Niusy Teksty Galerie Plikownia |
Casshern – fabularny teledyskZelgadis Pierwszy raz z „Casshernem” zetknąłem się przeglądając ofertę Anime Gate w zamierzchłych czasach, bo aż w roku 2005. Nigdy nie fascynowało mnie kino azjatyckie, więc film przykuł moją uwagę jedynie na kilka minut, które to trwał ładnie zrobiony zwiastun. Jednak, kiedy dostałem „Cassherna” w prezencie od dziewczyny, nadarzyła się okazja do obejrzenia go, a przy tym, obiektywnego ocenienia i to właśnie teraz uczynię. Akcja filmu toczy się w odległej przyszłości, na Ziemi wyniszczonej przez pięćdziesięcioletni konflikt pomiędzy Wielką Wschodnią Federacją a Eurazją. Federacja wygrała wojnę obejmując w końcu władzę nad światem, lecz teraz musi borykać się z poważnymi problemami społecznymi, atakami terrorystycznymi oraz odbudowywaniem swojej potęgi z ruin. W tym czasie doktor Azuma prowadzi badania nad neo-komórkami, dzięki którym można stworzyć ludzkie organy idealne do przeszczepów dla ofiar wojny. Wojny, na której walczy także syn doktora, Tetsuya. I teraz, żeby było ciekawiej, musi zdarzyć się coś niedobrego i szpetnego, aby pchnąć akcję do przodu. Zgodnie z oczekiwaniami zaczyna się tragedia. Młody Tetsuya oddaje życie, by zostać pośmiertnie awansowanym do stopnia porucznika, a wkrótce po tym, przez awarię (i jakieś dziwne zjawisko, którego nijak nie potrafię wytłumaczyć), w laboratorium doktora Azumy na świat przychodzi rasa potężnych mutantów, Neo Sapiens. Kilkorgu z nich udaje się zbiec spod ostrzału wojska i ukryć w górskiej twierdzy. Tetsuya natomiast wraca do życia dzięki neo-komórkom, jednak normalnie egzystować może jedynie odziany w bioniczną zbroję. I jak nie trudno się domyślić, tylko on może się przeciwstawić Neo Sapiens. „Casshern” to film, który powstał na podstawie anime „Shinzō ningen Kyashān” z 1973 roku. Obie produkcje łączy jednak niewiele ponad osobę głównego bohatera. Za reżyserię, jak również scenariusz oraz stronę wizualną odpowiedzialny jest Kazuaki Kiriya – sporo obowiązków jak na jednego człowieka. Kiriya zadebiutował „Casshernem” na dużym ekranie, gdyż wcześniej zajmował się produkcją teledysków, co jest w filmie bardzo widoczne. Niczym w teledysku mamy świetną muzykę wkomponowaną w piękne, napakowane szczegółami i ozdobnikami scenerie, wespół z pędzącą na łeb, na szyję, choć paradoksalnie kulawą, fabułą. Produkcja właściwie w całości nakręcona jest na tle niebieskiego bądź zielonego ekranu, na którym rozgrywają się piękne, a czasami nawet zapierające dech w piersiach sceny. Sceny owe niestety bywają często krzywdzone przez posiepany montaż, bądź wspomniane wcześniej ozdobniki czy zabawę światłem. Pod tym względem produkcję można śmiało nazwać barokową. W kilku scenach postacie, a także okoliczne przedmioty, nie wiedzieć czemu, emanują poświatą, która z czasem strasznie razi oczy. Jeśli już skupiam się na wadach, to skorzystam z okazji by napomknąć o postaciach, które czasem zachowują się nielogicznie i mają tendencję do przydługiego monologowania na temat życia, wojny bądź nienawiści, najczęściej w obliczu śmierci. Na dokładkę, żaden z bohaterów mnie nie zachwycił i z żadnym nie byłem w stanie się zżyć. Po wypisaniu wad, wspomnę o zaletach. Na poklask z pewnością zasługuje muzyka. Niezwykle przyjemna dla ucha, choć raz czy dwa wydała mi się monotonna. Do tego ładnie wyglądająca, nieco steampunkowa wizja świata oraz przesłanie. Tak, film, który wydawał mi się prostą siekanką, ma mądre przesłanie. Pokazuje okropieństwa i brudy wojny, porusza problem nietolerancji i nienawiści, a także mówi o trudnościach z odróżnianiem dobra od zła. Są to problemy, o których powinno się mówić, ale dwie i pół godziny nieustannego, łopatologicznego tłumaczenia mi, że wojna jest zła to stanowczo za wiele i niestety zaczyna nużyć. Do tego znajdzie się też trochę smaczków dla poszukiwaczy symboli. Podsumowując, jestem zdania, że „Casshern” jest filmem niezłym. Bez ochów czy achów zachwytu, ale także bez rażących, bądź odpychających elementów. Rozrywka i realizacja stoi na średnim poziomie, aczkolwiek jest warta uwagi. Szczególnie fani mangi i anime powinni doskonale odnaleźć się w tym klimacie. Ciężko jest mi „Cassherna” z pełną odpowiedzialnością tego czynu polecić, lecz nie mogę go też jednoznacznie potępić. Powiem tylko, że nie żałuję czasu poświęconego na ten film, bo bawiłem się przy nim nie najgorzej. Z pewnością warto go obejrzeć i samemu wyrobić sobie opinię. Dodaj do: Zobacz takżePowiązane tematy: Casshern. Nasze publikacje:
Z tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki. Ocena
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy. 9,00/10 (1 głosów)KomentarzeIlość komentarzy: 14 dodaj [1] Re: Casshern – fabularny teledysk
RadaZ [*.tvk.torun.pl], 19.03.2008, 13:17:08, oceny: +0 -0 Podsumowując,... Odpowiedz [2] Re: Casshern – fabularny teledysk
[3] Re: Casshern – fabularny teledysk
[4] Re: Casshern – fabularny teledysk
pure truth >>" [5] Re: Casshern – fabularny teledysk
[6] Re: Casshern – fabularny teledysk
[7] Re: Casshern – fabularny teledysk
W kashernie jest kilka cudownie plastycznych scen ;_; Po prostu pięknych, estetycznych i wogóle ach och, jaby się jakieś zdjecia artystyczne albo arty oglądało :p Tyle dobrego mogę powiedzieć XD [8] Re: Casshern – fabularny teledysk
[9] Re: Casshern – fabularny teledysk
[10] Re: Casshern – fabularny teledysk
[11] Re: Casshern – fabularny teledysk
[12] Re: Casshern – fabularny teledysk
Zabawne, w życiu bym nie pomyślał, że Casshern może być filmem trudnym (czy to w odbiorze czy samym obejrzeniu) a tu patrząc na komentarze widzę, że nie tylko może a chyba nawet jest. Ja ten film widziałem w momencie kiedy wyszedł na anglojęzycznym DVD i zrobił wtedy na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Nie tylko jak na film azjatycki ale jak na film w ogóle. Poetycko opowiedziana historia o brudach wojny i mrokach "cywilizacji". Z morałem, ale bez taniego amerykańskiego patosu i ze świetną muzyką. Btw. Ta poświata w niektórych scenach ma pewne znaczenie, nie wyjawię jednak jakie :P | Użytkownik Szukacz Radio Gorące teksty | ||||||||||