header imageheader imageheader image

Jak zrobić fanzin... w weekend

Jerzy "V2" Moskal

Weekend to wspaniałe 2 dni (chociaż wg niektórych zaczyna się już w piątek po pracy/szkole), podczas których można zrobić całą masę rzeczy – w księgarniach mnogo poradników, jak w weekend nauczyć się jeździć na nartach i koniach, robić na szydełku i robić podkowy, nauczyć angielskiego i kamasutry. W weekend oczywiście można też kompletnie nic nie robić, przygotowując organizm i psychikę do następnego tygodnia. W weekend można też wspierać finansowo polski przemysł browarniczy, gorzelniczy, tudzież „winiarski”. Jednak nie o powyższych sposobach mniej lub bardziej aktywnego spędzania wolnego czasu będę tu pisał. W weekend można zrobić jedną, bardzo pożyteczną rzecz, mianowicie kompletny fanzin m&a. Rzecz bardzo potrzebna, bo ostatnimi czasy nasz fandom w fanziny jest dość ubogi. Poniżej kompletna symulacja robienia fanzina w weekend.

Sobota

Załóżmy, że w nocy z piątku na sobotę przyśniliśmy się sobie w roli rednacza kultowego fanzinu m&a. Jeśli sen był przyjemny, budzimy się w sobotę o 7mej rano z niesamowitym pomysłem: „zrobię fanzin m&a!”. Po czym patrzymy na zegarek, pukamy się w głowę i zasypiamy ponownie.

Optymistycznie przyjmijmy, że po raz drugi budzimy się o 10tej. Jeśli po porannej toalecie i śniadaniu pomysł ciągle wydaje się nam atrakcyjny, zabieramy się do roboty. Najpierw wstępne założenia. Ponieważ jesteśmy z natury niecierpliwi i wcale nie uważamy, że tylko coś wykonanego dużym nakładem czasu, pracy lub środków może mieć jakąś wartość, decydujemy się zrobić fanzin w ten weekend. Obiecujemy sobie, że jeśli się to spodoba szerokiemu gronu czytelników, możemy tą akcję powtarzać co tydzień, ustanawiając pierwszy w historii polskiego fandomu m&a fanzin-tygodnik. Jednak zdajemy sobie sprawę, że te kilkadziesiąt godzin (w czasie których trzeba będzie też jeść i spać) to bardzo mało. Dlatego decydujemy się nie szaleć i planujemy nasze pisemko jako 12-16 stronicowe, o formacie A5 (zeszytowym). Oczywiście metod robienia fanzina jest prawdopodobnie tyle, co pozycji we wspomnianej powyżej kamasutrze, lub gatunków piwa we wspomnianym powyżej polskim przemyśle browarniczym. Jednak ja podam przepis na jeden, prosty i możliwy do wykonania w warunkach przeciętnego polskiego gospodarstwa domowego, sposób.

Wymagania sprzętowo-programowe: komputer klasy PC, drukarka, dowolny program umożliwiający łatwe, szybkie i przyjemne łączenie tekstu z obrazkami (sugeruję Microsoft Word, dla zaawansowanych h4x0r'ów ewentualnie OpenOffice), przeglądarka internetowa i program pocztowy (oraz dostęp do internetu). Dodatkowo może się przydać jakiś program graficzny oraz skaner, ale nie są absolutnie konieczne.

Pożądane umiejętności: umiejętność obsługi wymienionych urządzeń i programów, umiejętność pisania i czytania w języku ojczystym. Może się także przydać znajomość języka angielskiego. Natomiast znajomość języka japońskiego to już jakaś fanaberia i nie zawracajmy sobie tym głowy.

Skoro wstaliśmy o 10tej, umyliśmy się i zjedliśmy śniadanie, jest już przynajmniej 11ta. Najwyższy czas ostro ruszyć z robotą. Pierwszą rzeczą, jaką powinniśmy zrobić, jest zastanowienie się nad nazwą, logiem i zawartością. Nazwa – tu zalecam dużą ostrożność, zwłaszcza jeśli koniecznie chcemy zawrzeć w niej słowo „manga”, „anime” lub oba te słowa jednocześnie. Raczej unikajmy połączeń takich jak „Manga(Anime)Mania”, „Manga(Anime)Max”, „Manga(Anime)Vision”, „Manga(Anime)Madness” etc. W przypadku niezachowania tych środków ostrożności, ryzyko, że już coś (fanzin, strona internetowa) o takiej nazwie istnieje, jest ogromne. Jeśli bardzo zależy nam na zbudowaniu nazwy w oparciu o wspomniane terminy, spróbujmy bardziej oryginalnych połączeń – na przykład otwórzmy słownik języka angielskiego na jakieś ładnej graficznie literce i wybierzmy pierwsze lepsze słowo, które jako tako pasuje. I tak literka „v” daje nam chociażby następujące, oryginalne propozycje: „MangaVacancy”, „MangaVaccination”, „MangaVacuum”, „MangaVagabond”, „MangaVagrant”, „MangaVagina” etc. Jeśli jesteśmy bardziej ambitni, użyjmy słów japońskich (jeśli nie mamy pod ręką słownika języka japońskiego, możemy użyć jednego z wielu słowników internetowych). Jeśli chcemy być jeszcze bardziej oryginalni, użyjmy słowa francuskiego – zwłaszcza, jeśli nasz fanzin ma być mroczno-gotycki. Jeśli i to nam nie wystarcza, przed nami cały lingwistyczny dorobek ludzkości – sięgając na przykład po suomi (język Finów), możemy stworzyć coś w stylu „AnimeEkaluokkalaiselta” (nie mam pojęcia, co to znaczy). Jednak w takim przypadku przygotujmy sobie jakieś mniej lub bardziej wiarygodne wytłumaczenie naszego wyboru.

Nazwę mamy, teraz musimy jakoś ładnie przedstawić ją graficznie. Nic łatwiejszego – standardowo w systemie mamy tyle czcionek, że na pewno coś się znajdzie. Po prostu wybierzmy czcionkę, która nam odpowiada i zapiszmy nią nazwę naszego fanzina – jeśli efekt jest zadowalający, kolejną rzecz mamy z głowy. Jeśli szybko uwijamy się z robotą, to jeszcze przed południem taki kawał roboty mamy za sobą!

Zawartość. Musimy rozważyć, co takiego ma zawierać nasz fanzin. Jeśli jesteśmy osobą twórczą (ewentualnie mamy twórczych dobrych znajomych) i nasze (lub ich) szuflady zalegają stosy niewykorzystanych wcześniej fanfików lub fanartów, możemy nasz fanzin oprzeć na twórczości własnej. Załóźmy jednak, że nie mamy żadnych materiałów, fanzin powstaje kompletnie od zera. Zdecydowaliśmy się na najczęstsze rozwiązanie, czyli wszystkiego po trochu – publicystyka, fanfiki, fanarty. Jedno jest pewne – nawet jeśli jesteśmy utalentowani i potrafimy pisać lub rysować, czas absolutnie nie pozwala nam na stworzenie materiałów na całe 12-16 stron A5! Czas sięgnąć po zasoby sieci www, oplatającej swoimi mackami całą planetę Ziemia.

Najpierw grafika: wyszukujemy strony z galeriami fanartów, wybieramy te, które się nam podobają, po czym wysyłamy do ich autorów maile z prośbą o pozwolenie na ich użycie. Kilka hintów: szukając, niekoniecznie używajmy wyszukiwarek. O wiele lepsze wyniki może dać buszowanie po galeriach rozmaitych serwisów informacyjnych, które często posiadają ogromne kolekcje wartościowych rysunków, a nawet fanowskich komiksów. Dodatkowo istnieje wiele portali poświęconych wyłącznie grafice fanowskiej. Poza tym, jeśli trafimy już na stronę internetową rysownika (lub grupy rysowników), w ich linkowni z pewnością znajdziemy odnośniki do stron innych osób parających się rysowaniem. Pamiętajmy, aby nie pisać w liście całej prawdy (to znaczy tego, że nasz fanzin powstaje dopiero od 11tej rano). Napiszmy jeden list i po prostu kopiujmy jego treść, w zależności od potrzeb modyfikując ją – tak będzie dużo szybciej. Nie startujmy do rysowników, którzy osiągnęli wysoki poziom i cieszą się pewną renomą w środowisku – często mają o sobie zbyt wysokie mniemanie i ich muchy w nosie nie pozwolą na współpracę z takim niepopularnym (jeszcze!) fanzinem jak nasz. Wyślijmy możliwie dużo listów – zauważcie, że jest weekend, wielu osób nie ma w domu, wiele odbierze pocztę dopiero w poniedziałek, wiele z nich nie wyrazi zgody lub w ogóle zignoruje naszą prośbę, niektóre adresy nie będą działać (zwłaszcza, jeśli nie sprawdziliśmy daty ostatniego update'u strony autora). Myślę, że jeśli dostaniemy 10% pozytywnych odpowiedzi, możemy uważać się za szczęściarzy. Dlatego też wysłanie 50-100 maili wcale nie jest przesadą! Jeśli znamy angielski, możemy pytać o zgodę także rysowników zagranicznych.

W sprawie grafiki zrobiliśmy, co się dało – reszta to sprawa czasu. Ten sam sposób, co powyżej, możemy zastosować w celu zdobycia pewnej ilości fanfików. Tutaj tak samo, jak powyżej polecam szperanie po stronach, które kolekcjonują fanfiki masowo – zaoszczędzi nam to sporo czasu. Jednak inaczej, niż w przypadku grafiki, nie polecam szukania materiałów na stronach zagranicznych. Nawet, jeśli nasz angielski (francuski, japoński, niemiecki etc.) jest doskonały, zwyczajnie nie mamy czasu zajmować się takimi głupotami jak tłumaczenie. Chyba, że zdecydujemy się zamieścić fanfiki w oryginalnej wersji językowej, a potencjalnym czytelnikom wytłumaczymy ten zabieg chęcią ocalenia oryginalnego nastroju danego tekstu.

Zostaje nam publicystyka. Tu już jest gorzej. Najlepiej będzie, jeśli zakaszemy rękawy i sami weźmiemy się do roboty (ale bez przesady). Oto kilka sposobów w miarę bezbolesnego stworzenia potrzebnej nam ilości tekstów.

Relacje z konwentów – jeśli byliśmy ostatnio na jakimś konwencie, po prostu opisujemy go, wypisując po kolei atrakcje i komentując je swoimi spostrzeżeniami, oceną i wszelkimi dygresjami, które po drodze przyjdą nam do głowy. Jeśli nie za bardzo jest o czym pisać, możemy tekst „rozdmuchać” dodając do niego opis podróży na konwent (i z powrotem), dokładny spis anime „puszczanych” na mainie i classicu, podziękowania dla organizatorów i osób, dzięki którym tak dobrze się bawiliśmy, wyliczeniem sprzedawców wystawiających się na imprezie, razem z ogólnym przedstawieniem asortymentu ich stoisk – nawet jeśli poświęcimy jeden lub dwa akapity na opisanie, powiedzmy figurki, która szczególnie nas zachwyciła, na pewno nikt z czytelników nie weźmie nam tego za złe.

Recenzje mang i anime, ewentualnie azjatyckich filmów aktorskich – przypominamy sobie, jakie to tytuły ostatnio „zaliczyliśmy” i bierzemy najciekawsze z nich na warsztat. Nie starajmy się za bardzo – takie przedobrzone, zbyt ambitne teksty na pewno nie znajdą zrozumienia. Ludzie szukać będą w naszym fanzinie rozrywki, nie filizofocznych dyrdymał, prawda? Przyjmijmy następujący schemat artykułu: streszczenie początku danego utworu (pierwszy tomik mangi w przypadku serii, lub pierwsze kilkanaście-kilkadziesięt stron w przypadku pojedynczego tomu, pierwsze 3 odcinki w przypadku serii anime, pierwsze 20-30 minut w przypadku filmu etc.), krótki opis świata, w jakim dzieje się historia, charakterystyka bohaterów. Potem opisujemy swoje wrażenia z oglądania/czytania, wrzucamy kilka słów na temat muzyki i jakości animacji, możemy przedstawić twórców. Żeby tekst rozdmuchać, możemy bardziej rozbudować część o twórcach (włączając tam ich biografie i osiągnięcia), w formie tabelki dodajemy „listę płac” (w przypadku anime lub filmu, manga zazwyczaj ma zbyt krótką). Jeśli ciągle nam za mało, dorzucamy osobny, króciutki artykuł o płytach z muzyką z danego filmu (jeśli to film).

Żeby uniknąć zarzutów o brak oryginalności, cały artykuł można naznaczyć bardzo osobistym, emocjonalnym (pozytywnym lub negatywnym) stosunkiem do opisywanego tytułu. Dobre skutki daje przyjęcie stanowiska sprzecznego z powszechną oceną tytułu. Kontrowersja, nawet jeśli nie spotka się z aplauzem, ma duże szanse wzbudzić zainteresowanie. Jeśli nie chcemy, żeby wszystkie recenzje były na jedno kopyto, zmieniamy nastrój kolejnych tekstów: do wyboru styl rzeczowo-krytyczny, egzaltowany, agresywnie-krytykancki, żartobliwy etc. Jeśli powyższe sposoby nie dostarczyły nam wystarczającej ilości tekstów, możemy sięgnąć po sprawdzone sposoby awaryjne.

Po pierwsze: newsy! Wchodzimy na newsowe serwisy internetowe i wybieramy interesujące nas wiadomości. Piszemy je od nowa, broń Boże nie kopiujemy słowo w słowo! Aby nie narazić się fandomowej społeczności, zaznaczamy źródło, z jakiego je uzyskaliśmy. Jeśli weźmiemy newsy z serwisów zagranicznych, zachodzi mniejsze ryzyko, że autorzy będą mieli coś przeciwko.

Po drugie: wywiady! Różne osobistości fandomowe bardzo chętnie udzielają wywiadów. Niestety, w sobotę po południu i wieczorem (czas leci!) może być trudno o znalezienie kogoś, kto udzieli nam wywiadu. Poza tym, jeśli nawet zdobędziemy numer czyjegoś telefonu i dodzwonimy się do niego, jakimś cudem uda się nam przeprowadzić z nim wywiad od razu i nagramy całą rozmowę na dyktafon, to masę czasu zajmie nam przepisywanie tego. Nie mamy czasu! Wywiad za pośrednictwem poczty elektronicznej jest już lepszy (od razu mamy tekst pisany), ale także może okazać się zbyt czasochłonny (o ile ktokolwiek zdecyduje się odpowiedzieć od razu na nasz mail). Jedynym ratunkiem jest IRC. Jeśli nie wiemy co to IRC, dajemy sobie spokój. Jeśli często używamy IRCa i wiemy, kto jest kto i gdzie przesiaduje, możemy próbować szczęścia (jednak pamiętajmy, że mimo wszystko sobotni wieczór nie jest najlepszym do tego momentem). Kogo ciekawego możemy dorwać na IRCu? Twórców popularnych stron internetowych, autorów fanfików, rysowników, czasami nawet (!) właścicieli sklepów z dobrami dla fanów, organizatorów konwentów, a w ostateczności - szarego fana. Odrobina wyobraźni i z każdą z tych osób można przeprowadzić pasjonujący wywiad, który każdy czytelnik przeczyta z wypiekami na twarzy. Jeśli jeszcze poprosimy rozmówcę o używanie polskich liter, mamy prawie gotowy tekst, który po drobnych poprawkach i dodaniu wstępu kwalifikuje się do umieszczenia w fanzinie.

Ostateczność, to ponowne sięgnięcie po zasoby internetowe – chociaż biorąc pod uwagę, ile już z tego internetu mamy zamiar ściągnąć, wypada nam mieć przynajmniej część materiałów oryginalną. Dlatego też przegrzebujemy komentarze na stronach, grupy newsowe, zawartość rozmaitych forów i wyszukujemy najbardziej kontrowersyjne wypowiedzi osób postrzeganych w fandomie w nieobojętny sposób. Po czym prosimy je mailowo o zgodę na wykorzystanie ich wypowiedzi w fanzinie – weźmy pod uwagę te same okoliczności, co przy fanartach i fanfikach.

W trakcie pisania kontrolujmy długość tekstu – większość z popularnych edytorów tekstu posiada coś takiego jak statystykę wyrazów, gdzie możemy sprawdzić ilość znaków, jakie zawiera dany tekst. W przypadku formatu A5 na stronę powinno wejść około 2-4 tys. znaków (ze spacjami), w zależności od wielkości czcionki i ilości grafiki na stronie. Około 50-70% naszego fanzina powinien zająć czysty tekst. Dlatego w przypadku 12stronicowego fanzina nie przestajemy pisać, dopóki nie ocenimy ilości tekstu na około 6-7 stron, w przypadku 16 stronicowego – na 8-10. Przy szybkim pisaniu nie przerywanym zbyt często myśleniem lub szukaniem materiałów powinniśmy dać radę machnąć 3-4 tys. znaków na godzinę. Czyli na napisanie potrzebnej nam ilości tekstu stracimy około 8-10 godzin. Dodając do tego czas poświęcony szukaniu grafiki i fanfików, oraz wysyłanie maili, od godziny 11tej minęło przynajmniej 12 godzin ciężkiej pracy, głównie umysłowej. Do tego przynajmniej 1 godzinę straciliśmy na jedzenie i picie. Jest północ. Jesteśmy zmęczeni. Idziemy spać, resztę zostawiając sobie na niedzielę.

[ 1 ][ 2

Dodaj do:

Zobacz także

Z tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki.

Ocena

12345678910
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy.
8,09/10 (11 głosów)

Komentarze

Sposób wyświetlania:

Ilość komentarzy: 15 dodaj

[1] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
szmergiell [*.hstl4.put.poznan.pl], 09.06.2005, 23:21:00, oceny: +0 -0
szmergiellNo jasna cholera... zainteresowales mnie V2
Chyba zrobie sobie fanzin w weekend... w szczegolnosci, ze sie jeden zbliza ;p
[15] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
minicat [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 15.06.2005, 15:47:09, odpowiedź na #1, oceny: +0 -0
I co, dało radę? :P
[2] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
Yarmus [*.zab.nat.hnet.pl], 10.06.2005, 00:20:13, oceny: +0 -0
khe khem ;] a ja moge wynik rownania ktorym mozna ponizszy txt zobrazowac ;] hmmm mam pomysl: mainowicie tworca tego txt zamiasc tracic czas na glupoty takie jak to powinien wziac sie do roboty nad wlasnym zinem Z WIEKSZA ILOSCIA PUBLICYSTYKI ;]]]
[3] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
minicat [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 10.06.2005, 01:53:04, odpowiedź na #2, oceny: +0 -0
Ranisz moje serce, Yarmusie. Przecież właśnie dla dobra takich jak ty (semi-analfabetów o IQ obniżonym wskutek nadużywania alkoholu tudzież innej rozrywkowej chemii) zarząd MA-88 zdecydował się zmienić proporcje pomiędzy tekstem a grafiką :|
Jednak może faktycznie nie był to dobry pomysł, skoro ostatnie badania rynku dowodzą, że takie typki stanowią wśród czytelników MA-88 marginalną mniejszość.
Przede wszystkim, zdecyduj się - najpierw marudzisz, że w ostatnim MA-88 za mało tekstu, potem, że jednak piszę jakieś teksty (choćby powyższy - co za różnica, gdzie publikowany, skoro powszechnie dostępny). Eh, perły przed wieprza (dobrze, że jednego) :P
[5] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
Negri [*.internetdsl.tpnet.pl], 10.06.2005, 19:32:10, odpowiedź na #3, oceny: +0 -0
NegriSesja, sejsa, nałki w pizdu i nawet czasu nie ma żeby przeczytać eMa-88.

Panie Jerzy prosze o pomoc.

Zdesperowany ;) 13
[14] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
minicat [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 15.06.2005, 15:45:30, odpowiedź na #5, oceny: +0 -0
czasu nie ma żeby przeczytać eMa-88.

Ej no, akurat ten numer wystarczy pooglądać ;D

Panie Jerzy prosze o pomoc.

"Poczytaj mi mamo" ??
Dobra, na następny konwent w Tricity który zrobicie, przyjadę z publicznym odczytem najnowszego numeru. Pasi?
[11] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
Yarmus [*.zab.nat.hnet.pl], 14.06.2005, 16:52:26, odpowiedź na #3, oceny: +0 -0
Taaak ja jako semi-analfabeta wypowiadam sie w imieniu reszty semi-analfabetow i powiadam zes nierob ;p. A wszystkie txt`y w kazdym ma przeczytalem, odnosnie mojego IQ: (fakt niskiego) 147. Nie zmienia to jednak faktu ze drogi v2 poszedles na latwizne.. Znajac zycie to wszystko przez twoje lenistwo ;] Nastepny numer ma byc lepszy, bo jak nie bedzie to go nie qpie (ale i tak bede go mial :P)
[4] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
lenin1905 [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 10.06.2005, 14:04:42, oceny: +0 -0
Pomysł fajny i sensowny.Nawet bym go poparł swoim czynem . Jednak macie pecha -jestem 100% nierobem :P
[6] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
Keii [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 12.06.2005, 16:13:56, odpowiedź na #4, oceny: +0 -0
KeiiCo my teraz zrobimy... :>
[10] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
f-word [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 14.06.2005, 16:49:10, odpowiedź na #6, oceny: +0 -0
podziękujemy Opatrzności?
[7] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
qbulek [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 14.06.2005, 11:57:27, oceny: +0 -0
Tego drugiego programu nie znam, ale z profesjonalnych programów do składu polecam Adobe InDesign, ewentualnie QuarkXpress
[8] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
f-word [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 14.06.2005, 16:36:34, oceny: +0 -0
Cóż za skomplikowany sposób powiedzenia innym że chce się przejść na "emeryturę". Z drugiej strony tylko sceptycyzm mnie chroni przed obawą o zawartość tej puszki panie Pandor. Hmm... podogryzałbym Tobie jeszcze ale lepiej to wychodzi in personam, więc tylko jedno - po kiego grafikę z okładką fanzina wrzuciłeś dopiero na drugą stronę?(nawet jeśli pasuje w ten sposób to artykułu) Cały efekt reklamowy tekstu do kosza. :P
[9] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
Joe [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 14.06.2005, 16:40:38, odpowiedź na #8, oceny: +0 -0
JoeGrafikę wrzucałem ja, a nie V2. Trafiła na drugą stronę, gdyż tam jest opisane tworzenie okładki, a poza tym druga strona jest krótsza, więc trzeba ją było rozepchać.
[12] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
f-word [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 14.06.2005, 16:53:27, odpowiedź na #9, oceny: +0 -0
...ale w weekend'y idziesz grać w frisbee?
[13] Re: Jak zrobić fanzin... w weekend
minicat [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 15.06.2005, 15:40:42, odpowiedź na #8, oceny: +0 -0
Góral?

Cóż za skomplikowany sposób powiedzenia innym że chce się przejść na "emeryturę".

Wolałbym słówko "renta" ;)
Ale nie, jeszcze nie teraz. Sporo materiałów do kolejnego numeru już jest gotowe, a ja tak sobie myślę, że chciałbym żeby powstały jeszcze dwa numery - MA-88 #8 na okładce będzie ładnie wyglądać.

Z drugiej strony tylko sceptycyzm mnie chroni przed obawą o zawartość tej puszki panie Pandor.

Z jednej strony chyba nie doceniasz, z drugiej przeceniasz ludzi :P

Hmm... podogryzałbym Tobie jeszcze ale lepiej to wychodzi in personam

Ależ nie żałuj sobie, następna okazja "live" może się długo nie trafić :P

Cały efekt reklamowy tekstu do kosza. :P

Jak już wyjaśnił Joe, to jego sprawka. Z elementów reklamowych mój jest tylko ten kawałek na samym końcu. A cały tekst napisałem... z potrzeby serca (powiedzmy;), nie dla celów marketingowych. Dopiero potem się zastanawiałem, gdzie go dać (miał iść na stronę zina, ale tam pies z kulawą nogą może by go przeczytał;).
Powered by WashuOS