to wszystko czasami pomieścić, ciężko to też przeczytać - bez zatrzymywanie odtwarzania. Jednak w przypadku dubbingu ta sama sytuacja nie wygląda znacznie lepiej - nasze uszy mogą okazać się wcale nie szybsze od oczu, a tutaj stopklatka nam nic nie pomoże. Poza tym - konia z rzędem zachodnim aktorom, którzy wiarygodnie podłożą głos pod najbardziej dramatyczne fragmenty inkryminowanej Puni Puni Poemi ;] Poza tym, rozumiem Twoje argumenty o dotarciu do zwykłego odbiorcy, dla którego dubbing może okazać się bardziej zjadliwy. Jednak dlaczego w takim razie na początku artykułu atakujesz fanów? Przecież to oczywiste, że nawet gdyby duby swoimi zaletami kilkukrotnie przewyższały suby, fani (dla których często ważna jest nie tylko atrakcyjność fabuły, grafiki i muzyki, ale także sama "japońskość" anime) prawdopodobnie i tak opowiedzieliby się za subami. Ktoś już wspomniał o tym, że jednak oglądanie filmów w oryginalnej wersji językowej jest znaczniej przyjemniejsze - nie zgodziłbym się z argumentem o uczeniu języków, bo w końcu jaki procent fanów naprawdę uczy się japońskiego. Jednak niezależnie od "narodowości" filmu (animowanego czy nie), oglądanie go w oryginalnej wersji dźwiękowej dostarcza nam dodatkowych efektów... "folklorowych" ;) Wyobrażacie sobie udany dubbing Monty Pythona?! Znajoma Japonka twierdzi, że ignorowała nawet japońskie napisy (czy lektora, nie pamiętam) - no, ale "japoński" Latający Cyrk nie trafił widocznie na swojego Beksińskiego ;] I to by chyba było na tyle :) [14] Re: Dubbing do de?
Z dyskusji o proporcjach dubbing vs. napisy w dawnych czasach chwilowo się uchylę z powodu braku zaplecza w postaci dokładnych danych. Napiszę tytlko, że w mojej biblioteczce VHS więcej było subów (niekoniecznie fansubów). Wydaje mi się, że dubbingowane były „duże” tytuły pokroju „Akiry”, „Ghost in the Shell” czy „Tenchi Muyo”, natomiast mniej znane rzeczy były wypuszczane tylko z napisami. amerykańscy fani często gęsto skarżyli się na jakość niektórych dubów anime Moja arguemntacja bynajmniej nie miała na celu wykazać, że dubbing jest zawsze dobry, lecz jedynie, że może być dobry jeśli zostanie porządnie zrobiony. wara od włoskich dubbingów seriali Tu miałen na myśli raczej nie-animowe produkcje, konkretnie to utkwił mi w pamięci „Knight Rider” z niemieckim dubbingiem. nasze uszy mogą okazać się wcale nie szybsze od oczu Mimo to np. w hipotetycznej scenie, gdzie dwójka bohaterów rozmawia na gwarnym bazarze chyba łatwiej wychwycisz zabawne okrzyki handlarzy („lody Bambino na śmietanie...”) niż gdybyś mial przeczytać powiedzmy 5 takich kwestii jednocześnie na ekranie. dlaczego w takim razie na początku artykułu atakujesz fanów? Ponieważ większość (a przynajmniej ta głośniesza mniejszość) fanów alergicznie reaguje na wszelkie wieści o anime z dubbingiem w polskich kinach podczas gdy połowa z nich w ogóle nie zaszczyci kin swoją obecnością, zaś ci, którzy się pofatygują stanowić będą maksymalnie 30% ogółu widzów. Marudzą, choć nie są „targetem” tego filmu. To tak jakbyś Ty narzekał, że sukienka, którą kupiłem mojej dziewczynie jest zła i twierdził, że powinienem jej kupić taką, która podoba się Tobie. ;-) [15] Re: Dubbing do de?
Wydaje mi się, że dubbingowane były „duże” tytuły pokroju „Akiry”, „Ghost in the Shell” czy „Tenchi Muyo”, natomiast mniej znane rzeczy były wypuszczane tylko z napisami. Niezupełnie. Wszystko zależało od dystrybutora. Manga Video na przykład praktycznie wszystko puszczała z dubbingiem (jak już pisałem, zazwyczaj całkiem niezłym), z napisami wypuszczając tylko specjalne wersje właśnie "dużych" tytułów (Akira i GitS z napisami dostępne były - ZTCP - tylko w drogich kompletach z "Production Report"). Pioneer też prawie wszystko dubbingował (Hakkenden to nie jest jakiś specjalnie "duży" tytuł). Nawet taki bubel, jak Street Fighter TV był dubbingowany. Z kolei bardzo popularne Gunsmithy wypuszczono wyłącznie z napisami (z wyjątkiem pierwszego odcinka, którego dubbing dołączono jako "bonus"), co czyni "chickagowski" klimat OAV bardzo specyficznym ;)) Ponieważ większość (a przynajmniej ta głośniesza mniejszość) fanów alergicznie reaguje na wszelkie wieści o anime z dubbingiem w polskich kinach podczas gdy połowa z nich w ogóle nie zaszczyci kin swoją obecnością, zaś ci, którzy się pofatygują stanowić będą maksymalnie 30% ogółu widzów. Marudzą, choć nie są „targetem” tego filmu. To tak jakbyś Ty narzekał, że sukienka, którą kupiłem mojej dziewczynie jest zła i twierdził, że powinienem jej kupić taką, która podoba się Tobie. ;-) Rozumiem cel, jaki Ci przyświecał podczas pisania tego tekstu. Jednak to nie do końca jest tak. Ja sukienek nie noszę, więc faktycznie moje zarzuty co do sukienki czyjejś kobiety mogą być nie na miejscu (chociaż oczywiście, jak każdy obywatel państwa demokratycznego, mam prawo wyrazić swoją negatywną lub pozytywną opinię o każdej dowolnej sztuce odzieży). Jednak fani filmy oglądają i mimo wszystko, na pewno część z nich do kina pójdzie. Może nie są znaczącym procentem wśród klientów dystrybutora (ba! może są ułamkiem procenta), jednak mimo wszystko są. A każdy klient ma prawo do wyrażenia do swoich oczekiwań w stosunku do produktu. Nie wymagaj od kogoś, kto z zasady potępia dubbing (bo woli oglądać wszystko w oryginalnym języku), żeby cieszył się nawet z najlepszego. A czy taka krytyka dojdzie w ogóle do producenta (w tym przypadku dystrybutora) i co on z nia zrobi, to już całkiem inna sprawa ;) Byłem na Mononoke Hime z dubbingiem, mam nawet DVD, jednak bardzo żałuję, że brakuje tam oryginalnej ścieżki dźwiękowej. Dla mnie to poważna wada. Z tego samego powodu cieszę się, że pozostałe DVD z Ghibli, wydane w Polsce, mają jednak ścieżkę japońską. Oczywiście na Howla się wybiorę, nawet jeśli w mojej wiosce dostępny będzie jedynie z dubbingiem. Z całkiem innej beczki - zmiany na głównej stronie ACP całkiem mi się nie podobają (jako obywatel demokratycznego państwa wyrażam swoje zdanie, co zrobi z tym producent, to całkiem inna sprawa ;). Z całkiem innej beczki II - w tym zalewie nowych tekstów gdzieś wcięło mój stary (ale ciągle jary?) tekst o robieniu fanzina w weekend O_o [16] Re: Dubbing do de?
Teerrre feerrre kuku z oryginalem. Wszyscy tak tutaj ladnie pisza, ze ucza sie z anime japonskiego etc, ale to sranie w banie za przeproszeniem. Gdziekolwiek bym sie na konwencie nie zjawila i nie przywitala sie po japonsku, lub uzyla nawet dosadniejszego slowa, a juz bron Boze podala oryginalny tytul a nie angielska wersje, tam sa narzekania, krzywe miny i prosba by mowic po naszemu. Srutututu. Jesli glupie konnichi-wa ogenki desu-ka sprawia ludziom problemy, to znaczy, ze oni nie slysza nic w anime i wylacznie czytaja napisy. Wiec rownie dobrze mogliby sluchac dubbingu.
Uraz do dubbing to chyba cecha narodowa. Uwazam ze Niemcy co jak co, ale dubbingi maja niezle i sama bym chetnie dorwala Berusaiiyu no bara w wersji niemieckiej, tym bardziej, ze opening przypadl mi bardziej do gustu, niz japonski oryginal. (wlasciwie melodia byla wzieta z openingu wloskiego:P).
Mysle, ze u nas dubbing to po prostu kwestia przyzwyczajenia i angazowania dobrych aktorow. (vide Shrek, ktorego to dubbingiem wszyscy sie zachwycali). Zdawac by sie moglo, ze fani sa malkonentsamiz przyzwyczajenia, bo gdy wsadzic ich w wir tego, o czym mowia, najzwyczajniej sie gubia. Nie wszyscy, of course, ale z pewnoscia duza ich czesc. Howgh. [18] Re: Dubbing do de?
Ja akurat zapamiętałem pare słów oglądając anime. Uważam po prostu że anime z inna sciezką dzwiękową niż japońską słucha sie nieprzyjemnie.Każdy dubbing nawet najlepszy odbiera klimat a to dlatego że z dubingiem zawsze w parze idą również inne cięcia np muzyki,imion.
Kiedys chciałem obejrzec na RTL2 fajna anime bodajże Kamikaze Kaito Jeanne i owszem fajne anime ale idiotyczny niemiecki głos psuje wszystko.Aż dziwi mnie to że fani w tej sprawie nie protestują. Na jetix leci teknoman.Anime jest bardzo ciekawe ale idiotyczna cenzura(wyciecie muzyki,zmiana dialogów,imion itp)zrobiona przez Saban Entertainment zrobiła z teknomana bajeczkę dla dzieci,akurat na poziomie Jetixa. [21] Re: Dubbing do de?
zgadzam sie calkowicie! teknoman jest ciekawy ale dlaczego podczas transformacji tylek Takayi(Blade'a) jest wyciety?? komu przeszkadzala gola dupa faceta (i to jakiego!!!)chcialbym obejrzec oryginal Tekkaman! panstwo mowia przewaznie o amerykanach, niemcach i polakach ale nikt nie zjedzie francuzow za kanal Mangas (AB Sat) i calodzienny dubbing!!!??? tylko wolf's rain sie od tego uchronilo i ma sub [22] Re: Dubbing do de?
Podczas transformacji w teknobocie i po wyjsciu z niego ,blade nie był goły.W oryginale tez nie był.
Lecz jak sie przemieniał za pomocą kryształu to wtedy tak.
Widziałem wiekszosc oryginalnych odcinków i róznica jest niesamowita,na kazdym kroku.Po prostu brak słów. [23] Re: Dubbing do de?
widziales oryginaly? powiedz czlowieku gfzie je dorwales!!!! Yoko-chan tez chce!!!!!!!!!1 [24] Re: Dubbing do de?
są powszechnie dostepne jako divx z angielskimi napisami np w dc+ lub za pomocą torrentów.
www.google.com i wpisz tytuł czyli "Tekkaman Blade". [25] Re: Dubbing do de?
dziekuje sierdecznie mam u ciebie dlug wdziecznosci!!!!!!!!!!!!! [19] Re: Dubbing do de?
Co do niemieckiego dubbingu to różnie z tym bywa ale poziom jest nieporównywalny z tym co można spotkać w Polsce. Dla przykładu niemiecki dubbing do "Noir" był całkiem niezły, nawet pomijając teksty uważam, że głosy naturalnie oddawały charaktery postaci, podobnie można powiedzieć o niemieckiej wersji "X". [20] Re: Dubbing do de?
to kwestia przyzwyczajenia.Moze jakbym ogladal anime po niemiecku to po jakims czasie wydawało by sie to coraz lepsze.Ale jak sie caly czas slyszy japonskie glosy a nagle wlacza sie anime na rtl2.To nie mozna tego sluchac. [26] Re: Dubbing do de?
Obejrzalam niedawno Lady oscar w oryginale. Szczerze powiem, ze glos Marii Antoniny w jezyku niemieckim brzmial bardzo dobrze, to samo samej Oscar. Innych postaci nie pamietam, chociaz Rosalie akurat nie przypadla mi do gustu (grala ja Daniela Reidies, uzyczajaca takze glosu Mili w Mila Superstar^^). Niemniej jednak wlasciwie nie czulam jakies roznicy, chociaz juz wtedy wiedzialam, ze to Japonska produkcja. Podobnie bylo z produkcjami spod znaku WMT Series. Niemcy w wielu z nich pokusili sie o zachowanie oryginalnych melodii z openingow, czy piosenek w anime. Glosy byly bardzo dobrze dobrane (chocby takie Eine Froehliche Familie, czy Tico ein Toller freund.). Glos Nan w Missis Jo un ihre froehliche Familie podobal mi sie niezmiernie i chyba nawet japonski glos tego nie przebije...^^ Kwestia jest to, czy czlowiek chce sie otworzyc na cos, czy tez nie. Jego wolny wybor. A fani narzekaja, tylko, ze gdy ich spytac o jakiegos seiyuu, oryginalny tytul, czy cokolwiek innego, czesto maja z tym ogromne problemy...:/ A tu sie na dubbing rzucaja... PS Glos Onizuki w oryginale drazni mnie niepomiernie (wersja anime). Ciekawe, jak brzmi w innych wersjach jezykowych:D [27] Re: Dubbing do de?
"Niemcy w wielu z nich pokusili sie o zachowanie oryginalnych melodii z openingow, czy piosenek w anime"
czyli sprechanie tez zlikwidowali,nawet jesli zostawili oryginalną melodię to napewno nie język.Chociaż w wiekszosci przypadków zmieniają wszystko,wycinają muzyke,piosenki itp.I za co ich lubic,
Ja pamietam cały czas co zrobili z sailor moon.Koszmar. Wycieli takie piekne japonskie piosenki(np opening,było ich kilka a zostawili jeden,ten pierwszy),zamiast pieknych melodi dali tam jakies idiotyczne techno.Pozmieniali po swojemu nazwy ataków, dialogi tez poprzekształcali.
Z tego co czytałem to wiem ze polska wersja była najmniej ocenzurowana w europie. My mielismy szczescie ze polsat dał lektora na oryginalny głos a nie dubbing.Chociaż obecnie polsat niestety nie rozumie ze lektor jest lepszy i do anime yugioh dał dubbing.I jest to wersja amerykanska. [28] Re: Dubbing do de?
Jak dubbing może być lepszy od oryginału? Jeśli nie wiesz o czym mówię to polecam pooglądać takie np. Saber Marionette J po ANGIELSKU, niemieckiego czy innego już nie trzeba żeby stwierdzić że klimat został totalnie zarżnięty w zarodku, czy wyobrażasz sobie żeby ktokolwiek umiał podłożyć choć odrobinę podobnie głos Lime tak jak pani ze zdjęcia w tym artykule (dla mnie Megumi jest jedyna i niepowtarzalna). Jedyny film w którym ścieżka nie-japońska była dobra to Ghost in the Shell, nie powiem całkiem fajnie sie oglądało. Ja sam jak ściągam (tak przyznaje sie, ssam anime z torrenta) to od razu wykopuję wszystkie inne ścieżki dźwiękowe poza oryginalną i zostają tylko angielskie napisy (chyba że są polskie do zdobycia). Według mnie do dubbingu filmów studia Ghibli u nas w kraju nie można mieć zastrzeżeń, to są filmy adresowane raczej do młodszego odbiorcy, a jak dystrybutor idzie na rękę bardziej dojrzałym fanom i również przygotuje wersję z napisami to trzeba sie tylko cieszyć. [29] Re: Dubbing do de?
A jeszcze mam słowo na temat muzyki "pozostawianej w oryginale" przez niemieckich speców. tom-21 napisał o sailorkach że zarżnęli na całego muzykę, ja dodam swoje trzy grosze na temat DBZ na RTL2, jak usłyszałem opening śpiewany po niemiecku do oryginalnej melodii to dostałem prawie drgawek, potem mnie jeszcze dobili "We gotta power" po szprechanemu i już całkiem sie załamałem. Jeszcze kiedyś był opening do Ojamajo Doremi, japoński był taki fajny a po niemiecku totalna porażka. Tak ogólnie to bym chciał usłyszeć kiedyś po niemiecku kawałek "Pararira Paradaisu" śpiewany przez Megumi, ale by była jazda. [30] Re: Dubbing do de?
[31] Re: Dubbing do de?
:) [32] Re: Dubbing do de?
Chyba bardzo powoli czytasz, ja tam sobie poradziłem zarówno z Excel Saga jaki i PPP, fakt trochę szybko nawijają ale da sie przeżyć, zreszta oba miałem hardsuby więc nici z angielskiej ścieżki. [33] Re: Dubbing do de?
Dubbing do de i powinien być karany. [34] Re: Dubbing do de?
[35] Re: Dubbing do de?
ani to ani to.
Wystarczy więzienie lub kara pienieżna. [36] Re: Dubbing do de?
ja widziałam zapowiedź z dubbingiem i uważam: że czemu nie? - wszystko dla ludzi, acha i widzę dodatkowe plusy: - można skupić się na kontemplowaniu (kreski, animacji, akcji, co jest raczej trudne gdy się jest krótkowidzem-ja:P) - ławiej zabrać ze sobą osobę która jest leniwa i nie chce jej się czytać (np.: mój mąż:)) - może to jest droga do rozwinięcia plskiego rynku m/a? więc dlaczego nie? [37] Re: Dubbing do de?
Jak dla mnie 50% anime to ścieżka dzwiękowa.
Zależy mi na oryginalnej muzyce i japońskich głosach.
Wiec dubbing odpada. [38] Re: Dubbing do de?
A na dubing Tenjo Tenge tylko wojtek_wm marudził ;-) [39] Re: Dubbing do de?
Heh ja tam i tak wolę napisy (tak samo jak to, aby nie tłuumaczyć tytułów produkcji) i tyle... Nie ubliżam przez to dubingowi, ale za nim nie przepadam...i wolę posłuchać nawet seiyu o prędkości automatu, niz jakiegoś głosu z za swiatów XDDD I nie ma to nic wspólnego z jakimiś ogólnikami, a tylko i wyłącznie z moimi odczuciami, choc muszę przyznać, ze są produkcje, które wolę z dubingiem (np. wspomnianu Shreek, w którym dubbing jest na prawdę mistrzowski, choć w oryginale terz się super oglądało)... A jak będzie z Haru... zobaczymy (heh w chwili, kiedy to piszę (16.10.2005) u Nas tj. w Nowym Sączu jeszcze Haru nie ma... To jest prawdziwy powód do narzekań =="... [40] Re: Dubbing do de?
[41] Re: Dubbing do de?
Zasadniczo i napisy i dubbing zależą od jednego elementu jakim jest jakość tłumaczenia. Niezależnie od wszystkiego innego jeśli tłumaczenie nie wyjdzie to całość się nikomu nie spodoba. W wypadku dubbingu jest nieco trudniej, bo dochodzi jeszcze kunszt aktora podkładającego głos. Wróćmy jednak do tłumaczenia.
Jak już napisałem, tłumaczenie może być dobre lub złe. Najgorsze jest to, że dobre tłumaczenie nie musi oznaczać tłumaczenia słowo w słowo. Niestety, bardzo czesto takie tłumaczenia są złe i nienaturalne. Głównie dlatego, że zostają w nich naleciałości po języku z którego dokonuje się tłumaczenia. Wychodzą wtedy dziwne konstrukcje gramatyczne psujące realizm wypowiedzi. Po drugie, tłumacz musi być bardzo dobrze obyty z językiem. Tak by wyłapywać żarty językowe, które mogą się pojawić. Ktoś się natknął na taką pseudoreklamówke BMW z Madonną? ("Star") - ściągnąłem to i polskie napisy do tego (bo chciałem puścić rodzinie). I co? Po obejrzeniu całości stwierdziłem że autor tłumaczenia dał plamę. Ciężką. W pewnym momencie Madonna tam mówi że nie ma pojęcia gdzie kierowca ma ją zawieźć i stwierdza że to nie ona ma znać drogę w tym mieście (które nazwała "Los Armpitos") tylko on. Tłumacz zostawił "Los Armpitos". Co jest błędem, bo tłumaczenie na polski zgodne z kontekstem to byłoby coś w stylu "Zadupkowo Górne". I od razu kwestia nabiera innego znaczenia, ważnego dla budowania obrazu postaci. Podobny chwyt wykonano w Shreku - żarty orginalne były nie tłumaczone, a zastępowane polskimi odpowiednikami. Gdyby nie to to nie zyskałby on takiego rozgłosu. I ten sam problem pojawia się w anime - ile razy napisy do anime były tak błędne, że ja, który "ucze" się japońskiego oglądając anime je wyłapywałem? Ale wracając do tematu: jakość napisów zależy tylko od tłumacza. Jakość dubbingu zależy od tłumacza i aktorów. A jednak _DA_ się zrobić dubbing dorównujący (a przy dużej dozie szczęścia - lepszy) od orginału. Shreka nazywam drugim dobrym polskim dubbingiem. Pierwszym była Pszczółka Maja. Poza tym porównałem kawałki tłumaczenia polskiego z angielskim fansubem i w tych kawałkach akurat wypadł on... znacznie lepiej XD ("tak to nie porozmawiamy sobie, no!"). Więc nie należy być sceptycznym odnośnie dubbingu (a póki nie ma dobrych dubów to pozostają suby... zazwyczaj dobre, choć też nie zawsze...) [42] Re: Dubbing do de?
[43] Re: Dubbing do de?
[44] Dubbingo wa itsumo hidoi desu ne?
I ja się dokładam do przeciwników stosowania dubbingu w anime. Użycie dubbingu naprawde pozbawia daną serię specyficznego klimatu. Ostatnio na praktykach kolega pokazywał mi coś na YouTube - no to myśle sobie, że i ja mu pokaże jak wygląda Evangelion, którego mu pożyczyłem do obejrzenia. Włączam bodajże drugi epizod, nieco podgłaśniam, a tu... angielski dubbing!!! Mimo szczerych chęci, po obejrzeniu całej serii w oryginale nijak nie pasował mi podstawiony głos Misato. Precz z dubbingiem :-) No chyba, że rzeczywiście dla młodzszego widza. Teraz sprawa nauki języka japońskiego z anime. Już niespełna rok uczę się japońskiego na własną rękę i mogę stwierdzić, iż często gęsto w trakcie nauki po przeczytaniu jakiegoś zwrotu, bądź zdania, zdaję sobie sprawę, że słyszałam to, w jakimś anime i jest to wtedy o wiele łatwiej zapamiętać. Ostatnio przy nauce gramatyki trafiłem na zwrot "desho?" na końcu zdania - chwila namysłu... i nagle w głowie miałem pierwszy epizod "Lovely Complex" wraz z napisem u dołu "Isn't he?". To naprawdę ułątwia naukę języka. Z każdego anime jakieś zwroty zostają. ("Ouran Host CLub" - Irasshaimase [i też napis na dole "welcome"]) No i chyba tyle... A ,jeszcze coś - jako,że zamierzam w tym roku zdawać egzamin JLPT to może przy okazji zapytam się czy ktoś również będzie go zdawać 2 grudnia w Warszawie? Sayounara minna-san :-) | Użytkownik Szukacz Radio Gorące teksty | ||||||||||