header imageheader imageheader image

Perfect Blue

Michał Durys

perfect_blue_okladka

Po raz pierwszy widziałem „Perfect Blue” mniej więcej rok po premierze filmu w Japonii. Na jakimś konwencie, którego nazwy już teraz nie jestem pewien, w środku nocy puszczono angielski fansub filmu. Pomimo późnej pory i zmęczenia obejrzałem go do końca. Wywarł na mnie duże wrażenie, choć bez bicia przyznaję się, że nie rozgryzłem fabuły do końca, a parę wątków mi umknęło. Dlatego też przy najbliżej okazji obejrzałem „Perfect Blue” ponownie, także na konwencie, ale w lepszych warunkach. Choć znałem fabułę to jednak nie nudziłem się ani chwili. Przy drugim oglądaniu film nawet zyskał, bo dostrzegłem sporo smaczków, które umknęły mi za pierwszym razem. Po raz trzeci oglądałem „Perfect Blue” w domowym zaciszu z płytki DVD wydanej wraz z Kinem Domowym. Również i tym razem film oglądałem z zapartym tchem.

Powyższy akapit ilustruje jedną z cech dobrych filmów: można do nich wracać i za każdym razem oglądać je z przyjemnością. Widziałem wiele filmów, ale tylko nieliczne oglądam więcej niż raz. Zwłaszcza w wypadku tytułów, których fabuła opiera się na rozwiązywaniu zagadki, zdarza mi się to rzadko, gdyż po pierwszym razie ginie element zaskoczenia.

perfect_blue-08perfect_blue-09perfect_blue-16perfect_blue-19

Główną bohaterkę filmu, młodziutką Mimę Kirigoe, poznajemy w momencie gdy odchodzi z młodzieżowego zespołu, by spróbować swoich sił w aktorstwie. Dla fanów to cios, ale Mimie też nie jest łatwo – aktorstwo to ciężki kawałek chleba, jej pierwsze role są małe i niewdzięczne, a na dodatek zaczynają ją ogarniać rozterki co do słuszności porzucenia zespołu. By zerwać z emploi nastoletniej idolki i zaistnieć na ekranie wbrew sobie godzi się na udział w odważnej scenie gwałtu. Po tym wydarzeniu jej wątpliwości przeradzają się w rozdwojenie osobowości. Jej drugie „ja” nie akceptuje pierwszego, zachowuje się jakby wciąż była śpiewającą idolką. Ułuda miesza jej się z rzeczywistością, tak, że w końcu nie potrafi odróżnić ich od siebie. W tym samym czasie zaczyna się seria brutalnych morderstw ludzi zaangażowanych w karierę Mimy...

W dyskusjach na temat „Perfect Blue” często pojawia się słowo „mózgotrzep” i w tym wypadku jest to niewątpliwy komplement. Używając nieco mniej kolokwialnych określeń film można sklasyfikować jako błyskotliwe połączenie thrillera psychologicznego z kryminałem. Jego siła polega na tym, że stopniowo wciąga widza w psychozę głównej bohaterki. Początkowo niemalże sielankowa atmosfera niepostrzeżenie gęstnieje. Coś, co zdawało się być racjonalnym wytłumaczeniem kilkanaście minut później staje się nową zagadką, aż w końcu widz, podobnie jak Mima, nie może być pewny niczego. Fabuła wije się w sposób na pozór chaotyczny, aż do zaskakującego finału, który w jednej chwili stawia wszystkie przedstawione wydarzenia w zupełnie nowym świetle.

„Perfect Blue” to reżyserski debiut Satoshiego Kona, ale niejeden z uznanych reżyserów mógłby mu pozazdrościć kunsztu. Operując skromnymi środkami osiągnął znakomity efekt. Przede wszystkim udało mu się tchnąć życie w celuloidowe postacie, dzięki czemu film jeszcze mocniej oddziałuje na widza. Szczególnie postać Mimy została nakreślona w przerażająco sugestywny sposób. Nic dziwnego, że „Perfect Blue” stało się przepustką Kona do elity reżyserów anime.

Pod względem wykonania film nie jest aż tak imponujący. Nieco wyblakłe kolory, statyczne i niezbyt szczegółowe tła, widoczne tu i ówdzie animacyjne „wypełniacze” przypominają, że film powstał ponad 10 lat temu. Nawet na tle anime z tego samego okresu „Perfect Blue” nie olśniewa wykonaniem technicznym. Projekty postaci bliższe są anatomicznej poprawności niż typowej kresce anime. Jednocześnie mają w sobie coś (może te nieco kartoflane nosy?), co za pierwszym razem wzbudziło we mnie niesmak, choć obecnie już mi nie przeszkadza. Ścieżka muzyczna również nie stanowi wybitnego osiągnięcia. J-popowe kawałki śpiewane przez zespół Mimy wpadają w ucho, ale mi nie przypadły do gustu. Z kolei muzyka instrumentalna stanowi dobrze dobrane tło dla obrazu.

Polskie wydanie przygotowane przez IDG stoi na wysokim poziomie. Transfer wykonano z odnowionej kopii, dzięki czemu film wygląda jak w dniu premiery. Obraz ma oryginalny format kinowy 1,78:1 zakodowany anamorficznie. Każda z trzech ścieżek audio jest zakodowana w formacie przestrzennym, choć w wypadku tego filmu korzyści z systemu 5.1 są znikome. Całości dopełniają polskie napisy w dwóch wersjach: zwykłej oraz fansubowej, ta druga tradycyjnie już przygotowana przez Freemana. Do pełni szczęścia brakuje tylko dodatków, ale przy cenie płyty wynoszącej niecałe 20 zł można ich brak przeboleć.

„Perfect Blue” to po prostu kawał dobrego kina. Bez wahania można go postawić na półce pomiędzy „Psychozą” Hitchcocka, a „Lokatorem” Polańskiego. Choćby ze względu na drastyczne sceny czy nagość nie jest to film dla wszystkich, ale z czystym sumieniem polecam go kinomanom gustującym w thrillerach z domieszką psychologii.

Dodaj do:

Zobacz także

Powiązane tematy: Perfect Blue, Satoshi Kon.

Z tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki.

Ocena

12345678910
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy.
9,50/10 (2 głosów)

Komentarze

Sposób wyświetlania:

Ilość komentarzy: 8 dodaj

[1] Re: Perfect Blue
R4Zi3L [*.klc.vectranet.pl], 08.03.2008, 00:01:33, oceny: +0 -0
R4Zi3LCo do transferu... niestety muszę się niezgodzić... mam DVDrip który wygląda lepiej od tego DVD (do tego nie jest poucinany po bokach obraz)Mogę porobić screeny dla porównania....
[2] Re: Perfect Blue
Joe [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 08.03.2008, 00:18:49, odpowiedź na #1, oceny: +0 -0
JoeTrudno mi się do tego ustosunkować, bo nie widziałem wzmiankowanego ripa, ale pic polega na tym, że filmy zgrywane z DVD i obrabiane pod kątem wyświetlania na komputerze mogą na komputerze wyglądać lepiej niż oryginały. Standard DVD narzuca ograniczenia (liczba klatek na sekundę, rozdzielczość, kompresja), których nie ma w wypadków ripów. Ja filmy oglądam na telewizorze i w takiej konfiguracji „Perfect Blue” z IDG wypadło dobrze, widocznie lepiej niż np. ich „Ghost in the Shell”.
[8] Re: Perfect Blue
R4Zi3L [*.klc.vectranet.pl], 16.03.2008, 13:46:50, odpowiedź na #2, oceny: +0 -0
R4Zi3LSnap z VLC

Tutaj jest rip KAA... czemu u nas w Polsce zawsze dają overscan... eh
[3] Re: Perfect Blue
michio [*.espol.com.pl], 08.03.2008, 00:30:17, oceny: +0 -0
michioPolska "premiera" była na First Impakcie i było to dosyś lolastyczne, bo poprzedził ją tekst Robina "w Kawaii", gdzie w post scriptum zapraszał na konwent i projekcję.
[4] Re: Perfect Blue
Joe [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 08.03.2008, 00:42:25, odpowiedź na #3, oceny: +0 -0
JoeCzyli to jednak był First Impakt.
[5] Re: Perfect Blue
Ħarpagon [*.adsl.inetia.pl], 08.03.2008, 06:05:19, oceny: +0 -0
ĦarpagonTo jedna z ciekawszych pozycji wśród anime. Za cenę 20 zł po prostu wstyd przejść obojętnie koło kiosku ;)
[6] Re: Perfect Blue
Sailor Dream [*.adsl.inetia.pl], 08.03.2008, 15:39:45, odpowiedź na #5, oceny: +0 -0
A ja Kuro do teraz nie dorwałam. Za to Perfect Blue (3 szt) dalej w Ruchu leży.
[7] Re: Perfect Blue
Ryuji [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 09.03.2008, 17:28:52, oceny: +0 -0
RyujiFilm jest znakomity. Nie wypada nie obejrzeć ;]
Powered by WashuOS