Niusy Teksty Galerie Plikownia |
AppleseedMichał Durys Najnowsza adaptacja „Appleseeda” to jedna z największych produkcji w dziejach japońskiej animacji i zarazem jedna z najważniejszych premier w 2004 roku. W rok później film został flagową pozycją w ofercie Anime Gate. Zarówno w Japonii jak i w Polsce wokół filmu było bardzo głośno, warto zatem sprawdzić, czy film faktycznie zasłużył na taki rozgłos. Przepis na sukces„Appleseed” Shinji'ego Aramakiego został przygotowany wedle receptury sprawdzonej w zachodnich ekranizacjach komiksów. Za kanwę scenariusza posłużyła kultowa manga autorstwa Masamune Shirowa, zaś na produkcję wyłożono olbrzymie, jak na standardy japońskiego filmu animowanego, pieniądze. Dzięki temu twórcy mogli sobie pozwolić na realizacyjny rozmach: najnowsze techniki animacji komputerowej, armię animatorów i znane zespoły na ścieżce dźwiękowej. Fabuła mangi została potraktowana przez autorów scenariusza z dużą swobodą. Wprawdzie na pudełku widnieje dumny napis „Ekranizacja mangi twórcy Ghost in the Shell”, to moim zdaniem bardziej na miejscu byłoby mówienie o adaptacji. Akcja filmu rozgrywa się w XXIII wieku na Ziemi, którą III wojna światowa obróciła w rumowisko ponurych zgliszczy, na których ocaleli ludzie dopełniają dzieła zniszczenia w bezsensownej walce. W trakcie jednej z takich potyczek poznajemy Deunan Knute, główną bohaterkę filmu. Deunan jest silną kobietą w najsilniejszym tego słowa znaczeniu – najkrócej rzecz ujmując stanowi jednoosobową armię. Potyczka okazuje się być zasadzką na nią. Porwana trafia do Olimpu, futurystycznej metropolii, która jawi się jako nietknięta wojną, kwitnąca enklawa spokoju i dobrobytu. Miasto jest projektem stworzonym przez naukowców i uczonych mającym na celu uratowanie ludzkości. Aby powstrzymać ludzki pęd do samozniszczenia postanowiono wyeliminować z życia emocje. Dlatego połowę mieszkańców Olimpu stanowią pozbawione emocji bioroidy (rodzaj klonów), one też sprawują władzę wykonawczą, zaś nad wszystkim czuwa superkomputer Gaja oraz Wielka Rada złożona z sędziwych starców. Rada stanowi jedyny czynnik ludzki w procesie podejmowania decyzji w Olimpie, decydujący głos ma jednak Gaja i bioroidy, które kierują się wyłącznie dobrem metropolii. Pod tą piękną fasadą kryją się jednak poważne konflikty. Część ludzi zamieszkujących Olimp nienawidzi bioroidów. Frakcja ta, skupiona wokół dowodzącego armią generała Uranosa, zmierza do obalenia rządów bioroidów, a ostatecznie do ich zupełnego wyeliminowania. Naturalnie stojąca na czele rządu Atena nie chce do tego dopuścić, gdyż zachwiałoby to delikatną równowagą leżącą u podstaw istnienia Olimpu. To na jej polecenie zostaje sprowadzona Deunan, która, jak się okaże, będzie miała do odegrania kluczową rolę w grze o najwyższą stawkę, jaką jest przetrwanie jednej i drugiej rasy. Widzowie wraz z Deunan trafiają do świata, który niezbyt rozumieją i gdzie pierwsze wrażenia nader często bywają mylne. Kolejne elementy fabularnej układanki dawkowane są poprawny, jak na ten gatunek filmu, sposób: z jednej strony stawiają w nowym świetle bohaterów i wydarzenia, a z drugiej przynoszą kolejne pytania, dzięki czemu, choć zakończenie jest raczej przewidywalne, to film śledzi się bez znużenia. „Appleseed” od strony fabularnej to przyzwoity film akcji, wprawdzie nie tak skomplikowany i wymagający, jak obiecują twórcy i dystrybutor, ale też nie obrażający inteligencji widza, jak to często bywa w takich produkcjach. Podobać może się także sama wizja świata i Olimpu – postapokaliptyczne pustkowia i utopie to bardzo nośne i fascynujące tematy, nawet jeśli były już po wielokroć eksplorowane. Naturalnie fabuła ma też swoje słabe strony, wśród których wymieniłbym słabe umotywowanie poczynań niektórych bohaterów oraz tyleż gwałtowne, co nieuzasadnione zwroty akcji. Mimo to „Appleseed” jako historia zapewnia godziwą rozrywkę. Pierwsze real-life CG animeNajwięcej szumu wokół „Appleseeda” dotyczyło jednak jego strony wizualnej. Wedle zapowiedzi twórców nowatorskie techniki łączące animację trójwymiarową i dwuwymiarową miały zaowocować efektami niespotykanymi dotąd w anime. Znalazło to swoje odbicie w określeniu filmu jako „pierwsze na świecie real-life CG anime” oraz sugerowaniu, że film wyznacza nowy standard animacji. Po obejrzeniu „Appleseeda” przyznaję, że jego wykonanie jest niecodzienne, jednak bynajmniej nie jestem nim zachwycony. Największym problemem jest to, że animacja jest strasznie nierówna: w jednym ujęciu film wygląda fotorealistycznie, w kolejnym raczej jak klasyczna animacja dwuwymiarowa, zaś w trzecim jak pierwsze próby domorosłego grafika 3D. Dotyczy to zarówno scenografii i innych obiektów nieożywionych jak i bohaterów, a na dodatek nie ma tu żadnej reguły. W jednych ujęciach architektura wygląda ładnie, jak chociażby ruiny miasta na początku filmu, a na przykład widoki Olimpu podczas samochodowej wycieczki Deunan i Hitomi wyglądają nieodparcie plastikowo. To samo z wnętrzami: wnętrze domu Deunan wygląda jak przykład z podręcznika modelowania 3D dla początkujących, wnętrze zakładu regeneracji bioroidów wygląda o dwie klasy lepiej. W końcu postacie: jedne wyglądają jak rysowane odręcznie, inne jak trójwymiarowe modele. Co więcej, ta sama postać potrafi różnie wyglądać w zależności od ujęcia. Zdarza się też, że płaska postać wyraźnie odcina się od trójwymiarowego tła. Wszystko razem sprawia, że film robi wrażenie wizualnie niespójnego, co najzwyczajniej brzydko wygląda, a na dodatek może rozpraszać podczas oglądania. Niedostatki animacji najbardziej widoczne są u ludzkich bohaterów. Filmowe postacie mają ubogą mimikę, większość emocji wyrażana jest głosem. W niektórych scenach rozdźwięk pomiędzy przepełnionym emocjami głosem, a plastikową mimiką powoduje podświadome wrażenie, że coś tu nie gra. Zastrzeżenia można mieć do sposobu poruszania się ludzi. Przeważnie wygląda on naturalnie, ale w niektórych ujęciach w ruchach bohaterów widoczny jest pierwiastek kukłowatości. Jeśli jednak zamiast na całości skupić się na poszczególnych scenach albo wręcz fragmentach kadrów to można dostrzec sporo interesujących rzeczy, które mogą się podobać. Większość maszyn została wymodelowana i zanimowana z dużą precyzją i dbałością o detale, przykładowo biegnący gruntołaz wygląda zwinnie i naturalnie, a jednocześnie widać, że to ważącą z pewnością grubo ponad tonę maszyna. W wielu ujęciach postacie ludzkie wyglądają klasycznie mangowo, a dzięki animacji komputerowej i technologii odwzorowania ruchu poruszają się znacznie płynniej i naturalniej niż ma to miejsce w większości anime. Takie drobiazgi pokazują, że w technologii stworzonej na potrzeby „Appleseeda” jest duży potencjał i jeśli zostanie ona dopracowana to faktycznie może być przyszłością anime. Póki co stanowi jedynie ciekawostkę, podobnie jak pierwsze samochody czy samoloty. Trudno natomiast zarzucić cokolwiek oprawie dźwiękową i muzycznej filmu. Efekty dźwiękowe stoją na wysokim poziomie, choć oczywiście, aby w pełni je docenić należy oglądać film na zestawie 5.1. Do docenienia znakomitej muzyki wystarczy zwykłe stereo. Wśród utworów przeważają elektorniczne brzmienia, którym od czasu do czasu towarzyszą gitary oraz interesujący wokal. Mi muzyka w „Appleseedzie” bardzo przypadła do gustu i uważam ją za jedną z największych zalet filmu. Dodaj do: Zobacz takżePowiązane tematy: Anime Gate, Appleseed. Nasze publikacje:
Inne serwisy: Ocena
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy. 6,50/10 (6 głosów)KomentarzeIlość komentarzy: 31 dodaj [1] Re: Appleseed
Welsper [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 27.01.2006, 10:55:19, oceny: +0 -0 Jaaaaaa……. Dajcie, se luz to jest chała „na raz” obejrzeć i zapomnieć. Ale co tam prawda stara jak świat jak chcesz sprzedać gniota reklamuj go ile się da. Odpowiedz [9] Re: Appleseed
[28] Re: Appleseed
zgadzam sie, to po prostu superprodukcja naszpikowana efekciarstwem. gdyby nie efekty audiowizualne juz wogole nic by z tego filmu nie zostalo do obejzenia. wiec jak ktos chce sobie popatrzec na to "jak sie to teraz robi" to siur... film przewidywalny, malo odkrywczy... [2] Re: Appleseed
zarazem jedna z najważniejszych premier w 2004 roku Mocne słowa jak na dziewięciolatkę. Ważnymi premierami 2004 to był Innocence, Steamboy i Howl. A to to taka popierdółka, niestety. [5] Re: Appleseed
[8] Re: Appleseed
[16] Re: Appleseed
[17] Re: Appleseed
[18] Re: Appleseed
Chociażby na ANN. Owszem, to amerykański serwis, a nie japoński, ale czestotliwość ukazywania się tamże informacji na dany temat jest powiązana z popularnością danego tematu w Japonii. [21] Re: Appleseed
[25] Re: Appleseed
Ja do Japka mam stosunek delikatnie mówiąc sceptyczny, ale wydaje mi się, że Joe ma rację. To było "jakieś" wydarzenie. O Appleseedzie było głośno - chociażby w prasie. Nawet zwykłe brukowce w stylu Dziennik Zachodni o nim pisały. Newsweek również poświęcił mu stronę. Francuski "Le Monde" (nienawidzę tego języka - jakby ktoś pytał) opisał to jako "niesamowite wydarzenie na miarę XXI wieku, japońska animacja powraca" - et caetera.. Przyglądając się bliżej - było o nim głośno. [29] Re: Appleseed
[3] Re: Appleseed
[4] Re: Appleseed
Dwa. I wszystkie dwa o dźwiękach. Szukajcie mankamentów dalej.. [10] Re: Appleseed
[22] Re: Appleseed
A widzisz ;-) [6] Re: Appleseed
[7] Re: Appleseed
[11] Re: Appleseed
[12] Re: Appleseed
Mnie się tam film podobał :) (obejrzałem na video, w kinie już od dawna nie leciało... W empiku za 20 zł dostałem ^_^). Część ujęć musiała robić wrażenie na dużym ekranie :) . Ale i tak GITSa (tego jedynego słusznego, czyli pierwszego ;) ) nie przebiło. Musiałbym kiedyś przeczytać mangę... [13] Re: Appleseed
[14] Re: Appleseed
[15] Re: Appleseed
[19] Re: Appleseed
... taśma wideo. lepiej? [20] Re: Appleseed
[23] Re: Appleseed
szczegół ;> [30] Re: Appleseed
[24] Re: Appleseed
Jedne ujęcia wyglądają niemalże jak klasyczna animacja... Nawet ładnie :) ... inne jak wstawka z kiepskiej gry Ja bym chciał, żeby jakakolwiek gra z taką grafiką normalnie chodziła na moim kompie (433 MHz) :(... [26] Re: Appleseed
Ja kupiłem DVD (digital versatile disc) no i co? RYBA!!! film całkiem fjany ale wkurzyło mnie to że nie mając kina domowego nie można sobuie obejrzeć z japońskim dźwiękiem bo ten angielski "(...)to do niczego się nie nadaja(...)" no bo na pewno nie do słuchania. W Akirze był ten sam numer, ale Akirę dostałem za 20pln no i jeszcze wersja angielska nie była taka zła, żeby nie powiedzieć po prostu dobra... | Użytkownik Szukacz Radio Gorące teksty | ||||||||||