header imageheader imageheader image

Manga Natsu 2001

Grzybek

Cel początkowy - lokal "Trip"

Pamiętam, że kiedyś przechodziłem obok tego lokalu i że znajdował się blisko Pałacu Młodzieży. Tak więc cała grupa fanów w liczbie przekraczającej 250 osób zaczęła wędrówkę do centrum Bydgoszczy. Pogoda na przechadzkę nie była wyśmienita, ponieważ siąpił deszczyk, a chodniki były pełne kałuż. Droga się wszystkim dłużyła. Wspólna wędrówka umożliwiała również podjęcia deliberacji na tematy fandomowe. Mokrzy fani dotarli wreszcie do pub'u "Trip" i delegacja kilku osób udała się do wnętrza budynku. Ku naszemu wielkiemu zdziwieniu w zarezerwowanym poniekąd budynku odbywała się dyskoteka. Młodzi ludzie z wielkim zdumieniem obserwowali naszą delegację z walizkami i stelażami. Z wypowiedzi szefa pub'u dowiedzieliśmy się, że rezerwacja nie została potwierdzona, ale na upartego możemy przenocować na górnej kondygnacji. Niestety górna kondygnacja według naszego uznania nie nadawała się na nocleg dla fanów. Ciasnota, brud i towarzystwo bawiących się miłośników muzyki dance skutecznie nas odstraszała. Nastąpiła krótka narada, po której postanowiliśmy sprawdzić pobliski lokal "Sanatorium", który o tej godzinie często świeci pustakami. Udaliśmy się na zewnątrz budynku i poinformowaliśmy mówiąc prawie całą prawdę o noclegu. Narzuciliśmy kierunek "Sanatorium". Tłum tylko kipiał ze złości i myślał o linczu organizatorów. Do ciekawostek można tylko dodać, że dresiarze, którzy opuszczali lokal i zauważali takie rzesze ludzi, z przerażeniem mówili do siebie: "Będą dymy" i pośpiesznie opuszczali okolice pub'u.

"Sanatorium" na szczęście nie było zbyt daleko. Droga do nowo wybranego celu przebiegała obok rzeki. Droga ta z opowieści które słyszałem nie słynęła z gościnności. Podczas oczekiwania przed lokalem spotkaliśmy również wydzierającą się grupę kibiców piłki nożnej, którzy pewnym krokiem przemierzali sąsiadującą ulicę. Kiedy zauważyli duże zbiorowisko fanów, złych fanów mangi i anime, ich głosy załamały się, a kroki ich stanowczo wydłużyły.

Delegacja ponownie udała się wynegocjować warunki pobytu. W tym lokalu ludzie w przejściu po spojrzeniu na nas przywitali nas tymi słowami: "Oh my God". Zaczęliśmy kierować się ponownie z naszymi torbami w stronę barmana. Staliśmy się dla ludzi bardzo interesującym zjawiskiem. Podsłuchaliśmy również rozmowę trzech mężczyzn i kobiety siedzących przy jednym stoliku. Jeden z klientów sączących piwo wypowiedział się w ten sposób: "Patrz, wracają z wczasów. Zamiast iść wpierw do domu i się rozpakować, wolą przyjść do baru się napić.". Barman natomiast zezwolił nam na nocleg i poinformował nas, że możemy nawet przesiedzieć tutaj do godzin porannych. Górna część lokalu wyglądała czyściej niż w poprzednim barze, jednak również wygląd lokalu miał wiele do życzenia. Zeszliśmy poinformować oczekujących na zewnątrz fanów iż nocleg został załatwiony. Mangowcy zaczęli powoli wypełniać salę barową. Klienci-obserwatorzy z wielkim zdziwieniem popijali małymi łyczkami piwo. Jednym słowem - wszyscy wrócili z wczasów i nie tylko przyszli się napić, ale również przespać.

Nocna przygoda

Fani pozajmowali wszystkie siedzenia w górnej części lokalu. Niestety siedzeń nie starczyło dla wszystkich miłośników animacji. Koło nosa co kilka minut przemieszczała się osoba z telefonem komórkowym, wołająca zarazem o pomoc swoich najbliższych z Bydgoszczy. Tak więc około 150 osób udało się na nocleg do domów przyjaciół i rodzin. Oczywiście byli i fani, którzy postanowili czym prędzej wyjechać z Bydgoszczy. Pozostali więc w barze najbardziej wytrwali i zdesperowani wielbiciele mangi. Powoli stoliki zapełniały się piwami, tudzież innymi trunkami. Nastąpiła szybka asymilacja z dotychczasowymi klientami baru i powoli zaczął wracać uśmiech na buzie mangowców. No tak, ale to jeszcze nie wyglądało za sleeping room'em.

Wraz z Ldathem postanowiliśmy namówić resztę fanów na przemeblowanie lokalu i utworzenia miejsc do spania. W taki sposób trzy kluby i kawaii-team utworzyło wspólne legowisko. Inni fani zdecydowanie woleli leżeć na ławkach i stolikach.

Postanowiliśmy uczcić spanie w barze i kupiliśmy sobie szampana. Doszliśmy wspólnie do wniosku, że to jest jedyny konwent, na którym nie zabroniono spożywania alkoholu, ale wręcz kupowanie trunków wysokoprocentowych było tutaj w dobrym geście. Następnie rozmowa potoczyła się w kierunku polskiego monopolu. Ktoś napomknął, że tylko Polacy mogą produkować wina, które mają datę ważności. Oczywiście zanim udaliśmy się na spoczynek wszyscy postanowili się umyć. Zanim jednak powędrowaliśmy do łazienki, podpisaliśmy swoje leżaki, przypominające teraz miejsca do parkowania.

Łazienka wyglądała tragicznie. W przejściu leżał jakiś mężczyzna a zlew ledwo trzymał się ściany. Po próbie przemycia twarzy i rąk wszyscy się położyli na uprzednio zarezerwowanych miejscach i ponownie zaczęły się deliberacje na temat konwentu. W tej późnej godzinie nikt się już nie smucił i każdy miał dobry humor. Ta wielka katastrofa zbliżyła do siebie fanów i zdecydowana większość miłośników mangi zapragnęła przyjechać na kolejną edycję Manga Natsu, zanim jeszcze się skończył dotychczasowy konwent. Najlepiej się wspomina konwenty, które odbiegają od normalności. Bydgoski jednak jako jeden z pierwszych postanowił zaoferować nocną przygodę w nietuzinkowym otoczeniu. Oczywiście pojawiły się propozycje wśród kilku fanów na zorganizowania w przyszłości tylko sleeping room'u zamiast konwentu. Oczywiście Sleeping room, też miałby znajdować się w barze. Jednak rozmowy szybko ucichły albowiem sen wszystkich zmorzył. Ranek nastał niebawem. Wstawanie było okropne. Niewyspanie dość poważnie psuło nastrój. Oczywiście nastrój psuł także deszczowy poranek. Wszyscy szybko się spakowali i opuścili lokal uprzednio dziękując barmanowi.

Staroć nie radość

Niewyspani fani przestali się ponownie uśmiechać, gdyż droga powrotna nie była wcale krótka, a niechęć noszenia bagaży była przerażająca. Ludzie co chwile wypowiadali się o pogromie organizatorów i o braku porządnej organizacji. Kiedy weszliśmy do budynku naszym oczom ukazał się wyjątkowo zaskakujący widok. Otóż niedzielny dzień postanowił zaskoczyć nas wystawą antyków. Główna sala i przejścia były zapchane starociami. Można było kupić ordery, stare zegarki, widelce i inne rupiecie. Starocie walały się z każdej strony. Pozostała garstka fanów w liczbie nie przekraczającej 150 osób zmieszała się z dziadkami i babciami handlującymi przedmiotami poprzedniej generacji. Niedospani mangowcy ulokowali się w górnych salach i postanowili przespać się do momentu powrotu organizatorów. Winnego całej afery nie udało się jednak znaleźć. Oczywiście pojawiły się osoby, które jawnie skrytykowały organizację. Pozostali fani woleli jednak obejrzeć kilka anime tudzież porozmawiać z przyjaciółmi. Niestety impreza zakończyła się w godzinach popołudniowych i grupą poszliśmy w stronę dworca PKP.

"GoodBye Maria"

Na początku nastąpiło pożegnanie ludzi z południa polski. Nastąpiło ogólne miętoszenie i ściskanie na pożegnanie warszawskich fanów. Następnie pojechali ludzie z Trójmiasta, którzy zostali również należycie pożegnani. W wyniku małego zamieszania związanego z odjazdami pociągów w moim kierunku zdążyłem się pożegnać dwa razy. Oczywiście w ostatnich minutach pojawili się spóźnialscy, których również należało pożegnać i nie bacząc na odjazd pociągu rzuciłem się w objęcia nowoprzybyłych. Oczywiście obiecałem wszystkim, że pojawię się na Asuconie, a w szczególności Duchowi, który obiecał nam tam świetną zabawę. Przed samym moim odjazdem nastąpiło żegnanie Kity-team'u chusteczkami higienicznymi. Ostatnimi odjeżdżającymi była MangaX z Piły i Duch z Maneki Neko, którego towarzysze opuścili podczas nocnego kataklizmu.

Jaki z tego morał?

Pomimo wielu głosów oburzenia i narzekania na bydgoski konwent, trzeba zauważyć, że były i plusy takiego biegu wypadków. Wiele nowych fanów w zaistniałej sytuacji nawiązało wiele nowych kontaktów. Starzy wyjadacze zmienili to wszystko w dobry żart i dobrze się bawiło naśmiewając się z nietuzinkowej sytuacji. Oczywiście nie da się ukryć, że konwent nie został dopracowany i pojawiły się błędy w organizacji. Zastanawiające jest jednak to, że pomimo takiej klęski, szerokie grono fanów z różnych miejsc polski zadeklarowało ponowny przyjazd do Bydgoszczy za rok. Chyba potwierdza się kolejny raz teoria, że konwent tworzą ludzie, a nie anime i konkursy. Jednak to jest temat na kolejny artykuł, który powinien się tu pojawić niebawem... Jednym słowem - ja będę na następnym wydaniu Manga Natsu i po cichu mam nadzieję, że Sleeping room pozostanie w tym barze.

Grzybek

 [ 1 ][ 2 ]

Dodaj do:

Zobacz także

Powiązane tematy: Manga Natsu.

Nasze publikacje:
Z tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki.

Ocena

12345678910
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy.
Brak głosów.

Komentarze

Sposób wyświetlania:

Ilość komentarzy: 0 dodaj

Powered by WashuOS