![]() ![]() ![]() | ||||||||||||
Niusy Teksty Galerie Plikownia |
Opowieści z ZiemiomorzaMichał Durys ![]() Do Polski trafiły „Opowieści z Ziemiomorza”, anime o którym było głośno odkąd tylko ogłoszono początek prac nad nim. Za kanwę scenariusza posłużyła proza Ursuli K. Le Guin, jednej z najważniejszych autorek fantasy. Ekranizacji dokonało Studio Ghibli, jeden z najbardziej utytułowanych producentów anime, którego kolejne filmy podbijają serca i portfele widzów nie tylko w Japonii. Choćby z tych względów żaden fan fantastyki lub anime nie powinien przejść obok tego filmu obojętnie. Fabuła filmu nie jest adaptacją książek Le Guin, a jedynie korzysta z wątków i postaci przewijających się przez cykl o Ziemiomorzu. Główny wątek zaczerpnięto z trzeciej części cyklu zatytułowanej „Najdalszy brzeg”. Równowaga świata została zachwiana, magowie tracą swoją moc, smoki pojawiają się na terenach zamieszkanych, a wśród ludzi i zwierząt szerzą się choroby. Tak jak w książce arcymag Krogulec stara się dotrzeć do źródła tych zjawisk, a jedną z kluczowych postaci jest młody książę Arren, jednak fabuła została poprowadzona inaczej niż w książce. Goro Miyazaki, który oprócz reżyserii jest także współautorem scenariusza, najwidoczniej w jednej historii chciał zawrzeć jak najwięcej ze wszystkich książek. Niestety więcej nie znaczy lepiej. Efekt jest taki, że film, choć bogaty w wątki, nie jest harmonijny. Wydarzeniom brakuje kontekstu i uzasadnienia, działania bohaterów także mogą być niezrozumiałe. O ile czytelnicy książek mogą samodzielnie wypełnić luki, to osoby, dla których „Opowieści…” są pierwszym zetknięciem ze światem Ziemiomorza najpewniej nie będą w stanie go w pełni zrozumieć, co potwierdzają niektóre opinie zasłyszane po seansie. Chociaż reżyserem nie jest Hayao Miyazaki to w „Opowieściach z Ziemiomorza” na pierwszy rzut oka widać film Ghibli. Zmiana reżysera nie wpłynęła na styl animacji, postacie rysowane są kreską znaną z wcześniejszych filmów, a scenografia jak zwykle urzeka detalami. Miejscami podobieństwo zmienia się wręcz w deja vu, przykładowo handlarz hazią z Hort jako żywo przypomina mnicha z „Księżniczki Mononoke”. Skojarzenie ze starszymi filmami nasuwa też animacja. Zastosowanie komputerów jest o wiele mniej widoczne niż w „Ruchomym zamku Hauru” czy „Spirited Away”. Nawet trudne i dynamiczne sceny, jak choćby powietrzna walka smoków, zostały stworzone ręcznie, przez co z jednej strony są mniej płynne i szczegółowe, ale z drugiej wyróżniają animatorskie rękodzieło na tle większości innych. Mimo licznych podobieństw są też pewne różnice w stosunku do innych filmów Ghibli. Obok „Księżniczki Mononoke” i „Grobowca świetlików” jest to jeden z filmów, których nie polecałbym małoletnim widzom. Nie chodzi nawet o te kilka scen, w których leje się krew, ale raczej o fakt, że film jest „gadany” czyli mało się dzieje, a dużo się mówi. W moim odczuciu jest to zgodne z duchem książek, w których akcja również toczy się powoli, ale dla najmłodszych film będzie zapewne nużący. W „Opowieściach…” brakuje też „maskotki” pokroju Calciphera z „Ruchomego zamku Hauru” czy pomocników Kamajiego ze „Spirited Away”, co z kolei starsi widzowie mogą przyjąć z ulgą. W filmie są akcenty humorystyczne, ale ocierające się niemal o slapstick, co nie pasuje do ogólnego klimatu filmu i jest mniej śmieszne. Najlepsze wrażenie zrobiła na mnie muzyka, a w szczególności piękna „Pieśń Therru”. Zakochałem się w niej odkąd po raz pierwszy usłyszałem ją w zwiastunie. Również w filmie prezentuje się ona olśniewająco, moim zdaniem to jedna z najlepszych kompozycji w filmach Ghibli. Reszta ścieżki dźwiękowej nie jest już tak spektakularna, ale znakomicie ilustruje film, a i słuchana osobno w domowym zaciszu pewnie sprawiałaby pozytywne wrażenie. Polski dystrybutor zdecydował się rozpowszechniać film tylko w wersji z napisami, a co najważniejsze film ma oryginalną, japońską ścieżkę dźwiękową, co z pewnością ucieszy większość fanów. Do polskiego tłumaczenia nie mam większych zastrzeżeń. Wprawdzie nie mogę zweryfikować jego zgodności z japońskim oryginałem to jednak odpowiada stylowi znanemu z polskich tłumaczeń książek i czyta się je dobrze. Jedyny drobiazg, który można by poprawić to nazwanie zwierzęcia, na którym jeździ Arren „wierzchowcem” zamiast „konia” ponieważ z wyglądu najbardziej przypomina lamę. „Opowieści z Ziemiomorza” są filmem przyzwoitym, ale słabszym niż dotychczasowe produkcje Ghibli pokazywane w Polsce. Nie jest to wielkim zaskoczeniem, o wiele większym byłoby gdyby debiutant pierwszym filmem dorównał mistrzowi. Czytelnicy książek Le Guin zapewne będą odczuwali niedosyt, zaś osoby nie znające Ziemiomorza mogą się czuć nieco zagubione, ale nie sądzę by ktokolwiek żałował wizyty w kinie. Dodaj do: Zobacz takżePowiązane tematy: Opowieści z Ziemiomorza. Nasze publikacje:
Z tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki. Ocena
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy. 3,00/10 (2 głosów)KomentarzeIlość komentarzy: 17 dodaj [1] Re: Opowieści z Ziemiomorza
Yaci [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 09.05.2007, 16:34:43, oceny: +0 -0 Joe, jak rozumiem radzisz przeczytać książki przed pójściem do kina? Bo cały czas się zastanawiam czy lepiej najpierw obejrzeć film czy zaznajomić się z twórczością Le Guin... Odpowiedz [2] Re: Opowieści z Ziemiomorza
[15] Re: Opowieści z Ziemiomorza
Chcialbym byc oceniany przez takich wykladowcow jak Ty. [3] Re: Opowieści z Ziemiomorza
![]() [4] Re: Opowieści z Ziemiomorza
![]() film warto, oczywiście, obejrzeć ~ ale czy będzie się podobał, to już bardzo zależy od widza XD [5] Re: Opowieści z Ziemiomorza
Wiele obiecywałem sobie po tym filmie - nawet poszedłem na przedpremierę, ale w trakcie oglądania zacząłem się zastanawiać: Czy to ja nagle stałem się cyniczny i przestały mi się podobać familijne produkcje Ghibli czy może to "Opowieści" są po prostu beznadziejne. Po obejrzeniu skonsultowałem się z kolegą, a nastepnie dla pewności włączyłem sobie kilka mizayek. Piszę to z całkowitym przekonaniem: to najgorszy film w historii Ghibli. Nawet "Horus" bardziej mi się podobał nie mówiąc już o "Pandzie Kopandzie" ;-) "Opowieści" są kiczowe, banalne i epatują tanim moralizatorstwem. Drażnią wszechobecne elementy zapożyczone z innych anime studia (Dlaczego te postacie wyglądają jak żywcem wyjęte z np. "Ruchomego Zamku", albo "Spirted Away"? Zwłaszcza drugoplanowe) razi ckliwość i melodramatyzm. Niby ma być wzruszająco i pięknie - wychodzi holywoodzko i głupio. Piosenka Therru jest może ładna ale trwa z dobre trzy minuty a w tym czasie oglądamy pocztówkowe krajobrazy. Po co była ta scena? Tekst piosenki jest niby związany z fabułą ale ta dłużyzna ciągnie się i ciągnie. Prócz tego słowa w stylu "nienawidze każdego kto nie ceni wartości życia" (czy coś w tym stylu) brzmią naprawdę śmiesznie. I jeszcze ten błyszczący miecz rodem ze starych anime o walkach mechów. Rozpacz. Nie wiedziałem czy mam śmiać się czy płakać (nawet nie wspominam o tym jak okrojono powieść bo tego akurat można się było spodziewać). Szczerze odradzam ten film. Moim zdaniem zamiast popularyzować mangę i anime w Polsce odniesie odwrotny efekt. Bo to jest w przeciwieństwie do "Nausicaa from the valley of the wind", "Laputy", "Whisper of the heart" albo nawet "Totora" zwykła infantylna bajka. Sporo disneyowskich seryjnie produkowanych animacji reprezentuje wyższy poziom. Naprawdę, strasznie się zawiodłem. [6] Re: Opowieści z Ziemiomorza
![]() [7] Re: Opowieści z Ziemiomorza
[8] Re: Opowieści z Ziemiomorza
[9] Re: Opowieści z Ziemiomorza
[10] Re: Opowieści z Ziemiomorza
![]() [11] Re: Opowieści z Ziemiomorza
Dołączę się do fali krytyki. Opowieści są beznadziejne. Zaznaczam od razu, że nie czytałem książek, a część informacji wygooglałem już po seansie, stanowię więc dobry egzemplarz testowy do ocenia filmu jako osobnego dzieła. Fabuła - pusta, przegadana, dziurawa, a tam gdzie miała sens była przewidywalna. No żesz Eragorn był oczko wyżej... Owszem, cały czas miałem świadomość, że ten sens gdzieś tam jest, ale jam go nie godzien, bom nie czytał. Postaci - porażka. One co najwyżej naszkicowane były. Jak ktoś nie czytał, i nie miał już wyrobionej więzi z bohaterami, to na filmie nie miał szans jej nawet podłapać. Krogulec łazi, bawi się w Vizirowego Gandalfa i rosprzestrzenia mądrość życiową. Arren skłania do rozważań, czy cechą konieczną nastoletniego bohatera anime jest jakiś lęk, ciotowatość, schiza czy moczenie nocne. Terru to wogóle koncertowo schrzaniona postać. Dopiero jak wygooglałem, że była zgwałcona i wrzucona do ogniska to miałem szansę dobrze spojrzeć na tę postać.W anime blizna nie jest szpecąca, wygląda jak makijaż artystyczny raczej (początkowo brałem przebarwienia twarzy jako symbol osób magicznych). Enigmatyczna informacja o wykorzystaniu Terru przez rodziców też może wiele znaczyć, ot, chociażby że jej moc wykorzystali do rytuału plonów czy coś. Przez to niedorysowanie postaci, połączone z jej frazesami o życiu, jawiła się jako ichnia odmiana moherowego beretu. Empatia do postaci wynosiła zero, potem nawet zeszła na minusy, jak przez 3 minuty darła ryja na łące. Tak, wiem że miało to wzruszać i być głębokie, ale cóż poradzę, że jak zaczęła drugą zwrotkę to myślałem tylko o tym, żeby pythonowski odważnik 16 ton skrócił tę scenę. Reszta postaci papierowa i płaska jak klatka Tinky Winky Coba. Kolejnym pytaniem jakie sobie zadawałem na projekcji, to po cholerę oglądam to w kinie. Efekty przestrzenne sporadyczne, scen które wymagają kinowego formatu jak na lekarstwo (w zasadzie tylko początek filmu)... Lepiej było poczekać na DVD, przynajmniej po projekcji poza niedosytem pozostał by krążek w ładnym pudełku. Ogólnie - Ziemiomorze to taki animowany trailer książki, do tego nieudany, bo pozostawiający odpychające wrażenie. [13] Re: Opowieści z Ziemiomorza
[16] Re: Opowieści z Ziemiomorza
Cytujac sama autorke: "The moral sense of the books becomes confused in the film. For example: Arren's murder of his father in the film is unmotivated, arbitrary: the explanation of it as committed by a dark shadow or alter-ego comes late, and is not convincing. Why is the boy split in two? We have no clue. The idea is taken from A Wizard of Earthsea, but in that book we know how Ged came to have a shadow following him, and we know why, and in the end, we know who that shadow is. The darkness within us can't be done away with by swinging a magic sword." Ponadto: "Both the American and the Japanese film-makers treated these books as mines for names and a few concepts, taking bits and pieces out of context, and replacing the story/ies with an entirely different plot, lacking in coherence and consistency. I wonder at the disrespect shown not only to the books but to their readers." Zrodlo [12] Re: Opowieści z Ziemiomorza
boszz, zamiast pierdoły wypisywać marsz czytać klasyke! [14] Re: Opowieści z Ziemiomorza
książka była ciekawa, a film taki sobie | Użytkownik Szukacz Radio Gorące teksty | ||||||||||
![]() |