header imageheader imageheader image

J-Zine #3

EnSa

Menu

jzine_3-1.jpg
Okładka „J-Zine” #3
jzine_3-2.jpg
W numerze m.in. recenzja „One Piece”

Zachęcona recenzją Grisznaka zamieszczoną jakiś czas temu na acp, sięgnęłam po „J-zine”, internetowy fanzin poświęcony mandze i anime oraz kulturze Japonii. Jako że od wydania drugiego numeru minęło już kilka miesięcy, a w tym czasie pojawiły się kolejne numery, warto przyjrzeć się bliżej dalszemu jego rozwojowi. Na tapetę weźmiemy więc trzeci numer owego kwartalnika (opatrzony datą kwietniową) i spróbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie czy warto poświęcić dłuższą chwilę temu projektowi…

Numer trzeci „J-zine” dowodzi jego rozwoju — magazyn zyskał kilkadziesiąt stron i w swej trzeciej odsłonie liczy ich już 57, dostępny jest również w kilku wersjach kolorystycznych. Jako że swą recenzję opieram na jednej z wersji (light blue) trudno mi stwierdzić, czy wersje te różnią się między sobą czymś poza kolorami tła. Te, w które zaopatrzono „moją” wersję, są dość spokojne i stonowane, a obrazki w recenzjach i artykułach — dobrze dobrane. Muszę dodać, że w niektórych recenzjach negatywne wrażenie sprawiały szerokie „dziury” między kolumnami tekstu. Nie jest to jednak wada, która odebrałaby mi przyjemność czytania, więc dość dokładnie zapoznałam się z zawartością. I co my tu mamy?

Przystawki

Na pierwszy ogień poszedł „One Piece” — dostajemy krótką notkę informacyjną wraz z biografiami bohaterów i swoistą recenzję tego tytułu w formie dyskusji, w której twórcy i redaktorzy „J-zine” spierają o plusy i minusy serii porównując ją do innych anime, takich jak „Bleach” i „Naruto”; oceniają animację, komizm serii itp. Dalej mamy zaś artykuł-historię opisujący Thomasa, jednego z członków Fansub TV — ekipy tworzącej m.in. opisywanego zina, i jej społeczność. Artykuł ciekawy, ale raczej dla osób związanych z ekipą i twórcami zina.

Kilkanaście dalszych stron fanzinu poświęconych jest grom visual novel oraz tzw. graphic novel — mamy tu więc recenzję „Tsukihime” („Moon Princess”), która wywołała u mnie krótkotrwały atak paniki: autor nie wyjaśnił bowiem samego pojęcia visual novel; jednocześnie szybko przeskakuje on od strony graficznej do muzycznej, a następnie — do scenariusza, co nie sprzyja przejrzystości tekstu. Recenzja ta, choć omawia różne aspekty wspomnianego tytułu, pozostaje jednowymiarowa i nieco uproszczona — wszystko dla jej autora jest albo „good” albo „bad”, trudno tu o głębsze przemyślenia i uwagi. Kolejne strony zina to jednak dosyć udana recenzja „Maid Machinegun”, krótkiej nowelki o pokojówce, nie brak także licznych recenzji „bieżących” anime oraz zapowiedzi nadchodzących serii.

jzine_3-3.jpg

Dania główne

Podstawowym tematem „J-zine” są opisy i recenzje anime. I tak, w numerze tym mamy info, biosy i krótką ocenę „Blassreitera”, znajdziemy tu także recenzję drugiej serii jakże popularnego w Polsce anime „Vampire Knight” o podtytule „Guilty”, w której to recenzji autor krótko przedstawia serię, ocenia bohaterów i dalszy rozwój akcji. Jednocześnie jednak pozwala on sobie na krytykę historii VKG i samego zakończenia serii, uznając je za pozbawione błysku, w dodatku zdradzając pewne szczegóły rozstrzygnięcia finału. Recenzje tych serii rozdziela kilkustronicowy opis OST-a z „Macross Frontier” (OST 3: „Nyan Tama” CD 2) analizujący wszystkie utwory z płyty. Jest on wzbogacony o dłuższą ocenę końcową sformułowaną przez autora opisu.

Im dalej w las tym… ciekawiej. Kolejne recenzje przybliżają nam nieco anime „Toradora!” oraz tytuł „Ga-Rei”. W tym drugim przypadku, poza zwykłym opisem historii, animacji czy muzyki w serii, autor analizuje także relacje pomiędzy anime a mangą. Poza wspomnianymi tytułami w „J-zine” znajdziemy także omówienie „Ninja Scroll The Movie” czy „Gungrave”; fani lżejszych klimatów mogą zaś zainteresować się opisem serii „Popotan”.

Deser

W dalszej części zina nie brak kontynuacji rozpoczętego we wcześniejszym numerze opisu podróży po Japonii. Autorka tekstu opisuje m.in. podróż shinkansenem, pobyt w japońskim motelu czy korzystanie z gorących źródeł; wszystko jest okraszone zdjęciami odwiedzanych miejsc przysypanych śniegiem :P. Następujący po tej opowieści kącik muzyczny poświęcony jest artystce Ringo Shiina, zaś fani japońskiej kuchni bez wątpienia skorzystają z precyzyjnego przepisu na smakowity somen z krewetkami, znajdującego się na ostatnich stronach „J-zine”.

Rachunek

Czy warto przeczytać trzeci numer „J-zine”? Według mnie — jak najbardziej. Fanzin ten trzyma równy, dobry poziom i może być ciekawą lekturą dla wszystkich fanów mangi i anime, i to zarówno tych, interesujących się najnowszymi tytułami i nowościami rynkowymi, jak i tych, którzy gustują w raczej klasycznych tytułach. Dodatki w postaci opisów soundtracków czy gwiazd muzyki urozmaicają ten jakże ciekawy zin i podwyższają ogólną ocenę numeru. Liczę na to, że kolejne odsłony będą jeszcze lepsze od poprzednich, a my na naszym rodzimym rynku doczekamy się równie dobrego, jeśli nie lepszego zina…

Dodaj do:

Zobacz także

Ocena

12345678910
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy.
8,00/10 (1 głosów)

Komentarze

Sposób wyświetlania:

Ilość komentarzy: 4 dodaj

[1] Re: J-Zine #3
Luchianka [*.siedlce.vectranet.pl], 12.09.2009, 18:19:48, oceny: +0 -0
LuchiankaJuż jest czwarty numer jest J-zinu.
[2] Re: J-Zine #3
EnSa [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 12.09.2009, 22:25:00, odpowiedź na #1, oceny: +0 -0
Wiem, ale prędkość wrzucania tekstów na acp nie zależy ode mnie... a może zmobilizuję się żeby przeczytać i zrecenzować nr 4? Kto wie... w każdym razie polecam :)
[3] Re: J-Zine #3
Grisznak [*.satfilm.net.pl], 12.09.2009, 23:04:57, odpowiedź na #2, oceny: +0 -0
GrisznakPisz pisz, nieźle ci to poszło.
[4] Re: J-Zine #3
tom-- [*.pila.vectranet.pl], 14.09.2009, 15:08:52, oceny: +0 -1
Skąd to ściągnąć ? Z tamtej strony nie można ?
Powered by WashuOS