Niusy Teksty Galerie Plikownia |
Jak zrobić fanzin... w weekendNiedzielaNiedziela rano. Pamiętając, że czas nagli, wstajemy o barbarzyńskiej porze, czyli 9 rano. Szybkie mycie, śniadanie i siadamy ponownie do komputera. Dzisiaj nie mamy już czasu na gromadzenie materiałów – z tego, co zrobiliśmy wczoraj, musimy złożyć fanzin i go powielić. Pierwszą rzeczą, jak zrobimy, będzie odebranie poczty. Jeśli jesteśmy szczęśliwcami, do tego czasu w naszej skrzynce wylądowało kilka pozytywnych odpowiedzi na nasze prośby o użycie grafiki lub tekstów. Jeśli nie – trudno, poradzimy sobie bez tego. Uruchamiamy program, w którym mamy zamiar składać nasz fanzin. Na pierwszej stronie projektujemy okładkę – z posiadanej grafiki wybieramy interesujący nas obrazek i w estetyczny sposób komponujemy go w całość z logiem, czyli graficznym przedstawieniem nazwy, jaką wymyśliliśmy wczoraj, oraz wszelkimi innymi elementami, jakie nam wpadną do głowy. Możemy użyć kilku obrazków jednocześnie, łącząc je w ciekawy kolaż. Jeśli nie mamy żadnej grafiki (nie przyszła ani jedna odpowiedź pozytywna) używamy grafiki z anime lub mang recenzowanych w fanzinie. Możemy „wyprodukować” ją sami, skanując okładki płyt DVD lub kaset, strony artbooków i mang, możemy też ściągnąć ją z netu, jeśli brakuje nam oryginałów lub skanera. Posiadając okładkę, zabieramy się do właściwego składania fanzina. Wklejamy do pliku wszystkie teksty, jakie udało się nam zebrać, już w takiej kolejności, w jakiej mają znajdować się oryginalnie w fanzinie. Jeśli nie robiliśmy tego wcześniej, na wszelki wypadek przepuszczamy wszystko przez korektę błędów, po czym formatujemy cały tekst. Czyli na przykład: ustalamy wielkość i rodzaj czcionki, robimy kolumny, wyrównujemy do prawej lub lewej, lub obu naraz etc. Nie zapomnijmy o ustawieniu właściwości strony – marginesy, stopka, nagłówek, numery stron. To wszystko bardzo ładnie można zautomatyzować już na samym początku, dzięki czemu zaoszczędzimy masę czasu. Teraz widzimy, ile zgromadzony tekst zajął nam miejsca. W zależności od tego możemy ostatecznie zdecydować, ile fanzin będzie miał stron. Oceniając to, weźmy pod uwagę ilość posiadanej grafiki. Jeśli jakimś przypadkiem jest tam dużo fanowskich komiksów lub pełnoplanszowych grafik, dobra nasza! Jeśli grafiki jest mało, uświadomijmy sobie, że nasze recenzje też wymagać będą ilustracji (skanów mang, screenów z anime) – im więcej, tym lepiej! Mamy już okładkę, mamy już tekst wklejony do pliku i sformatowany. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby stworzyć drugą stronę naszego fanzina, czyli spis treści i wstępniak. W tabelce robimy spis treści (na razie bez numerów stron), pozostałe miejsce zapełniamy wstępniakiem. Wstępniak jest bardzo łatwy i przyjemny do napisania i nie sądzę, żeby ktokolwiek potrzebował w tym kierunku wskazówek. Następnie począwszy od strony trzeciej uzupełniamy tekst grafiką. Jak się już zapewne domyślacie, grafika „wypychając” tekst zwiększać nam będzie ilość zajmowanych stron. Wklejamy grafikę tak długo, aż nie osiągniemy pożądanej objętości. Uwaga – im mniej będziemy wymagać od programu, jakiego używamy, tym mniej denerwujących problemów nam przysporzy. Jeśli chcemy później fanzin powielać na papierze, każdy rysunek powinien być zredukowany do skali szarości. Nie rozciągajmy na siłę obrazków – nawet najładniejsza mangowa panienka może przestraszyć tzw. pixelozą. Kilka podpowiedzi – jeśli materiałów ciągle nam za mało a koniecznie chcemy osiągnąć planowany efekt, możemy sięgnąć po kilka sposobów na rozdmuchanie zawartości. Zaplanujmy wysokie, efektowne nagłówki i stopki. Możemy tam wrzucić logo, grafikę, teksty. Zwiększmy rozmiar czcionki i odstępy między wierszami. Dzięki temu nasze teksty będą bardziej czytelne. Możemy też wybrać czcionkę, która sama w sobie lubi zajmować dużo miejsca - takie właściwości mają czcionki o stałej szerokości, jak na przykład Courier New. Tytuły artykułów śmiało powiększmy na całą szerokość strony. Także w ich przypadku dobranie atrakcyjnej czcionki może dać niezły efekt estetyczny, jak i objętościowy. Na sam koniec grafika – nie bójmy się dużych obrazków! Jeśli nie zajmują więcej, niż 50% miejsca w artykule, wszystko w porządku. Fanzin trzeba jakoś zakończyć. Możemy go zakończyć naturalnie, ostatnią stronę także zapełniając artykułami lub grafiką, jednak o wiele ładniej i ekonomiczniej będzie umieścić tam tył okładki. Teraz pozostaje nam tylko wpisanie numerów stron w spisie treści i ostatni rzut oka, czy wszystko w porządku. Jeśli już wszystko w porządku, zastanawiamy się, w jakiej postaci ma zaistnieć nasz fanzin - czy w wersji papierowej, czy cyfrowej. Załóżmy, że wybraliśmy papier – drukujemy fanzin na drukarce, pamiętając o takim ustawieniu właściwości, żeby dało się z tego złożyć broszurę. Czyli na jednej kartce A4 obok siebie strony pierwsza i ostatnia, na jej odwrocie druga i przedostatnia itd. Trochę wyobraźni, nauki na błędach i każdy powinien dać sobie z tym radę. Jeśli nie cackaliśmy się za bardzo ze składem, powinniśmy skończyć do godziny 19tej. Teraz musimy zastanowić się nad sposobem powielenia większej ilości egzemplarzy. Do wyboru ksero i drukarka. Wbrew pozorom, to drugie rozwiązanie nie jest złe – jeśli jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami drukarki laserowej, jest nawet dość tanie. Poza tym jakość wydruków będzie nieporównywalnie lepsza od ksera. Niestety, jeśli nasza drukarka to zwykła „plujka”, raczej darujmy sobie jej użycie w roli powielacza. Ksero – rozwiązanie tanie i skuteczne, tylko gdzie do cholery znajdziemy ksero o godzinie 19tej w niedziele?! Podpowiedź – sprawdźcie główne dworce kolejowe w Waszym mieście, oraz hipermarkety. W większych miastach powinno zadziałać. Pokserowane arkusze składamy na pół i wkładamy jeden w drugi, otrzymując produkt ostateczny – fanzin. Jeśli podczas drukowania pomyliła nam się jednak kolejność stron, drukujemy na małych karteczkach erratę i także umieszczamy ją w środku. Jeśli posiadamy zszywacz z długim ramieniem (do zszywania dużych formatów), możemy na lini zgięcia umieścić 1-2 zszywki, co nada naszemu zinowi bardziej profesjonalnego wyglądu. Rozważmy też drugą możliwość - fanzin w wersji cyfrowej. To bardzo dobre rozwiązanie - jeśli umieścimy go w necie, powielenie i dystrybucja nic nie będą nas kosztować i każdy chętny łatwo i szybko będzie mógł zapoznać się z owocem naszej weekendowej pracy. Jednak nie możemy umieścić fanzina w postaci pliku roboczego .doc (na przykład). Tutaj w sukurs przychodzi nam nieoceniony format .pdf. Jednak, aby móc skonwertować nasz plik w .pdf potrzebujemy Adobe Acrobata. Jeśli go nie mamy, nic straconego – pod warunkiem, że składaliśmy nasz fanzin w OpenOfficie (to darmowy program, a ostatnie wersje są całkiem sensowne i nie gryzą laików). Jeśli używaliście tego programu, lub macie Adobe Acrobata, wystarczy kliknąć odpowiednią ikonkę, by po kilku chwilach otrzymać fanzin gotowy do czytania lub dystrybucji. Jeśli wyjściowy produkt nie wygląda najlepiej (popsuta rozdzielczość obrazków na przykład) lub ma zbyt dużą objętość, pobawcie się ustawieniami. Jeśli nie macie pojęcia o czym mówię, dajcie sobie spokój i poszukajcie ksera. Fanzin w wersji cyfrowej wrzucamy na sieć – jeśli nie mamy własnej strony, proponujemy współpracę jakiemuś portalowi, najlepiej takiemu, który ma własny czat (albo którego przedstawiciele siedzą właśnie na IRCu). Wszystko gotowe – niedziela jeszcze nie minęła, a my szczęśliwi (chociaż zmęczeni i głodni) staliśmy się twórcami fanzina. Przyszłość rysuje się w tęczowych barwach, a nam pozostaje tylko powiadomienie fandomowej społeczności o naszym dziele. W tym celu ponownie używamy serwisów zajmujących się m&a. W newsie podajmy sposób kontaktu z nami w celu nabycia fanzina (lub lokację pliku w internecie) i cieszmy się rosnącą z godziny na godzinę sławą. Powyższy tekst jest rozbudowaną i spisaną wersją prelekcji o tym samym tytule, jaka miała miejsce w ramach panelu fanzinowego na konwencie GDAnetKon w Gdańsku w ostatni weekend (4-5 czerwca). W niniejszej wersji wziąłem pod uwagę rzeczową krytykę niektórych proponowanych przeze mniej rozwiązań, za co jej (krytyki) autorom serdecznie dziękuję. Przy okazji pozwolę sobie na odrobine prywaty i przytoczę pytanie jednego z uczestników panelu, a dotyczące częstotliwości ukazywania się kolejnych numerów fanzina MA-88, którego mam zaszczyt być rednaczem i wydawcą. Pytanie brzmiało: „Skoro możliwe jest stworzenie fanzina w weekend, dlaczego kolejne MA-88 wychodzą co kilka-, kilkanaście miesięcy?”. Odpowiedź jest prostsza, niż mogłoby się wydawać, a brzmi: „Bo weekendy z reguły mam zajęte”. Dodaj do: Zobacz takżeZ tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki. Ocena
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy. 8,09/10 (11 głosów)KomentarzeIlość komentarzy: 15 dodaj [15] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
I co, dało radę? :P [2] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
khe khem ;] a ja moge wynik rownania ktorym mozna ponizszy txt zobrazowac ;]
hmmm mam pomysl:
mainowicie tworca tego txt zamiasc tracic czas na glupoty takie jak to powinien wziac sie do roboty nad wlasnym zinem Z WIEKSZA ILOSCIA PUBLICYSTYKI ;]]] [3] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
Ranisz moje serce, Yarmusie. Przecież właśnie dla dobra takich jak ty (semi-analfabetów o IQ obniżonym wskutek nadużywania alkoholu tudzież innej rozrywkowej chemii) zarząd MA-88 zdecydował się zmienić proporcje pomiędzy tekstem a grafiką :| Jednak może faktycznie nie był to dobry pomysł, skoro ostatnie badania rynku dowodzą, że takie typki stanowią wśród czytelników MA-88 marginalną mniejszość. Przede wszystkim, zdecyduj się - najpierw marudzisz, że w ostatnim MA-88 za mało tekstu, potem, że jednak piszę jakieś teksty (choćby powyższy - co za różnica, gdzie publikowany, skoro powszechnie dostępny). Eh, perły przed wieprza (dobrze, że jednego) :P [5] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
[14] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
czasu nie ma żeby przeczytać eMa-88. Ej no, akurat ten numer wystarczy pooglądać ;D Panie Jerzy prosze o pomoc. "Poczytaj mi mamo" ?? Dobra, na następny konwent w Tricity który zrobicie, przyjadę z publicznym odczytem najnowszego numeru. Pasi? [11] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
Taaak ja jako semi-analfabeta wypowiadam sie w imieniu reszty semi-analfabetow i powiadam zes nierob ;p. A wszystkie txt`y w kazdym ma przeczytalem, odnosnie mojego IQ: (fakt niskiego) 147. Nie zmienia to jednak faktu ze drogi v2 poszedles na latwizne.. Znajac zycie to wszystko przez twoje lenistwo ;] Nastepny numer ma byc lepszy, bo jak nie bedzie to go nie qpie (ale i tak bede go mial :P) [4] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
Pomysł fajny i sensowny.Nawet bym go poparł swoim czynem . Jednak macie pecha -jestem 100% nierobem :P [6] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
[10] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
podziękujemy Opatrzności? [7] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
Tego drugiego programu nie znam, ale z profesjonalnych programów do składu polecam Adobe InDesign, ewentualnie QuarkXpress [8] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
Cóż za skomplikowany sposób powiedzenia innym że chce się przejść na "emeryturę". Z drugiej strony tylko sceptycyzm mnie chroni przed obawą o zawartość tej puszki panie Pandor. Hmm... podogryzałbym Tobie jeszcze ale lepiej to wychodzi in personam, więc tylko jedno - po kiego grafikę z okładką fanzina wrzuciłeś dopiero na drugą stronę?(nawet jeśli pasuje w ten sposób to artykułu) Cały efekt reklamowy tekstu do kosza. :P [9] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
[12] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
...ale w weekend'y idziesz grać w frisbee? [13] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
Góral? Cóż za skomplikowany sposób powiedzenia innym że chce się przejść na "emeryturę". Wolałbym słówko "renta" ;) Ale nie, jeszcze nie teraz. Sporo materiałów do kolejnego numeru już jest gotowe, a ja tak sobie myślę, że chciałbym żeby powstały jeszcze dwa numery - MA-88 #8 na okładce będzie ładnie wyglądać. Z drugiej strony tylko sceptycyzm mnie chroni przed obawą o zawartość tej puszki panie Pandor. Z jednej strony chyba nie doceniasz, z drugiej przeceniasz ludzi :P Hmm... podogryzałbym Tobie jeszcze ale lepiej to wychodzi in personam Ależ nie żałuj sobie, następna okazja "live" może się długo nie trafić :P Cały efekt reklamowy tekstu do kosza. :P Jak już wyjaśnił Joe, to jego sprawka. Z elementów reklamowych mój jest tylko ten kawałek na samym końcu. A cały tekst napisałem... z potrzeby serca (powiedzmy;), nie dla celów marketingowych. Dopiero potem się zastanawiałem, gdzie go dać (miał iść na stronę zina, ale tam pies z kulawą nogą może by go przeczytał;). | Użytkownik Szukacz Radio Gorące teksty | ||||||||||
Chyba zrobie sobie fanzin w weekend... w szczegolnosci, ze sie jeden zbliza ;p